„Nie zamierzam przejść na emeryturę”
6 gru 2016 14:49

W tym roku drukarnia Winkowski, powstała w roku 1998, już jako Quad/Winkowski obchodzi swój pierwszy dwucyfrowy jubileusz. Jest to rok sporych zmian organizacyjnych w zarządzie firmy – zmian, o których wspominaliśmy w sierpniowym numerze Poligrafiki na pierwszej stronie działu Informacje, a o których teraz rozmawiamy z Tadeuszem Winkowskim, założycielem i wieloletnim prezesem zarządu, obecnie sprawującym funkcję przewodniczącego Rady Nadzorczej spółki. W ramach przypomnienia: Stanowisko prezesa zarządu objął Tom Frankowski, „człowiek numer dwa w Quadzie” – jak określił go Tadeusz Winkowski, od 29 lat związany z amerykańską firmą. Do zarządu – jako wiceprezes ds. sprzedaży i marketingu – wszedł także Tim Ohnmacht, zaś jako wiceprezes ds. finansowych – Chuck DuPont. Polskiego udziałowca w zarządzie reprezentują: Barbara Bornikowska (wiceprezes ds. księgowości), Dariusz Tomczak (wiceprezes ds. sprzedaży), Andrzej Płatek (dyrektor ds. administracyjnych), Jakub Dyląg (dyrektor drukarni w Wyszkowie) oraz Tomasz Kędziora (dyrektor drukarni w Pile). Redakcja: Powierzenie stanowiska prezesa zarządu Timowi oznacza wycofanie się Pańskiej osoby z bieżącego zarządzania firmą. Czy to sygnał, że zamierza Pan poświęcić swój czas innym przedsięwzięciom i tworzyć kolejne, niekoniecznie drukarskie imperium? Tadeusz Winkowski: To zbyt daleko idący wniosek. Rzeczywiście wycofuję się z codziennego zarządzania firmą, co, przyznaję szczerze, nigdy nie było moją pasją i do czego zaczęło mi już brakować serca. Zawsze starałem się natomiast być – i będę nadal – odpowiedzialny za rozwój drukarni. W słowniku języka polskiego i w polskim ustawodawstwie zabrakło nam trochę określenia dla mojej nowej roli w firmie, a będzie ona nieco inna niż tradycyjnie rozumiana funkcja przewodniczącego Rady Nadzorczej. Z moimi amerykańskimi wspólnikami ustaliliśmy, że będę kimś w rodzaju amerykańskiego chairmana, czyli osobą odpowiedzialną za reprezentację spółki i jej kluczowe kontakty, a jednocześnie jako przewodniczący Rady Nadzorczej będę wytyczał jej kierunki rozwoju. Pozostanie więc wiele z moich dotychczasowych obowiązków – to ja będę negocjował kontrakty na dostawy podstawowych surowców takich jak farba czy papier, ja również, jako „twarz” drukarni Quad/Winkowski, będę dbał o jej kluczowych klientów. Zmieni się jedynie to, że nie będę już formalnie zajmował się bieżącą produkcją, którą w zasadzie przez ostatnie lata i tak się nie zajmowałem. R.: Wygląda więc na to, że zmiany są bardziej natury formalnej niż organizacyjnej? T.W.: Dokładnie tak. Tak życzyłbym sobie odebranie tych zmian przez rynek. Chciałbym mieć po prostu więcej czasu na analizę możliwości rozwoju drukarni, która obecnie działa na trudnym i jednocześnie ciekawym rynku. Ten czas jest mi potrzebny, aby opracować strategię na kolejne 10 lat – to jest moje wyzwanie i temu chcę się poświęcić. Lepszy przepływ informacji i szybsza ścieżka decyzyjności to zalety nowej struktury organizacyjnej. Już dawno wiedziałem, że funkcję prezesa z czasem zechcę powierzyć osobie z Quad/Graphics i zostało to między nami ustalone dużo wcześniej. Tom ma polskie pochodzenie, czuje się Polakiem, intensywnie uczy się naszego języka, choć bez problemu go rozumie – to wszystko pomoże mu zjednać sympatię załogi i klientów. Chciałbym jeszcze raz podkreślić, że codzienne zarządzanie firmą nie jest moją mocną stroną, dlatego zdecydowałem się oddać je w ręce specjalistów, a przy okazji móc samemu realizować się w tym, w czym jestem dobry. Nie zamierzam przejść na emeryturę ani odcinać kuponów od tego, co udało mi się do tej pory zbudować. Jestem na to zdecydowanie zbyt młody, zbyt ambitny, mam za dużo energii i pomysłów. R.: Gdzie chciałby Pan zatem widzieć firmę Quad/Winkowski za kolejne 10 lat? „Drukarnię mą widzę wielką”, że sparafrazuję słowa Stefana Starzyńskiego? T.W.: W ciągu ostatniej dekady urośliśmy średnio 3,5-krotnie – w niektórych obszarach nawet 10-, w innych 5-krotnie. Trudno oczekiwać geometrycznego, lub choćby arytmetycznego wzrostu, przynajmniej w Polsce. Mam już pewien pomysł na rozwój drukarni, za wcześnie jednak jeszcze, by o nim mówić. Proponuję spotkanie za pół roku, kiedy moje plany będą już bardziej sprecyzowane. Na pewno chcemy się bardzo intensywnie rozwijać na szeroko pojętym rynku graficznym. R.: Czyli ekspansja zagraniczna? T.W.: Z pewnością wyjdziemy z działalnością poza Polskę, ale czy poza Europę? Pokażą to najbliższe miesiące, może lata. Dopiero co zamknęliśmy pierwszy etap rozwoju Wyszkowa, w realizacji są dwa kolejne. Doprowadzenie tego projektu do końca jest samo w sobie ogromnym przedsięwzięciem. Jeszcze w tym roku zainwestujemy 35 milionów dolarów w nowy sprzęt i modernizację zakładów produkcyjnych. Dużą część tego budżetu pochłoną systemy automatyzujące pracę, a także rozwiązania do personalizacji, które umożliwią nam pozyskanie nowych klientów. W związku z tymi inwestycjami pojawią się nowe produkty, niektóre unikalne na polskim rynku, ale o nich na razie nie chcę się szerzej wypowiadać. Zatrudnimy także pracowników do obsługi nowych linii produkcyjnych. W ciągu najbliższego półrocza otworzymy nową siedzibę Quad/Winkowski. R.: Quad/Winkowski ma już biura handlowe w Szwecji, Austrii i Wielkiej Brytanii. Czy plany rozwoju zakładają powstanie takich placówek także w innych krajach? T.W.: Obecnie jesteśmy w trakcie otwierania podobnego biura w Berlinie, którym będzie kierował – tak jak biurem londyńskim – nasz polski pracownik. W planach są kolejne, między innymi w Moskwie. Taka forma obecności na rynku, który obsługujemy, zdecydowanie się sprawdza, pomaga zbudować trwalsze, oparte na partnerstwie relacje. R.: W miesiącach letnich trudno było o tydzień, a czasem nawet i dzień bez informacji o podwyżkach farb czy podłoży drukowych. Najdotkliwiej podwyżki te odczują drukarnie przetwarzające tony tych materiałów dziennie, czyli prasowe i dziełowe. Czy w związku z tym klientów drukarni Quad/Winkowski czekają podwyżki? T.W.: Do wzrastających cen materiałów przygotowywaliśmy i przyzwyczajaliśmy się od dłuższego czasu, równolegle z podwyżkami cen energii. Proponujemy wydawcom inne rozwiązania oznaczające oszczędności dla obu stron, jak np. mniejszy format bądź format lepiej dostosowany do maszyny drukującej. Na tym polu jesteśmy zdecydowanie najbardziej innowacyjni w Europie Środkowo-Wschodniej, ponieważ działamy niezwykle elastycznie i w bliskiej współpracy z klientem. Nie mogę obiecać, że nie podwyższymy cen ani o grosz czy o centa, ale mogę zapewnić, że te podwyżki zminimalizujemy. R.: Czy w nowej strukturze organizacyjnej znajdzie się miejsce na działalność edukacyjną, dającą najzdolniejszym studentom uczelni poligraficznych możliwość praktykowania w drukarniach Quad/Graphics w Stanach Zjednoczonych? T.W.: Zamierzamy tę działalność mocno rozwinąć, i to nie tylko w postaci rocznych stypendiów, które utrzymamy (w tym roku wysyłamy 4 osoby), ale i krótszych, trzymiesięcznych lub półrocznych specjalistycznych staży zarówno dla poligrafów, jak i dla informatyków. Utrzymane zostaną także klasa maturalna w Ośrodku Kształcenia Ustawicznego w Wyszkowie i klasa poligraficzna w Liceum Zawodowym, podobnie jak kontynuowane będą umowy ze szkołami w Pile. Szkolenie i podnoszenie kwalifikacji pracowników to jeden z naszych priorytetów i tak naprawdę jedyna szansa pomyślnego rozwoju. R.: Czy rozwój może, Pana zdaniem, utrudnić rosnąca popularność prasy elektronicznej bądź audiobooków? T.W.: Ja jestem starej daty i nie potrafię czytać na ekranie – a jeśli już muszę, to sobie treść drukuję. Myślę, że takich jak ja jest więcej. Z moich obserwacji wynika, że nakłady pism drukowanych nie spadają z powodu e-wydań. Te media się po prostu uzupełniają. Weźmy popularne miesięczniki – coraz więcej ich dochodów jest generowanych przez wszelkiego rodzaju konkursy: esemesowe czy audiotele. Z kolei sprzedaż internetowa coraz częściej jest wspomagana wysyłką katalogową. Jeżeli wydawcy i drukarze nie popełnią poważnego błędu, to prasie wieszczę naturalny rozwój. Proszę zwrócić uwagę na sieci super i hipermarketów. Ich sprzedaż jest największa po emisji nowej gazetki z promocjami. W Polsce to może jeszcze mało popularne, ale w Ameryce zawrotną karierę zrobiły marketing bezpośredni i spersonalizowane oferty. Marketing jest nieodłącznie związany z drukiem, a rolą przemysłu poligraficznego jest obecnie dostosowanie się do dynamicznie zmieniających się potrzeb marketingu. R.: Czyli prasa drukowana nie umrze w 2012 roku, jak wieściła w swoich ogłoszeniach jedna z interaktywnych agencji? T.W.: Problem jest taki, że giełda, szczególnie amerykańska, bardzo źle reaguje na fakt, że ktoś wierzy w media drukowane. Wtedy jego akcje spadają. Kiedy natomiast twierdzi, że nie pokłada już w nich nadziei, jego akcje rosną. To jest problem, z którym wydawcy amerykańscy nie potrafili się uporać. Ja nie wyobrażam sobie oglądania „Vogue” w internecie. Pojawiają się i będą się pojawiały nowe tytuły, które robią furorę. Weźmy „Avanti” – gdy Agora wprowadzała ten tytuł na rynek, nikt nie wierzył, że pismo shoppingowe ma szansę na polskim rynku. A dziś? Takich tytułów jest już kilka. Moim zdaniem ciekawym rynkiem są magazyny hobbystyczne, dedykowane określonym grupom ludzi. Wiąże się to oczywiście z niższymi nakładami i dodatkowymi usługami, ale ci drukarze, którzy się do tego dobrze przygotują, przetrwają. R.: Czego wszystkim życzymy. Dziękuję za rozmowę! Rozmawiała Anna Naruszko