Polestar – zły interes dla europejskiej branży poligraficznej
6 gru 2016 14:46

Brytyjska grupa Polestar skupiająca drukarnie wklęsłodrukowe, nr 1 na rynku brytyjskim i jeden z największych graczy na rynku europejskim, przeszła ostatnio rekapitalizację (rekapitalizacja to zmiana struktury kapitałowej przedsiębiorstwa, np. zastąpienie długu kapitałem – red.). Dzięki tej transakcji grupa, której wartość obrotów sięga 376 mln funtów szterlingów (ok. 557,7 mln euro), zmniejszy swoje zadłużenie z 814 do 257 mln funtów (z 1,2 mld do 381,2 mln euro). Grupa Polestar powstała w 1998 r. w wyniku połączenia dwóch dużych grup drukarń: BPC i Watmoughs. Fuzja ta została sfinansowana przez firmę inwestycyjną Investcorp, która wskutek obecnej rekapitalizacji straciła na tym interesie ok. 1 mld euro. Nowy Polestar jest obecnie własnością pożyczkodawców, czyli zespołu instytucji finansowych, do których należy nawet fundusz emerytalny grupy. Warunki finansowe rekapitalizacji były na tyle niezwykłe, że została ona uznana przez „Financial Times” z grudnia ub. r. za jedną z najbardziej szokujących transakcji tego typu dotyczących firmy europejskiej w ostatnich latach. O ile cała operacja była korzystna dla grupy Polestar i jej klientów, o tyle – zdaniem analityków branży – można ją uznać za niebezpieczną dla całej reszty europejskiego przemysłu poligraficznego. Trudno mówić o dobroczynnym dla sektora poligraficznego posunięciu, jeśli w jego wyniku wraca na rynek firma, która – choć zawiodła na całej linii – obecnie pozbyła się długu i z dużym prawdopodobieństwem powtórzy te same błędy, które doprowadziły do jej osłabienia. Barry Hibbert, dyrektor zarządzający Polestar, tak skomentował przeprowadzoną operację: Dokonana restrukturyzacja bardzo wzmocniła Polestar. Dzięki rekapitalizacji przedsiębiorstwo dysponuje teraz stabilnymi podstawami, które pozwolą mu skoncentrować się na wyzwaniach rynku. W ciągu dwóch ostatnich lat grupa wybudowała nową potężną drukarnię wklęsłodrukową; zainwestowała także w modernizację innych swoich zakładów. W tym samym czasie konkurenci skarżyli się, że Polestar anektuje kolejne części rynku oferując bardzo niskie ceny, co stanowiło dla innych drukarń istotny problem. W roku ubiegłym pewna liczba dużych drukarń europejskich była zmuszona bądź zaprzestać działalności, bądź poszukiwać sposobów refinansowania. Pytany o kwestię cen rynkowych cytowany tu Barry Hibbert stwierdził: Nie ma niskich cen. Jest tylko cena, którą klienci gotowi są zapłacić i za którą my, drukarze, jesteśmy gotowi drukować. To właśnie określa poziom cen. Dodał również, że firmy poligraficzne powinny się dostosować do dynamiki rynku, której nie są w stanie kontrolować, bądź wycofać się z rynku. Zła wiadomość dla europejskiej branży poligraficznej jest taka, że jeden z głównych graczy posiada obecnie znaczącą przewagę finansową umożliwiającą mu konkurowanie na tym rynku, a w dodatku dysponuje nowoczesną drukarnią, której nie musi już spłacać. Jeśli Polestar będzie kontynuował swoją politykę cenową – a wszystko na to wskazuje, ponieważ grupa działa głównie w segmencie produkcji magazynowej, gdzie zawierane są długoterminowe umowy na druk – to inni znajdą się na przegranej pozycji. Druga zła wiadomość dla branży poligraficznej jako całości to fakt, że jej reputacja na rynkach finansowych, w myśl której inwestycje w poligrafię nie są postrzegane jako korzystne, jeszcze się umocni. Co prawda, Polestar może stać się przedmiotem zakupu. W ostatnich latach krążyło mnóstwo pogłosek na temat potencjalnych nabywców, z których za głównego uważany był kanadyjski Quebecor. Jedna z pogłosek wieściła następnie, że Quebecor ostatecznie wycofał się z powodu poważnego zadłużenia grupy Polestar. Można jedynie oczekiwać, że instytucje finansowe będące obecnie właścicielami Polestaru zadbają o rentowność swojej inwestycji i znajdą nabywcę, który pozwoli zmniejszyć ich straty poniesione wskutek rekapitalizacji. Na podstawie artykułu Andrew Tribute'a „Mauvaise affaire pour l'imprimerie europEenneÓ w „Nouvelles Graphiques” nr 1/2007 opracowała IZ