Presja na rozwój
25 sie 2017 09:32

Lesko Engineering to firma rodzinna z polskim kapitałem, produkująca pionierskie rozwiązania dla rynku etykiet. Jej produkty są znane na całym świecie, a partnerstwa zawierane z zagranicznymi producentami przyczyniają się do wzbogacania oferty i umożliwiają realizację innowacyjnych projektów, istotnych dla rozwoju branży.

Dynamiczny rozwój firmy sprawił, że jej właściciel Leszek Seroczyński uznał, iż nadchodzi czas na zmianę pokoleniową w zarządzaniu przedsiębiorstwem. Rozmawiamy z Kamilem Seroczyńskim, który ma w przyszłości przejąć stery Lesko Engineering. 

Ostatnio obszerniejszy artykuł na temat firmy Lesko Engineering ukazał się w „Poligrafice” 7 lat temu. Jakie zmiany zaszły w firmie w ciągu tego okresu?

Kamil Seroczyński: Siedem lat to rzeczywiście bardzo długi czas. Długo by wymieniać wszystkie zmiany, które nastąpiły w tym okresie. Nasza firma jest nastawiona na ciągły rozwój i zmiany następują u nas bardzo dynamicznie. Z kluczowych momentów z życia firmy warto wymienić: zmianę siedziby na nowoczesny obiekt produkcyjny, realizację projektów unijnych, nieustanne poszerzanie portfolio sprzedawanych produktów oraz znaczne odmłodzenie zespołu w ostatnim czasie.

Jedną ze znaczących zmian jest następująca zmiana pokoleniowa. Czy może Pan podać nieco więcej szczegółów na ten temat?

K.S.: Tak, rzeczywiście w ciągu ostatnich dwóch lat nasz zespół został zasilony młodymi perspektywicznymi osobami, w głównej mierze inżynierami. Zmiana ta miała charakter strategiczny. Doświadczony zespół został zasilony przez „młodą krew”, co przynosi obopólne korzyści. Zależało nam na uzyskaniu efektu synergii polegającego na tym, że młodzi pracownicy będą mogli korzystać z wiedzy i doświadczenia dotychczasowego zespołu, a pracownicy z długim stażem będą mieli okazję czerpać z kreatywności i świeżego spojrzenia młodszych kolegów. Wydaje nam się, że osiągnęliśmy już ten efekt, ale wciąż dążymy do jego maksymalizacji.

Jakie urządzenia znajdują się obecnie w ofercie firmy? Do jakich klientów trafiają?

K.S.: W naszym portfolio znajduje się szerokie spektrum maszyn przeznaczonych do końcowej obróbki etykiet. Znajdziemy tam zarówno modułowe linie konwertujące i finishingowe, jak i maszyny sztancujące czy inspekcyjne, przewijarki do etykiet oraz urządzenia pomocnicze w drukarniach. Jeżeli chodzi o odbiorców naszych maszyn, są to zarówno globalni producenci etykiet, jak i niewielkie lokalne drukarnie. W każdym przypadku staramy się podejść indywidualnie do klienta i zaoferować mu najlepsze dla niego rozwiązanie, stąd tak szeroki przekrój klientów. Do tej pory nasze maszyny zostały zainstalowane w 64 krajach świata, a możemy zapewnić, że już niedługo ta liczba się zwiększy.

W ub.r. nastąpiły zmiany w globalnej strategii sprzedaży urządzeń produkowanych przez Państwa firmę. Wcześniej były one oferowane za granicą pod inną marką; od stycznia 2016 wszystkie występują pod nazwą Lesko Engineering. Jak sprawdza się ta strategia? Czy udało się rozbudować globalną sieć sprzedaży?

K.S.: Zmiana strategii, jak każda duża zmiana w przedsiębiorstwie, była dla nas wyzwaniem. Podjęliśmy je jednak i realizujemy z sukcesem. Sieć naszych agentów rozciąga się już poza granice Europy i chcemy nadal ją powiększać. Z perspektywy czasu był to dobry krok, który doprowadził przede wszystkim do większej rozpoznawalności naszej marki oraz do zdecydowanie lepszego kontaktu z klientem. Jesteśmy świadomi, że czeka nas jeszcze bardzo dużo pracy, której jednym z elementów będą targi Labelexpo 2017 w Brukseli. Nie możemy się ich już doczekać. 

Firma po raz pierwszy wystąpi pod własną marką na Label-expo Europe 2017. Jakie są powody tej decyzji i co Lesko Engineering zaprezentuje w Brukseli?

K.S.: Tak, rzeczywiście po raz pierwszy będziemy prezentować maszyny pod marką Lesko Engineering. Stoisko będziemy jednak dzielić z naszym wieloletnim partnerem z Holandii, firmą Rietstack BV. Tak jak wspominałem wcześniej, zależy nam na identyfikacji naszych maszyn z marką Lesko Engineering. Nasze produkty są bardzo dobrze znane na świecie i chwalone przez klientów, jednak niewielu z nich wie, że zostały wyprodukowane przez Lesko Enginee-

ring. Chcemy to zmienić i uświadomić rynek, kto jest jedynym pomysłodawcą i realizatorem dobrze wszystkim znanych maszyn. W tym roku chcemy zaprezentować 3 maszyny: linię do finishingu etykiet z semirotacyjną stacją sztancującą (o prędkości do 90 m/min), naszą nową przewijarkę inspekcyjną do bardzo szerokich rolek oraz kompaktową maszynę sztancującą z funkcją arkuszowania Lesko RLS 280G. Koncepcja stoiska, na którym znajdą nas klienci, będzie niestandardowa i nieszablonowa, ale co do szczegółów – będziecie mogli Państwo przekonać się na miejscu. Jestem przekonany, że nikt, kto nas odwiedzi, nie będzie zawiedziony.

Jakie są plany na przyszłość? Czy są związane – jak zapowiadano w ub.r. – z elektroniką drukowaną i firmowym ośrodkiem badawczo-rozwojowym? 

K.S.: Odczuwamy silną wewnętrzną presję na rozwój. Nasz młody zespół pragnie podejmować nowe wyzwania. Pomysły, o których Pani mówi, wiążą się z projektami unijnymi, na które otrzymaliśmy dofinansowanie. Budowę centrum badawczo-rozwojowego rozpoczniemy już w drugim kwartale następnego roku. Jest to dla nas kluczowy projekt, który umożliwi nam jeszcze lepsze odpowiadanie na niestandardowe potrzeby klientów. Chcemy, aby centrum było miejscem łączenia się świata nauki i biznesu. Naszym celem jest, aby w tym miejscu mogły współpracować z nami firmy z różnych branż i specjalizacji podczas realizacji wspólnych projektów. Chcemy, by było to również miejsce edukacji młodzieży oraz wymiany doświadczeń. 

Jeżeli chodzi o drugi projekt związany z elektroniką drukowaną, to wciąż przymierzamy się do jego realizacji. Jesteśmy przekonani, że budowa centrum badawczo-rozwojowego umożliwi nam osiągnięcie celu, którym jest budowa maszyny do nadruku elektroniki na elastycznym podłożu. 

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Iwona Zdrojewska