Nie jesteśmy kolejnym sprzedawcą pudełek
19 maj 2017 10:57

PM-Software to jedna z firm aktywnie wpisujących się w nurt Drukarni 4.0. Wdraża ona w przedsiębiorstwach rozwiązania zapewniające automatyzację produkcji przede wszystkim w dziedzinie przygotowania do druku, ale także druku. Rozmawiamy z Arkadiuszem Szymoszem z firmy PM-Software.

Czy może Pan scharakteryzować obszar działalności firmy PM-Software?

Arkadiusz Szymosz: Jesteśmy dla rynku poligraficznego tym, czym dla banków i agencji rządowych są wszystkim znane firmy IT – integratorami istniejących rozwiązań software’owych z infrastrukturą posiadaną przez klienta. Tworzymy systemy, które w sposób kompletnie zautomatyzowany pobierają od klienta pliki, sprawdzają je pod kątem poprawności przygotowania do wykonania określonego produktu. Jeśli trzeba, poprawiają lub zwracają do poprawy, wizualizują tak, żeby zleceniodawca druku nie miał żadnych wątpliwości przy zatwierdzaniu pracy. Następnie system generuje arkusze do druku, które są dostosowywane do aktualnych parametrów produkcyjnych, a więc zajętości poszczególnych maszyn, sposobu wykończenia introligatorskiego prac, a co za tym idzie grupowania podobnych prac na wspólnych arkuszach. Uwzględniane jest też dostosowywanie się do terminów, w których dana praca ma być wykonana. Brane są także pod uwagę szablony impozycyjne, które narzucają konkretne ułożenie użytków dla ułatwienia kolejnych procesów: cięcia, foliowania, lakierowania itp. Wyjściem takiego systemu są pliki JDF tak skonstruowane, żeby w sposób maksymalnie uproszczony automatyzowały kolejne procesy – cięcie, falcowanie, oprawę i inne. Oczywiście system jest tak skonstruowany, żeby zapewnić pełną komunikację wszystkich zainteresowanych stron nad realizacją projektu: specjalistów od prepressu, klienta, technologów i pracowników drukarni.

Naszym mottem przewodnim jest tworzenie takich rozwiązań software’owych, które zastępują wszystkie żmudne i nużą-ce operacje związane z obróbką pliku do druku i zastąpienie ich automatami, które pozwolą na twórcze wykorzystanie zasobów ludzkich posiadanych przez drukarnię. Jeden z właścicieli drukarni w trakcie spotkania, podczas którego omawialiśmy założenia systemu automatyzującego jego drukarnię, opowiedział, dlaczego zdecydował się na taki krok. Opisał, jak zatrudniał na stanowiskach grafików w jego firmie ludzi po Akademii Sztuk Pięknych. Przychodzili pełni werwy, inicjatywy, radości pracy. Po trzech latach pracy u niego z tej radości nie pozostawało już nic, bo przez ten okres większość ich prac polegała na sprawdzaniu, czy wizytówka jest dobrze przygotowana, czy grafika teczki pasuje do wykrojnika, czy lakier UV jest dobrze zdefiniowany w pracach, które nie wychodziły spod ich ręki. Chcąc lepiej wykorzystać potencjał drzemiący w tych ludziach, zdecydował się na automatyzację tego, co powtarzalne.

Kolejną rzeczą, która napędza nas do działania, jest odczarowywanie pewnych zjawisk. Od lat standaryzacja, kalibracja toru druku są terminami ocierającymi się o szarlataństwo. Tylko niektórzy wiedzą, jak spowodować, żeby nasza maszyna potrafiła drukować tak, jak to zdefiniowała norma – najczęściej potrzebny jest do tego jakiś guru, który przyjedzie ze swoim spektrofotometrem i zacznie wykonywać druki testowe, pomierzy je i powie drukarni, jak ma drukować – z jaką gęstością drukarz ma „jechać”, załączy krzywą na RIP-ie, a po jakimś czasie znowu przyjedzie, znowu pomierzy i znowu powie, jak drukować. Wszystko byłoby dobrze, gdyby w środku pomiędzy tymi wizytami była jakaś kontrola, a ponieważ jej nie ma, to drukarz za każdym razem dostając kolejnego proofa ma kłopot, jak się do niego zbliżyć. Zaprojektowaliśmy w związku z tym system, który na bieżąco zbiera pomiary każdego wykonywanego druku i na ich podstawie wyznacza parametry, jak drukować. Dodatkowo jest to pełna baza danych na temat każdej wykonanej pracy, jej jakości w odniesieniu do normy ISO 12647-2 w wersji 2007 oraz 2013. Jest to całkowicie nasz autorski projekt i nazywa się CQC (ceqce.pl) – Color Quality Control.

Pojęcia Print 4.0 czy też rodzime Drukarnia 4.0 oznaczają przede wszystkim automatyzację procesów pracy, ich indywidualizację. Jak rozwiązania PM Software wpisują się w ten scenariusz?

A.S.: Wszystkie nasze wdrożenia są indywidualnie przygotowywane pod konkretne wymagania systemu produkcyjnego, który zastajemy u naszego zleceniodawcy. To z jednej strony park maszynowy z jego ograniczeniami (oprogramowaniem zarządzającym pracą poszczególnych maszyn), a z drugiej ilości przyjmowanych dziennie prac, oczekiwań co do wydajności systemu, sposobu komunikacji z klientem, stopnia automatyzacji zadań. Jeden z naszych systemów pisaliśmy i wdrażaliśmy w  drukarni internetowej, która pozyskuje zlecenia poprzez sklep internetowy. Jej głównym celem jest tak przetworzyć pozyskany materiał, żeby nadawał się do druku. Na spotkaniach z tą drukarnią wskazywany był klient typu zakład fryzjerski, który chcąc zrobić promocję potrzebuje wydrukować kilkaset ulotek; właściciel tego zakładu przygotował je w programie Microsoft Paint, zapisał w postaci JPG-a w RGB, bez spadów i wysłał do drukarni. Poinformowanie takiego klienta o występujących błędach nie spowoduje, że drukarnia otrzyma poprawny plik do druku, bo Fryzjer nie będzie wiedział, co zrobić, żeby spełnić poligraficzne wymagania. A więc zautomatyzowany system musi umieć przetworzyć JPG-a, skonwertować do przestrzeni CMYK, dodać spady, zadbać, żeby czarne teksty nie zostały rozseparowane, tylko wciąż były czarne. System taki musi więc obsługiwać formaty typu Word, Excel, PowerPoint, JPG, TIFF, PNG, BMP itp., bo z takimi plikami drukarnia ma na co dzień do czynienia. Kolejnym elementem tego systemu jest wizualizacja przetworzonego produktu na stronie internetowej, żeby nasz przykładowy Fryzjer mógł zaakceptować plik do druku. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, drukarnia wykona zlecenie, a Fryzjer otrzyma swoją ulotkę. Oczywiście to wszystko musi się odbyć wyjątkowo szybko, bo nikt nie jest w stanie czekać na przeliczenia w internecie dłużej niż kilka sekund. Zaproponowaliśmy temu klientowi rozwiązanie PM Preflight wraz z callas pdfToolbox wsparte na dalszym etapie automatyczną impozycją Insoft IMP. 

Drugim przykładem może być zrealizowana przez nas automatyzacja drukarni cyfrowej, która pozyskuje swoje zlecenia w wyniku tradycyjnego kontaktu z klientem poprzez maila, FTP czy przenoszenie plików na pendrivach. Tutaj współpraca z klientem nie wymaga już takiego reżimu czasowego.; reakcja (potwierdzenie poprawności) może nastąpić po upływie nawet kilku godzin. Aczkolwiek oczekiwania co do stopnia automatyzacji sprawdzania plików i poprawek były identyczne jak w pierwszym przykładzie – zdjęcie z klienta wszelkich koniecznych prac nad plikiem, jeżeli system potrafi sobie z takimi poprawkami poradzić. Zostały także zdefiniowane oczekiwania co do szablonów impozycyjnych, na jakich prace mają się znaleźć. 

Tutaj właściwym rozwiązaniem było zastosowanie oprogramowania Enfocus Switch, które odpowiadało za pozyskiwanie plików ze zdefiniowanego e-maila, FTP-a czy hotfolderu. Pliki były przetwarzane przez callas pdfToolboxa, który odpowiadał za preflight pliku i wprowadzanie w nim odpowiednich poprawek. Następnie jego moduł do impozycji generował właściwe szablony do druku. 

Trzecim przykładem była automatyzacja pozyskania reklamy do periodyków przez Dział Reklamy wydawnictwa. Standardowy proces wyglądał tak, że pracownik Działu Reklamy (DR) otrzymując plik wysyłał go do Działu Produkcji (DPr) w celu zatwierdzenia poprawności pliku do druku. Plik był preflightowany przez DPr i informacja o ewentualnych błędach w postaci mai-lowej była wysyłana do DR, DR generował maila z raportem o błędach do zleceniodawcy. Zadaniem było stworzenie systemu, który po pobraniu pliku reklamy miał ra-portować o błędach w plikach ewentualnie umożliwiał konsultację poprawności przygotowania pliku z Działem Produkcji. Jeśli wszystko było dobrze, reklama trafiała do produkcji z pominięciem akceptu Działu Produkcji. Tutaj zastosowaliśmy oprogramowanie Enfocus Switch do pobierania plików, ich wizualizacji i komunikacji pomiędzy działami oraz Enfocus PitStop Server do preflightu. Oczywiście zaproponowane rozwiązania to nasz kod programistyczny plus gotowe produkty realizujące konkretne aspekty procesu.

Czy propozycje firmy obejmują wszystkie etapy procesu produkcji w poligrafii, czy też koncentrują się jedynie na wybranych?

A.S.: Poza omówionym wcześniej systemem od pobrania pliku przez drukarnię, poprzez jego sprawdzenie, poprawienie, po zwizualizowanie i rozłożenie na arkuszu w sposób kompletnie automatyczny, mamy jeszcze kilka innych płaszczyzn, gdzie jesteśmy aktywni. Pierwszą z nich jest proofing oparty na programie Synapsis PrimeProof z drukarkami Epsona i całą gamą papierów prooferskich zgodnych z normami 2007 i 2013.

Kolejnym wielkim obszarem jest druk wielkoformatowy – tutaj mamy oprogramowanie firmy ColorGATE z jego Production-Server Campaign Printing – fantastyczne, całościowe rozwiązanie do zarządzania drukiem i kolorem, wyrównywaniem kolorystyki na różnych podłożach, tak żeby druk na fladze, banerze i bilbordzie był wizualnie taki sam, dbaniem o powtarzalność kolejnych druków wykonywanych po jakimś czasie, raportowaniem kosztów zużycia mediów i atramentów, systemem oszczędności farby. Tutaj możemy pochwalić się gigantycznym wdrożeniem na 10 maszynach wielkoformatowych w jednej drukarni, co przyniosło przynajmniej 10 proc. uzysk z tytułu ilości zużywanej farby oraz znaczącą poprawę jakości druku.

Kolejnym obszarem jest projektowanie opakowań, gdzie mamy rozwiązanie firmy Creative Edge Software o nazwie IC3D (I see 3D – widzę 3D), która wykorzystując technologie webGL w trybie rzeczywistym pozwala na zaprojektowanie i zwizualizowanie produktu – jego samego, w sklepie w otoczeniu innych produktów, na półce itd. Jest to oprogramowanie napisane od podstaw przez brytyjską firmę, jedyną prawdziwą konkurencję produktów firmy Esko.

Kolejne ciekawe rozwiązania to serwer automatycznie retuszujący zdjęcia pod kątem kolorystycznym zgodnie z przyjętą intencją – Elpical Claro Premedia. Mamy także automat do generacji z pliku InDesigna lub QuarkXPressa dowolnych formatów wyjściowych – od PDF-ów produkcyjnych, przez podglądowe, pliki bitmapowe (JPG, TIFF) po e-puby. Wszystkie pliki wyjściowe w jednym ruchu po wrzuceniu do hotfolderu lub poprzez zaczytanie xml-a – Axaio MadeToPrint. Wreszcie nasza chluba – system CQC do kontroli jakości druku w trybie online.

Mamy też bardzo ciekawe rozwiązanie dla drukarń specjalizujących się w produkcji opakowań, pracujących z dużą ilością wykrojników – oprogramowanie do impozycji kształtów nieregularnych, z biblioteką wykrojników w wersji cyfrowej, gdzie nowo wprowadzany wykrojnik jest porównywany z już istniejącymi. Program pokazuje, jak bardzo zbliżony jest posiadany przez nas wykrojnik do tego, który chce wyprodukować klient. Po akceptacji podmiany program Insoft IMP generuje arkusz, kompletnie automatycznie, dokładnie pod wybrany przez nas wykrojnik.

Nasza oferta obejmuje też system CTF w oparciu o oprogramowanie Workflow Village, drukarki Epsona oraz odpowiednie materiały – folie i atramenty do generacji klisz, np. pod lakier UV.

Jak szybko – Pana zdaniem – idea Drukarni 4.0 zostanie wdrożona w przemyśle poligraficznym? Na ile polscy klienci są zainteresowani oferowanymi przez was rozwiązaniami? 

A.S.: Myślę, że stanie się to bardzo szybko. Od dwóch lat obserwuję ogromny wzrost zainteresowania takimi systemami. Wynika to w głównej mierze z ogromnego kłopotu z pozyskaniem nowych pracowników. Pracy w drukarniach jest coraz więcej, a ludzi coraz mniej. Żadne z tworzonych przez nas rozwiązań nie prowadzi do redukcji personelu. Ludzie przenoszeni są na stanowiska, na których wymagana jest inwencja czysto ludzka. Rozwiązuje się problemy, których nie można opisać prostym algorytmem. Być może coś się zmieni w tym zakresie, jeśli zostaną dopracowane biblioteki sztucznej inteligencji – ale do tego jeszcze daleko. Póki co skupiamy się na modernizacji drukarni pod kątem wykluczania poprzez automatyzację najprostszych prac. Ponieważ jednak takich prac jest całe mnóstwo, uzysk z tytułu automatyzacji następuje bardzo szybko. Nikt z naszych klientów nie wyobraża sobie już powrotu do stanu sprzed posiadania automatyzacji – raczej szukają wciąż nowych miejsc, gdzie można byłoby coś uprościć.

Kolejnym argumentem przemawiającym za szybkim procesem automatyzacji jest to, że nasze rozwiązania są niedrogie. Jeśli serwery preflightowe kosztują 4-5 tys EUR, Switch to 12-15 tys. EUR, automatyczna 

impozycja mieści się w przedziale od 8 do 15 tys. EUR, to widać, że gros pomysłów da się zamknąć w kwocie ok. 100 tys. zł, co w porównaniu z inwestycjami w sektorze poligraficznym w maszyny czy inwestycjami w oprogramowanie znanych marek jest kosztem niewielkim. Oczywiście, zawsze łatwiej wydać pieniądze na coś trwałego (maszyny, budynki, samochody) niż na oprogramowanie, ale mam wrażenie, iż proces edukacji jest już za nami. Przy posiadanych przez nas referencjach z największych polskich drukarń nie mamy problemu z udowodnieniem, że proces automatyzacji druku się opłaca. Kolejnym dowodem na to, że czas na automatyzację już nadszedł, jest fakt, że ten wywiad jest pierwszym naszym publicznym wystąpieniem. Wszyscy nasi klienci dotarli do nas, gdyż umieliśmy rozwiązać ich problemy i zaspokoić ich potrzeby rozwoju. Po prostu nie jesteśmy kolejnym sprzedawcą pudełek, tylko piszemy rozwiązania dedykowane naszym klientom.

Dziękuję za rozmowę.