O złamywarkach na poważnie
6 gru 2016 14:58

Podczas gdy firma Heidelberg „przetrzebiła” swoje portfolio w dziale postpress, postanowiła zachować złamywarki, jednocześnie zamykając inne działy maszyn introligatorskich, m.in. broszurowanie, oprawę czy produkcję maszyn opakowaniowych. Te działania pokazują, że firma bez sentymentu odcięła tę gałąź biznesu, która nie przynosiła dochodów i przestała być konkurencyjna. Niemniej złamywarki pozostały. Nie oznacza to, że dział ten nie wyszedł z powyższej reorganizacji bez szwanku. Hei-delberg planuje zredukować liczbę pracowników związanych z tą sekcją o 50 proc., ale firma nie określiła, jaki wpływ – jeśli w ogóle – może to mieć na produkty. Linię produktową Heidelberga można uszeregować od topowych, najbardziej skomplikowanych maszyn złamujących do modeli podstawowych, bardzo prostych do narządu. Nakładak paletowy do szybkiej złamywarki TX82 otrzymał nagrodę w USA dla innowacji technologicznej – i na nią zasługuje. Zupełnie nowy sposób podawania papieru do złamywarki pozwala na szybszą pracę, która odpowiada prędkości 18 000 arkuszy na godzinę na maszynach XL106. Wymaga on jednak wprowadzenia modyfikacji, bo na przykład nie każdy rodzaj papieru może być obrabiany przy tej prędkości. Arkusze są wprowadzane do pierwszej stacji kasetowej w postaci strumienia z założeniem na 1/3 długości. Tworzone są złamy harmonijkowe, a w następnej stacji kasetowej dwa kolejne złamy równoległe, które tworzą składkę. To źródło szybkości oznacza także dla drukarzy, że muszą oni dostosować swoje podejście do impozycji i projektowania produktu. Podstawowa sekcja złamywania jest dostosowana do składki 18-stronicowej, nie 16-stronicowej. Jest to złamywanie pod kątem maszyny XL – powiedział Thomas Krischke z firmy Hei-delberg podczas Dni Otwartych. – Złamywarka TX82 oferuje zupełnie nową konfigurację pod kątem wysokowydajnej produkcji przemysłowej. Jednym z największych rywali Heidelberga na rynku złamywarek jest MBO. Firma ta ma zupełnie inny pomysł na rozwiązanie procesu złamywania, co doprowadziło do zaprojektowania złamywarki M80 składającej się z serii modułów, które mogą być zmieniane zgodnie ze zmieniającymi się wymaganiami w trakcie użytkowania złamywarki. Budowa modułowa nie jest niczym niezwykłym w przypadku tego typu maszyn, które są skonstruowane tak, aby można je było zamówić z różnymi opcjami co do liczby kaset lub z innym rodzajem nakładaka, ale M80 wychodzi poza ten zakres. Stuart Bamford, manager produktu zajmujący się złamywarkani w firmie Frei-dheim International stwierdził, że reakcja na złamywarkę M80 podczas targów Ipex była zadziwiająca. Konfiguracja tej złamywarki jest nieco odmienna od typowych maszyn w kształcie litery „U”. Wszystkie elementy mogą być wymieniane w drukarni i w rezultacie możemy otrzymać kompletnie inną maszynę niż ta, która została uprzednio zainstalowana. W założeniu chodzi przede wszystkim o to, by uniknąć ryzyka w inwestowanie na ciągle rozszerzającym się i zmieniającym rynku – jeśli wymagania się zmieniają, to złamywarka też może się zmieniać. Ta idea może nie być zła, tym bardziej, że inwestycje w ostatnich 3-4 latach faktycznie przechodziły kryzys. Wcześniej starszą i wolniejszą maszynę, trudną do narządu wymieniano na nową złamywarkę wg najnowszej specyfikacji. Teraz, jak mówi Bamford, drukarnie raczej starają się przedłużyć życie starych maszyn. W utrzymaniu może się to jednak okazać kosztowne, co jest wykluczone przy nowych maszynach chociażby ze względu na okres gwarancyjny i dostępne aktualizacje oprogramowania. Bamford dodaje również, że czuje się rosnące zainteresowanie złamywarkami niezależnie od tego, czy chodzi o futurystyczny model M80 (na rynku dostępny jest także model M60 przeznaczony do formatu B2), czy o inne modele. Oferujemy pełną automatykę, ale w większości przypadków ludzie jej nie potrzebują, a my nie chcemy sprzedawać nic na siłę. Za pełną automatykę trzeba sporo zapłacić. Stanowi ona znaczącą część kosztów maszyny podwajając jej standardową cenę, inaczej niż w przypadku maszyny drukującej. Kiedy rozmawiamy o tym z naszymi klientami, okazuje się, że musi występować wiele narządów maszyny w czasie jednej zmiany, by uzasadnić wprowadzenie pełnej automatyzacji – mówi Bamford. Tam, gdzie drukarnia pracuje w obrębie jednego czy dwóch formatów, tych prac związanych z narządem jest bardzo niewiele. Jeśli drukarnia pracuje cały dzień ze składkami 16-stronicowymi, nie będzie potrzebowała takiej automatyzacji – dodaje. To jest to, co Heidelberg nazywa drukarniami przemysłowymi. Z kolei w przypadku drukarń akcydensowych, gdzie na pierwszy plan wybija się elastyczność, skoncentrowanie na kliencie i usługach, a także gotowość do wyjścia poza zwykłe zadrukowywanie papieru w kierunku mediów cyfrowych i szerokiego formatu, będzie występował stały napływ nowego rodzaju prac, nowych rodzajów papierów oraz formatów, które trzeba zagospodarować. Większość z nich to drukarnie pracujące w formacie B2 i tam zautomatyzowane złamywarki są niezbędne. Jest to właśnie cel firmy IFS (Intelligent Finishing Systems) z jej ofertą złamywarek Horizon. Jest niewiele firm, które przepuszczają tysiące arkuszy papieru przez złamywarki, aby wytwarzać takie same składki. Większość drukarń musi przez cały czas zmieniać formaty i wielkości nakładów – mówi Alan Harrison, dyrektor techniczny w firmie IFS. – Te drukarnie chcą również, aby ich złamywarki pozwoliły im na bycie bardziej wszechstronnymi. Trudność w ustawieniu złamywarki, zmianie papierów i formatów będzie widoczna w wycenie niestandardowych zleceń i samej możliwości przyjmowania przez drukarnie innego rodzaju prac. Ale jeśli np. nowa generacja suszenia UV przyjmie się w drukarniach akcydensowych, może wzrosnąć zapotrzebowanie na złamywanie bezpośrednio po wyjściu arkuszy z maszyny drukującej. IFS sprzedaje dużą część złamywarek zautomatyzowanych, gdzie tylko pierwsze łapki muszą być ustawione na próbce używanego papieru, a kolejne ustawiane są odpowiednio. Ustawienia marki bocznej i głowicy nakładaka również wykonywane są automatycznie. Dzięki temu operator ma o jedno zadanie mniej do wykonania, co nie zmienia faktu, że jego doświadczenie jest nadal ważne chociażby po to, by operować papierem tak, aby przechodził bez problemu przez złamywarkę. Półautomatyczne nastawy wykorzystują ten pierwszy pomiar, aby rozpocząć serię poleceń dla operatora na ekranie dotykowym. Z kolei wersje w pełni zautomatyzowane mogą pracować w środowisku JDF. Alan Harrison: Tam, gdzie drukarnie robią wielokrotne narządy złamywarek, mogą zrozumieć wzrost kosztów związanych z maszyną w pełni zautomatyzowaną. Coraz więcej mówi się o standardzie JDF i o tym, że urządzenia są zgodne z tym standardem, ale nieliczni decydują się na tę opcję. Heidelberg także celuje w ten sektor rynku ze swoimi złamywarkami kasetowymi i kombinowanymi, które wprowadził do sprzedaży w tym roku. Maszyny są skierowane zarówno do klientów szukających dodatkowych mocy produkcyjnych, jak i do początkujących użytkowników maszyn Stahlfolder. Dotychczasowym użytkownikom złamywarek umożliwiają one zwiększenie mocy produkcyjnych przy niskim nakładzie inwestycyjnym. Nowi klienci natomiast, rozpoczynający swoją przygodę z profesjonalnym złamywaniem, mogą zaoferować swoim odbiorcom wartość dodaną oraz zapewnić kontrolę jakości w procesie produkcji. Heidelberg rozpoczął instalowanie tych maszyn w Wielkiej Brytanii u pierwszych klientów pasujących do tego profilu. Firma MV Print z Middlesbrough odebrała maszynę CH66 zastępując nią dwie starsze maszyny. Pozwoliło to drukarni na tworzenie złamów okienkowych, sześciostronicowych złamów harmonijkowych, a używając noży – na złamywanie składek 8-, 16- i 32-stronicowych. Z kolei The Magazine Printing Company w Enfield była pierwszą firmą w Wielkiej Brytanii z zainstalowaną maszyną CH66, która zastąpiła maszynę japońską. Pracuje ona z podajnikiem paletowym obrabiając niskonakładowe serie czasopism prawie bezpośrednio po wyjściu arkuszy z maszyny drukującej. W tym wypadku zmniejszenie prędkości nie byłoby dobre, tak jak w przypadku druku cyfrowego, zwłaszcza gdy dotyczyłoby to formatu B2. Firma IFS może np. wyposażyć swoje złamywarki Horizon w wałki przegniatające TriCreaser, które mają pomóc przy zleceniach podatnych na pękanie papieru, ale jak dotychczas nie oferuje złamywarki dla druku cyfrowego. Na tym polu sukces odnoszą takie firmy jak Morgana, która łączy prostą złamywarkę ze swoim zespołem do złamywania tworząc urządzenie DigiFold. W przypadku bardziej wymagającego drukowania cyfrowego pod kątem prędkości, nakładu czy złożoności Morgana może dotrzymać kroku z maszynami DigiFold Pro. Od momentu wprowadzenia na rynek w 2001 roku jest to stale jeden z najlepiej sprzedających się produktów firmy Morgana. Po targach drupa 2008 Morgana sprzedała 500 sztuk szybszego modelu 5000P, w którym zwiększyła przepustowość do 6000 arkuszy na godzinę. Póki co rynek cyfrowy pozostaje przy formacie B3, jeśli chodzi o introligatornie. Pierwsi użytkownicy cyfrowych maszyn drukujących w formacie B2 muszą albo przycinać arkusze do dalszej obróbki, albo przekazywać zadrukowane cyfrowo arkusze na konwencjonalne złamywarki w formacie B2. Przyszłość leży w wyeliminowaniu oddzielnych kroków w procesie złamywania. Tacy producenci jak Morgana, Duplo, Watkiss, a nawet Horizon ze swoimi StitchLinerami oferują urządzenia wykonujące kilka operacji introligatorskich. Najwięcej dzieje się w obszarze nakładaków strumieniowych, gdzie zarówno MBO, jak i Heidelberg oferują wiele różnych opcji i konfiguracji. Obecnie MBO inwestuje w nowe rozwiązania dla drukarń cyf-rowych, które zostaną zaprezentowane w przyszłym roku. Natomiast jeśli chodzi o drukarnie akcydensowe, to ich elastyczność i wszechstronność, gwarantowane do tej pory przez typowe złamywarki, mogą zapewnić im przetrwanie tak długo, jak długo wykorzystują one offsetowe maszyny arkuszowe. Na podstawie artykułu „Being bold on the fold” z miesięcznika „Print Bussines” opracowała AP