Rynek wielkoformatowy w opinii ekspertów – część I
6 gru 2016 14:47

Jak co roku redakcja amerykańskiego czasopisma branżowego „Digital Graphics” zwróciła się do ekspertów w branży z pytaniami na temat druku wielkoformatowego. Dzielą się oni z czytelnikami opiniami na temat obecnej sytuacji na rynku oraz kierunku, w którym on zmierza. Poniżej przytaczamy najciekawsze wątki dyskusji. Jaka była sytuacja w segmencie wielkiego formatu w ciągu minionego roku w porównaniu z rokiem 2006? Czy były jakieś niespodzianki? W większości wypadków rynek reagował w sposób przewidywalny. Zaskoczeniem była jednak siła, z jaką niezależni producenci atramentów podążają za rynkami druku rozpuszczalnikowego i UV. Wydaje się, że bardzo trudno będzie drukarzom oprzeć się pokusie eksperymentowania z atramentami niezależnych dostawców. Niektóre z nich są nawet o 80% tańsze od cen OEM, co wydaje się czymś niezwykłym. Zaskoczeniem jest również szybka akceptacja przez rynek drukarek UV drukujących ze zwoju. Jeszcze kilka lat temu druk UV był nierozłącznie kojarzony z drukarkami flatbed. Firma Nur była pionierem w produkcji urządzeń drukujących ze zwoju atramentami UV. Po czterech latach strat i deficytu Nur wydaje się być na drodze do osiągnięcia zysku w roku 2007, głównie dzięki sukcesowi drukarek Expedio drukujących ze zwoju. Zaskoczeniem było też pojawienie się w ub.r. całej serii innowacyjnych produktów trzech głównych producentów drukarek wielkoformatowych inkjet z atramentami wodnymi – firm Hewlett-Packard, Canon i Epson. W okresie 12 miesięcy wszyscy oni zaprezentowali nowe interesujące modele drukarek wielkoformatowych. Mała firma rosyjska o nazwie Sun Company (niepowiązana w żaden sposób z Sun Chemical) była pierwszą, która wypuściła na rynek drukarkę flatbed UV stosującą sieciujące lampy LED zamiast lamp rtęciowych. Pomimo faktu, że przemysł ma się dobrze, istnieje jednak niepewność co do przyszłości i kierunku, w którym zmierza biznes grafiki wielkoformatowej. Dane opublikowane ostatnio w raporcie SGIA dotyczącym planów powiększania biznesów wykazują duże różnice pomiędzy tym, co firmy planowały kupić w ostatnim roku a tym, co zostało zakupione. W przypadku drukarek flatbed z atra-mentami UV i drukarek rozpuszczalnikowych o różnej szerokości liczby urządzeń zakupionych przez respondentów były znacznie mniejsze aniżeli deklarowane intencje. Wiele było powodów, dla których firmy nie zrealizowały swoich planów: zmienna dochodowość biznesów, poziom dostępnej gotówki, szok cenowy spowodowany całkowitym kosztem kupowanej drukarki i rosnąca konkurencyjność rynku. Jednakże różnica ta może wskazywać także na zmiany zachodzące w sposobie widzenia biznesów cyfrowego druku grafiki. Ankieta amerykańskiego czasopisma branżowego „Digital Graphics” dotycząca prognozy finansowej na 2007 r. wykazała, że przedsiębiorstwa stosujące cyfrową technologię druku grafiki lub sitodruk spodziewają się spowolnienia tempa wzrostu sprzedaży. W 2007 r. obserwujemy niewielką zmianę liczby producentów drukarek wystawiających się na ISA (International Sign Expo) w Houston. Z drugiej strony jednak ciągły wzrost przestrzeni wystawienniczej świadczy o tym, że firmy te stale powiększają linie oferowanych produktów. Ponadto obserwuje się znaczny wzrost liczby firm oferujących media, atramenty i inne akcesoria do druku cyfrowego. Jednym z najważniejszych tematów jest dzisiaj problem bycia przyjaznym dla środowiska naturalnego. Czy producenci drukarek i drukarze stali się rzeczywiście „zieloni,”czy jest to raczej tylko chwyt marketingowy? Istnieje oczywiście w środowisku drukarzy wielkoformatowych dążenie do stosowania bardziej „zielonych” materiałów, a także życzenie ze strony kupujących otrzymywania „bardziej zielonych” mediów. Wielką barierą do pokonania jest ciągle problem stosowania tych materiałów oraz ich koszt. Firmy nie zwiększyły swojego budżetu w celu dopasowania go do cen niezbędnych w przypadku „zielonego” druku. „Zielony druk” wydaje się żyć własnym życiem. Firmy na wszystkich poziomach – od producentów poprzez sprzedawców i punkty drukarskie aż po użytkowników – zgłaszają swoje uwagi na ten temat. Problem ten jest także bardzo istotny dla przemysłu i stanowi powód wzrostu druku inkjet UV. Firmy drukarskie kupują drukarki UV i tym samym deklarują się jako „zielone”. Wprawdzie z najnowszej ankiety przeprowadzonej przez amerykańską firmę konsultingową I. T. Strategies wynika, że żadna z firm drukarskich nie dokonała zakupu drukarki UV wyłącznie w celu ochrony środowiska, jednak urządzenia te są korzystniejsze dla środowiska niż solwentowy druk inkjet czy sitodruk. Przewiduje się, że Kanada i Unia Europejska będą „wolne od rozpuszczalników” w ciągu najbliższych pięciu lat, przynajmniej w dziedzinie aplikacji eksponowanych w pomieszczeniach wewnętrznych. Działania korzystne dla środowiska naturalnego często prowadzą do korzystnych dla biznesu rezultatów. Firmy działające w zgodzie ze środowiskiem musiały pracować nad zrozumieniem swoich procesów, eliminować odpady, wprowadzić w życie odpowiednie przepisy prawne. Jeżeli chodzi o „zielony” druk czy też „zielone” media i atramenty, przemysł jest obecnie na etapie potwierdzania, że „zielone” znaczy korzystne biznesowo. Firmy muszą potrafić udokumentować swoją działalność czy też wskazać, dlaczego ich produkty są „zielone”. Jeżeli nie mogą tego uczynić, znaczy to, że tylko udają i słowo „zielony” jest chwytem marketingowym. Koncept bycia „zielonym” trafia na podatny grunt. Na przykład wyprodukowane przez firmę EFI Vutek bazujące na etanolu atramenty BioVu, będące alternatywą dla solwentów, nie wydzielają lotnych związków organicznych (VOC). Jednakże istotniejszy wpływ na środowisko niż atramenty mogą mieć media stosowane do druku. Folie winylowe, które są najpopularniejszym materiałem stosowanym na wielkoformatowych drukarkach z atramentami rozpuszczalnikowymi, nie rozkładają się biologicznie. W przeciwieństwie do nich poliester ulega rozkładowi i chociaż nie może on zastąpić folii winylowych w druku solwentowym, to nadaje się świetnie do stosowania z atramentami UV, które są korzystniejsze dla środowiska naturalnego niż rozpuszczalnikowe. Tak więc połączenie poliestrów z tuszem UV daje podwójnie „zieloną” korzyść i nie jest to tylko chwyt marketingowy. cdn. Na podstawie „Digital Graphics” nr 10/2007 opracował TG