Sitodruk, czyli „przyczajony tygrys”
6 gru 2016 14:49

Rozwój technologii sitodruku na rynku polskim sięga lat 70. Pojawiły się wówczas małe zakłady rzemieślnicze, które swoimi usługami uzupełniały produkcję państwowego przemysłu poligraficznego. Główny kierunek rozwoju technologii sitodrukowej koncentrował się na druku na materiałach trudnych, nietypowych takich jak: folie, szkło, metal, tekstylia oraz tworzywa sztuczne. Niejako po drodze rodziła się potrzeba uszlachetniania druków w przemyśle poligraficznym, wzbogacania ich i uestetyczniania. Wszelkiego rodzaju akcydensy, ulotki, kalendarze, opakowania, książki, wydawnictwa specjalistyczne, foldery i druki okolicznościowe zaczęto wzbogacać dodatkowymi lakierami, które miały za zadanie podnieść estetykę druku. Pierwsze prace wykonywano na tzw. sitach ręcznych (płaskich). W miarę rozwoju technologii wprowadzono półautomaty, a następnie wszelkiego rodzaju automaty wyspecjalizowane i dostosowane do potrzeb rynku. Sitodruk jest niezastąpiony przy druku obwodów drukowanych, znaków drogowych, płyt CD, jak również druku na szkle. W dziedzinie uszlachetniania obecnie są wykorzystywane maszyny w opcji pełnego automatu (sita cylindryczne). Maszyny te osiągają prędkości do 4000 ark./h. W obszary zarezerwowane dotychczas dla sitodruku coraz dynamiczniej wchodzi technologia cyfrowa. Plotery solwentowe, a szczególnie coraz popularniejsze urządzenia wykorzystujące w druku cyfrowym technologię UV przejmują druk na materiałach trudnych. Myliłby się jednak ten, kto przepowiadałby schyłek „tradycyjnego” sita. Płaski sitodruk nadal trzyma się mocno w reklamie zewnętrznej (ciągle nie ma bowiem cyfrowej alternatywy dla druku na podświetlenia termoformowalne). A w obszarze uszlachetniania druków dla sita cylindrycznego nadchodzi prawdziwy renesans. Samo uszlachetnianie przechodziło wiele etapów i ewolucji. W miarę potrzeb coraz bardziej wymagającego i konkurencyjnego rynku wymyślano nowe i coraz trudniejsze formy uszlachetniania. Wyścig w pogoni za nowymi, przyciągającymi uwagę efektami obecnie szczególnie się nasila i będzie prawdopodobnie najdynamiczniej rozwijającym się obszarem poligrafii (poza cyfrą oczywiście). Lakier kładziony na całej powierzchni czy lakier wybiórczy stały się standardem w ofercie rynkowej, coraz częściej natomiast pojawiają się uszlachetnienia w postaci brokatu, lakieru strukturalnego, iriodynu, lakierów fluorescencyjnych, fosforyzujących czy farb termoczułych i zmiennoświetlnych. Materiały te pod wpływem temperatury oraz światła zmieniają swą strukturę dając znakomity efekt wizualny. Boom inwestycyjny w poligrafii, którego byliśmy świadkami w ostatnich latach spowodował, że dziś trudno znaleźć w Polsce produkt źle wydrukowany. Gdy zatem wokół nas wszystko jest równie kolorowe (opakowania, książki, katalogi itp.), w walce o konsumenta decydującą rolę zaczynają odgrywać efekty dodatkowe – otwiera się sezam dla możliwości, jakie daje sito cylindryczne. Ktoś zaraz powie „A pojawienie się w offsecie dodatkowych zespołów umożliwiających zastosowanie uszlachetniania druku?”. Tak, ale czy wszystkich stać na taki komfort, aby kupić maszynę offsetową wyposażoną w dodatkowe zespoły, które i tak nie pozwalają na zastosowanie pełnej palety uszlachetnień? Pojawia się również pytanie o jakość i depozyt, czyli tak ważną estetykę. Tu nadal wygrywa „skromna”, a jednocześnie bardzo nowoczesna technologia sitodruku. Dla wszystkich zainteresowanych dobrym komentarzem do stawianych powyżej tez będzie z pewnością lektura najnowszego wzornika firmy Follak. Ten efekt długotrwałych prac laboratoryjnych i ścisłej współpracy z dostawcami materiałów od sierpnia trafia do drukarń i agencji reklamowych. Wzornik zawiera on liczne przykłady zestawień subtelnych możliwości uszlachetnień. Połączenia folii metalicznej z nietypowymi brokatami, farbami fosforyzującymi i termoczułymi oraz foliami strukturalnymi są namacalnymi (dosłownie) dowodami, iż w uszlachetnianiu, a szczególnie w sitodruku drzemią nieodkryte jeszcze w pełni możliwości. Na koniec warto wyraźnie podkreślić, że podobnie jak w druku, tak i w uszlachetnianiu droga na skróty się nie opłaca. W środowisku znane są historie spektakularnych porażek, za którymi stały tanie urządzenia z Dalekiego Wschodu. Aby uzyskać choćby takie efekty jak na załączonych zdjęciach, niezbędne są jakość i precyzja maszyn. Dobór właściwego urządzenia zależy od wielu indywidualnych czynników. Ze swojej strony mogę jedynie podpowiedzieć, że Follak posiada automaty sitodrukowe kilku marek, ale efekty, które pokazujemy we wzorniku, były możliwe do wykonania wyłącznie na urządzeniach firmy Sakurai. Artykuł sponsorowany