Na rynku Europy rodkowo-Wschodniej Heidelberg zanotował w 2001 roku dwucyfrowy wzrost przychodów w porównaniu z rokiem wczeniejszym. O działalnoci firmy w naszym regionie oraz o przyszłoci mediów drukowanych rozmawialimy w Print Media Academy z prezesem Heidelberger Druckmaschinen, Bernhardem Schreierem.
Panie prezesie, co wpłynęło na tak znakomite rezultaty Heidelberga w naszej częci Europy? Przecież chociażby w regionie NAFTA odnotowalicie spadek i to doć pokanyÉ
Bernhard Schreier: Europa Wschodnia jest z jednej strony coraz bardziej zintegrowana z gospodarkš wiatowš, z drugiej za Đ nieco od niej odizolowana. Dzięki temu wszelkie zjawiska gospodarcze odbijajš się na waszym rynku nieco póniej. To pozwoliło na wypracowanie wzrostu wewnętrznego, niezależnego od czynników zewnętrznych, m.in. sytuacji w USA czy Europie Zachodniej.
Nieco inaczej sytuacja może wyglšdać w przypadku drukarń eksportujšcych swoje wyroby na Zachód. Tu spadek mógł być bardziej odczuwalny, gdyż sytuacja ich zagranicznych klientów bezporednio wpłynęła na liczbę zamówień.
W których krajach Europy rodkowo-Wschodniej odnotowalicie największy wzrost?
B.S.: Przede wszystkim w Polsce i Rosji Đ tu odnotowalimy największy wzrost w porównaniu z rokiem 2000. I nadal twierdzę, że rozwój w tych państwach następuje szybciej niż w pozostałych krajach Europy rodkowo-Wschodniej. Sšdzę, że podobnie będzie w 2002 roku.
Który rodzaj asortymentu zdecydował o wynikach firmy?
B.S.: Był to bardzo dobry rok w zakresie sprzedaży maszyn zwojowych, sporód których największš popularnociš cieszył się model M600. Dotyczy to nie tylko Europy rodkowo-Wschodniej, ale całego wiata. Sukcesy odnosilimy też w naszej tradycyjnej dziedzinie, tj. sprzedaży maszyn arkuszowych.
Zatem jest Pan usatysfakcjonowany wynikami Heidelberg Polska w 2001 roku?
B.S.: Sšdzę, że osišgnęlimy wynik, jaki przystoi liderowi rynkowemu. W Polsce także jestemy liderem i bardzo nas cieszy wcišż postępujšcy wzrost tego rynku, zwłaszcza że dotyczy on wielu segmentów branży poligraficznej.
O znaczeniu rynku polskiego wiadczy obecnoć największych międzynarodowych koncernów poligraficznych, jak Donnelley czy Quad Graphics. Na razie trudno ocenić, w jakim stopniu sytuacja w USA wpłynie na ich interesy w Polsce, z pewnociš trzeba będzie to zjawisko obserwować.
Jak Pan ocenia szanse polskich drukarń w zestawieniu z ich zachodnimi konkurentami?
B.S.: Uważam, że rozwijajš się one w fantastyczny sposób, realizujš olbrzymie inwestycje. Wemy chociażby przykład firmy Winkowski, która zawsze cišgnęła polski przemysł poligraficzny do przodu. Oferuje ona wyroby bardzo wysokiej jakoci i już dzi jest gronym konkurentem dla drukarń zachodnich, np. niemieckich. Mówię to nie tylko na podstawie własnych obserwacji, ale także rozmów z niemieckimi drukarzami. Oni twierdzš, że na Wschodzie rodzi się naprawdę silna konkurencja.
Winkowski należy do gigantów w naszej branży. A co z małymi i rednimi drukarniami?
B.S.: W ich przypadku najpierw potrzebne sš odpowiednie inwestycje, dopiero wtedy będš mogli stanšć w szranki z zakładami zachodnimi. Jednakże i tu zauważam stały wzrost jakociowy. Mylę, że wiele może im pomóc samo przyjęcie Polski do Unii Europejskiej. Dużš rolę odegra też rozwój mediów elektronicznych Đ zwłaszcza Internetu Đ w przekazywaniu i wymianie danych. Dotyczy to wszystkich drukarń: i dużych, i małych. Uważam, że zintegrowanie procesów poligraficznych i synergia poligrafii z Internetem stanowiš olbrzymiš szansę, także dla polskich drukarń.
Stosunkowo nowymi działami w ofercie Heidelberga sš działy prepress i druku cyfrowego. Jak Pan ocenia rezultaty ich działalnoci?
B.S.: W przypadku druku cyfrowego jestemy zadowoleni z tego, co osišgnęlimy w zakresie technologii, tak czarno-białej, jak i kolorowej. Co do wyników sprzedaży, na razie możemy być usatysfakcjonowani wyłšcznie jeli chodzi o maszyny do druku czarno-białego Digimaster, gdyż maszyny do druku kolorowego NexPress dopiero kontraktujemy. Planujemy, że do końca marca 2002 roku na całym wiecie zainstalujemy około 100 tych urzšdzeń i dopiero wtedy będzie można mówić o przychodach. Na razie sš tylko wydatki.
Jeli chodzi o prepress, jest nie najlepiej, podobnie zresztš, jak u wszystkich dostawców systemów dla przygotowalni. Wszyscy narzekajš, nikt nie zarabia, marże sš bardzo niskie, a do tego wszystkiego mamy załamanie wiatowej gospodarki. Co więcej, przechodzenie wielu firm z technologii nawietlania filmów na CtP następuje szybciej niż wszyscy się spodziewali. To składa się na ăczerwone liczbyÓ, które notujemy w zakresie prepress.
Kim będš najwięksi konkurenci Heidelberga za kilka lat: MAN Roland i KBA czy Xerox i Hewlett-Packard?
B.S.: Uważam, że w cišgu 5-7 lat rynek poligraficzny zostanie podzielony pół na pół między technologię tradycyjnš i cyfrowš. Chodzi oczywicie o wartoć sprzedaży realizowanej przez zakłady poligraficzne. Zatem z jednej strony będziemy mieli do czynienia z tradycyjnym rynkiem masowych usług poligraficznych i tu w dalszym cišgu naszymi konkurentami będš KBA czy MAN Roland. Z drugiej strony około 50% wszystkich przychodów wiatowej poligrafii będzie realizowane przez drukarnie opierajšce swojš działalnoć na profesjonalnym druku cyfrowym wykorzystujšcym personalizację danych. I tutaj naszymi największymi konkurentami będš Xerox oraz Đ po przejęciu Indigo Đ Hewlett-Packard. Wydaje się, że z pierwszej ligi na dobre wypadł Xeikon, pionier tej technologii.
Poza wyranym podziałem rynku na dwa segmenty, w dziedzinie druku offsetowego będziemy mieli do czynienia z prawdziwš integracjš działu prepress i hali maszyn. Przygotowalnie w dzisiejszym rozumieniu zniknš z rynku, a całoć procesów zwišzanych z prepress zostanie zintegrowana z drukarniš. Nie twierdzę, rzecz jasna, że wszystkie płyty za 5 lat będš nawietlane w maszynach drukujšcych; mam na myli raczej większy stopień integracji i usieciowienie zakładów poligraficznych. Bez względu na to, czy formy drukowe będš przygotowywane wewnštrz, czy na zewnštrz maszyny, będzie się to odbywało na terenie drukarni. Do tego szybszy przekaz danych, transfer plików na duże odległoci, a więc wykorzystanie na masowš skalę Internetu, o czym wspominałem już wczeniej. Wszystko to spowoduje, że w rzeczywistoci ăcyfrowoćÓ opanuje także połowę rynku należšcš do tzw. technologii tradycyjnej. Nie ma alternatywy: przyszłoć należy do szeroko rozumianego druku cyfrowego, w tej czy innej postaci.
Dziękuję za rozmowę.
W Heidelbergu rozmawiał Sławomir Sokołowski