Zakup systemów CtP przez polskich dostawców papieru wzbudził duże poruszenie na rynku. To dość odważne posunięcie, biorąc pod uwagę rozpowszechnienie takich urządzeń w drukarniach i obecność firm świadczących usługi naświetlania form offsetowych. Ale czy rzeczywiście oznacza to wzmożoną konkurencję na tym rynku, czy raczej rozwój niedostępnych do tej pory usług?
Aby inwestycja w systemy naświetlania form offsetowych odbiła się dziś głośnym echem na polskim rynku, musi być naprawdę nieprzeciętna. Liczba nowych instalacji sięga obecnie 100 sztuk rocznie, więc kolejne zakupy przechodzą raczej niezauważone. Tym razem jednak stało się inaczej. Głośna inwestycja firmy Cezex – cztery pełnoformatowe naświetlarki CtP na potrzeby usług zewnętrznych – wzbudziła duże zainteresowanie, przy czym natychmiast pojawiły się dwie kategorie opinii. Według pierwszej z nich to megalomania, bo na trudnym rynku usługowym nie da się zarobić na utrzymanie takiego systemu. Druga opinia jest wręcz przeciwstawna: to bardzo dobry pomysł na biznes (tym bardziej, że przedstawiciele Cezeksu wyraźnie zapowiadają, iż na tym nie koniec...), a zwłaszcza na sposób realizacji usługi naświetlania form.
Niewątpliwie (jak to zwykle bywa) prawda leży gdzieś pośrodku. Naświetlanie usługowe form offsetowych to dość trudny kawałek chleba – wymaga ścisłej współpracy z drukarniami i dużej wiedzy technologicznej, cechuje się też dużym ryzykiem (przy spadających cenach sprzętu klienci mogą woleć zakupić własny system niż polegać na zewnętrznym partnerze). W niektórych krajach ta forma działalności poligraficznej w ogóle się nie przyjęła; w Polsce (o dziwo) rozwijała się dość dynamicznie od ponad pięciu lat. Czy jednak będzie się rozwijać dalej? Boom w branży poligraficznej musi się przecież skończyć, a jest to zarazem najlepszy czas na podejmowanie decyzji inwestycyjnych – dopóki posiadamy wolne środki, które chcemy zainwestować w rozwój produkcji... Licząc się z możliwym ochłodzeniem gospodarki lepiej czasami przerzucić to ryzyko na dostawcę usług: jeśli nie musimy amortyzować nowego sprzętu, nie mamy problemów, gdy klient zrezygnuje z zamówienia. Potężna inwestycja w tych czasach na pewno jest obarczona dużym ryzykiem i świadczy o silnych nerwach inwestora.
Podstawowym problemem do rozstrzygnięcia pozostaje: czy na rynku usługowego naświetlania form istnieje nadpodaż, czy może przeciwnie – niedobór usług? Paradoksalnie może się okazać, że występują oba zjawiska równocześnie. Duże firmy poligraficzne muszą pracować na trzy zmiany i często dokupują kolejne urządzenia, ponieważ nie starcza im mocy przerobowych; dla nich możliwość podzlecania części produkcji mogłaby się okazać zbawieniem, pozwalając dotrzymywać wyśrubowanych harmonogramów. Z kolei nie trzeba daleko szukać, by znaleźć firmy usługowe przekonane o nieopłacalności dalszego działania – przy malejących marżach i coraz tańszym sprzęcie ich oferta jest mniej atrakcyjna niż kiedyś, a dawni klienci wolą sami zainwestować w urządzenia. I tu pojawia się kwestia niedostrzegalna na pierwszy rzut oka: logistyka i komunikacja. Oba te czynniki są kluczowe dla zapewnienia dobrej jakości usług naświetlania form i zarazem sprawiają, że możliwy jest wymieniony wyżej paradoks: jedni cierpią na brak zleceń, a inni na niedobór mocy produkcyjnych.
Modna dziś technologia Web 2.0 (współredagowania stron WWW) powoli wkracza do poligrafii i coraz częściej zdarza się, że poprzez internet zamawiamy usługi drukowania. W najbardziej zaawansowanej postaci nosi to nazwę Web-to-Print i oznacza możliwość zdalnego skonfigurowania oraz zamówienia produkcji określonego wyrobu bez pośrednictwa handlowca i technologa. Zwykle oczywiście chodzi o produkty proste i powtarzalne (broszury, ulotki, plakaty itp.) – ale to dopiero początek. Dlaczego więc nie zaprząc tej technologii do naświetlania form offsetowych? Przez analogię można to nazwać Web-to-Plate; co ciekawe, dokładnie tak (wg opisu przedstawicieli Cezeksu) ma działać ich naświetlarnia usługowa. Klient loguje się do internetowego portalu i zamawia wykonanie form, osobiście kontrolując prawidłowość rozstawienia stronic/użytków czy doboru parametrów technologicznych. Może więc to zrobić o dowolnej porze dnia i nocy, nawet jeśli jest u siebie w domu, a nie w firmie.
A logistyka? Przewaga dostawcy papieru nad tradycyjną naświetlarnią usługową w tym zakresie jest oczywista, posiada on bowiem własny system informatyczny obsługujący magazyny oraz transport. Klient może więc łatwo się dowiedzieć, kiedy (oprócz papieru) dostanie naświetlone formy (o ile wydajność naświetlarki nie będzie przeszkodą – dlatego zapewne Cezex zakupił sprzęt mogący w sumie naświetlić 160 form B1 w ciągu godziny). Można oczekiwać, że przy optymalnie zorganizowanym systemie czas dostawy form nie przekroczy 24 godzin – przy czym oczywiście bardziej niecierpliwy klient może sam wsiąść w samochód i odebrać je osobiście. Jeśli wszystko to da się zorganizować za pomocą jednego portalu internetowego w spójny system zamawiania i rozliczania produkcji (jak też przesyłania danych i akceptacji prac do naświetlania), wówczas rzeczywiście tradycyjne naświetlarnie usługowe mogą bać się o swoją przyszłość.
Pojawiły się także opinie, że wspomniane inwestycje dostawców papieru spowodują obniżenie i tak już niskich marż na usługi naświetlania form do poziomów całkowicie nieopłacalnych. Przedstawiciele Cezeksu zapewniają jednak, że nie zamierzają konkurować na rynku ceną, a raczej jakością usług. Nie dziwi to, biorąc pod uwagę koszt zorganizowania i funkcjonowania całego systemu. Jednocześnie potwierdzają, że ich system ma służyć jako backup dla drukarń posiadających własne systemy CtP – co dotychczas nie było często spotykane w naświetlarniach usługowych. Dlatego też uważam, że marże (a więc i ceny) tych usług raczej nie będą spadać, zwłaszcza że dno (wyznaczane przez ceny płyt i koszty ogólne firm) jest już blisko. Z pewnością nowe instalacje posłużą w pierwszej kolejności do otwarcia całkowicie nowego rynku usług naświetlania form. Dodatkowym argumentem jest fakt, że brak tu oczywistych odbiorców masowych (tj. takich, którzy wykorzystywaliby co najmniej 50% mocy przerobowych
naświetlarni), często będących podstawowym źródłem dochodu dotychczasowych instalacji usługowych. Dobra logistyka i sprawna komunikacja mogą jednak sprawić, że klienci takich firm zainteresują się możliwościami oferowanymi przez naświetlarnie działające w systemie Web-to-Plate. Paradoksalnym argumentem przemawiającym za tym rozwiązaniem może być także większa ochrona prywatności – w dobrze zorganizowanym portalu internetowym nie ma szans podejrzenia, kto jeszcze korzysta z usług naświetlania (a co za tym idzie, komu można zabrać klientów). Dziś może jeszcze nie jest to tak istotne, ale gdy przyjdą gorsze czasy, pokusa będzie coraz silniejsza... Dlatego bardziej niż konkurencji cenowej obawiałbym się na tym rynku konkurencji technologicznej – w miarę rozpowszechniania systemów Web-to-Print i podobnych może się okazać, że nikt nie chce korzystać z naszych usług, bo nie można zamówić (i kontrolować) ich przez internet. Niemożliwe? Niski kurs dolara sprawił, że Polacy zaczynają kupować samochody, elektronikę i odzież w USA – dzięki internetowi. Od lat istnieją też porównywarki cen pozwalające znaleźć najtańszego sprzedawcę potrzebnych nam dóbr. Wykorzystanie takich rozwiązań w poligrafii to tylko kwestia czasu – zdaje się, że niedługiego, o czym świadczy przykład inwestycji firmy Cezex.