Sun Chemical: kryzys nam nie zaszkodził
6 gru 2016 14:42

Sun Chemical to największy na œwiecie producent farb graficznych. Od 1994 roku w Polsce działa przedstawicielstwo koncernu. O tym, co działo się w firmie na przestrzeni ostatnich lat i o najbliższych planach rozmawiamy z jej dyrektorem Pawłem Prokeszem. Minęło półtora roku od przejęcia przez Sun Chemical innego giganta w zakresie produkcji farb graficznych Đ Coates Lorilleux. Jak wyglšda dziœ ăkrajobraz po fuzjiÓ i jak ta sytuacja przekłada się na rynek polski? Paweł Prokesz: Przede wszystkim mieliœmy tu do czynienia z typowym przejęciem kapitałowym, co oznacza, że obie firmy nadal sš osobnymi jednostkami prawnymi, prowadzš też niezależnš działalnoœć produkcyjnš. Także w przeróżnych ujęciach statystycznych dotyczšcych sprzedaży farb obie firmy z reguły klasyfikowane sš niezależnie od siebie. Sytuacja w Polsce wyglšda podobnie. Sun Chemical Sp. z o.o. i Coates Lorilleux Sp. z o.o. sš dwiema niezależnymi firmami, majš osobne siedziby, dysponujš własnymi zespołami ludzkimi. Oczywiœcie na pewnym etapie komunikacja między nami ma miejsce, np. w chwili składania raportów wspólnemu szefowi z ramienia Suna. Na razie jest pełna odrębnoœć, chociaż sšdzę, że w przyszłoœci ta sytuacja może ulec zmianie: w celu ograniczenia kosztów działalnoœci może dojœć do połšczenia oddziałów administracyjnych, logistycznych czy księgowych, ale zasadnicze linie produktów i zaplecze techniczne pozostanš odrębne. Zatem w niektórych segmentach rynku konkurujecie ze sobš, mimo że jesteœcie spółkami tego samego koncernu? P.P.: Zgadza się, konkurujemy na rynku farb arkuszowych i zwojowych coldsetowych, gdyż w Polsce Coates Lorilleux sprzedaje głównie tylko te dwa rodzaje asortymentu. Występuje tu więc element rywalizacji. Natomiast cieszy mnie, gdy obok Sun Chemical drugim dostawcš w drukarniach jest Coates Lorilleux, a nie nasz wspólny konkurentÉ PrzejdŸmy zatem do tego, jak sytuuje się obecnie firma Sun Chemical na naszym rynku. P. P.: Od poczštku naszej działalnoœci, tj. od 1994 roku, koncentrujemy siš na czterech sektorach. Pierwszym z nich jest sprzedaż farb rolowych z podziałem na heatsetowe i coldsetowe. Jeœli chodzi o heatset, do naszych głównych klientów należš niemal wszystkie największe polskie drukarnie: Winkowski, Poligrafia SA (Kielce, Katowice), Donnelley i kilka mniejszych, np. Drukarnia Poznańska, Elanders czy Eurodruk. Tu nasz udział rynkowy oceniam na co najmniej 50%. Z czego wynika tak znakomity rezultat? P.P.: Przede wszystkim, poza wysokiej jakoœci produktem, posiadamy najlepszy Đ naszym zdaniem Đ krajowy serwis techniczny. Jako jedyni mamy własnš mieszalnię farb heatsetowych w systemie Pantone. Dzięki temu w cišgu 1-2 dni jesteœmy w stanie dostarczyć każdy kolor mieszany; analogicznie, okres realizacji zamówień na pełne ciężarówki farby (20 ton) nie przekracza tygodnia i także jest najkrótszym z oferowanych na rynku. Posiadamy również odpowiednio duże zapasy farby w naszym warszawskim magazynie. Jako jedyni uruchomiliœmy tzw. inplanty, tj. u naszych najważniejszych odbiorców zatrudniliœmy ludzi, którzy na co dzień pomagajš klientom w kwestiach zwišzanych z naszymi farbami. Taki inplant funkcjonuje w tej chwili w drukarni Winkowski w Pile, do niedawna działał też w krakowskiej Donnelley. Jak wyglšdajš udziały Sun Chemical w innych segmentach produkcji? P.P.: W zakresie zwojowych farb coldsetowych naszymi odbiorcami sš m. in. Media Express, Presspublica, grupa Passauera, Orkli i wielu innych. Tu udziały szacuję na 40-50% w zakresie farb kolorowych i co najmniej 30%, jeœli chodzi o farbę czarnš. O naszej głębokiej współpracy z klientami może œwiadczyć chociażby wsparcie techniczne dla Media Express przy staraniach tej drukarni o członkostwo w elitarnym IFRA Color Quality Club, które zakończyły się sukcesem. Kolejny rynek Đ farb arkuszowych Đ obsługujemy jako grupa Sun Chemical wraz z firmami Grafikus (która od wielu lat sprzedaje farby Hartmann), Coates Lorilleux i Gibbon. Bioršc pod uwagę wszystkie jednostki sprzedajšce farbę produkowanš przez zakłady Sun Chemical, nasz udział w tym rynku wynosi z pewnoœciš ponad 50%. Sprzedaż prowadzimy bezpoœrednio do dużych klientów, mniejszych odbiorców obsługujš nasi dealerzy. Ostatni segment Đ farb płynnych Đ zaczšł się dynamicznie rozwijać dopiero przed trzema laty, gdy otworzyliœmy mieszalnię w Poznaniu wraz z całym zapleczem laboratoryjnym. Mieszamy tam farby fleksograficzne i wklęsłodrukowe, zarówno rozpuszczalnikowe, jak i wodne. Wczeœniej sprowadzaliœmy do Polski gotowe wyroby. Szacuję nasze udziały w rynku farb płynnych na 18-20%. Do głównych klientów należš zarówno polskie oddziały koncernów, np. Akerlund & Rausing (gdzie nota bene działa nasz 6-osobowy inplant), Schur Flexible, SCA, Model, jak i cały szereg rdzennie polskich drukarń. Czy sprzedajecie farby na eksport? P.P.: Nie, gdyż Sun Chemical posiada oddziały we wszystkich krajach Europy poza Albaniš i Rumuniš. Eksportem zajmuje się natomiast Coates Lorilleux, który z terenu Polski obsługuje w zasadzie cały rynek ukraiński i białoruski. Na którym z rynków, gdzie jesteœcie obecni, przewiduje Pan największš dynamikę wzrostu w najbliższych latach? P.P.: Najszybszy wzrost przewiduję na rynku drukarń heatsetowych, o tym œwiadczš ostatnie inwestycje wszystkich krajowych potentatów. W naszym kraju chociażby produkcja katalogów, druków komercyjnych znajduje się we wstępnej fazie rozwoju, jeœli wzišć pod uwagę skalę tej produkcji w Europie Zachodniej czy USA. Drugi z sektorów, w którym niewštpliwie czeka nas boom, to opakowania elastyczne i szeroko pojęta branża opakowaniowa. Jak Sun Chemical radzi sobie w doœć trudnej sytuacji gospodarczej Polski, a co za tym idzie Đ także naszej branży? P.P.: Miarš naszej obecnej sytuacji i oceny perspektyw rozwoju niech będzie informacja dotyczšca decyzji o budowie nowej siedziby firmy w Markach k. Warszawy. Uruchomimy tam kolejnš mieszalnię farb płynnych, produkcję baz technologicznych do farb płynnych, powstanie też w pełni zautomatyzowana mieszalnia farb arkuszowych. Nowa lokalizacja pozwoli także ustawić zespół kontenerów zbiorczych na farby coldsetowe. Korzystajšc z szeregu specjalistycznych urzšdzeń będziemy mogli dokonywać reformulacji farb w zależnoœci od potrzeb danego klienta czy maszyny. Co do sytuacji na rynku Đ z pewnoœciš jest ona trudniejsza niż w ubiegłych latach. Jak wiadomo, konsumpcja farb zależy od konsumpcji dóbr w Polsce, a ta spada. Widać to chociażby na przykładzie liczby reklam w prasie. Sšdzę, że sš to trudnoœci przejœciowe, a taki stan potrwa jeszcze około roku. Zresztš nie jesteœmy samotnš wyspš Đ Niemcy w 2001 roku zrealizujš tylko połowę zakładanego PKB. Jeżeli natomiast miałbym odpowiedzieć na pytanie, czy w zwišzku z tym sprzedajemy mniej produktów niż przed rokiem, odpowiedŸ brzmi ănieÓ, chociaż stałe utrzymanie i zwiększanie poziomu sprzedaży jest coraz trudniejsze i odbywa się pewnie w coraz większym stopniu kosztem naszych konkurentów; nie zawdzięczamy tego wzrostowi zapotrzebowania na farby. A jak Pan ocenia polski rynek poligraficzny i panujšce na nim stosunki? P.P.: Z pewnoœciš jesteœmy daleko od tzw. integracji, o którš zabiega częœć branży. Jest to mały œwiat, w którym wszyscy się znajš, ale nie jest on scementowany. Widać to znakomicie w przypadku wspólnych akcji, które raz na jakiœ czas majš miejsce. Czy to się zmieni? Moim zdaniem integracja na siłę nie ma racji bytu, a w Polsce rozbieżnoœć interesów jest zbyt duża, by branża się skonsolidowała. Natomiast życzyłbym sobie i nam wszystkim, aby powszechnie zaczęto przestrzegać przynajmniej elementarnych zasad etyki zawodowej i zwykłej uczciwoœci Đ na poczštek zróbmy chociaż tyle. Sun Chemical był w grupie dwudziestu ăbuntownikówÓ, którzy doprowadzili do tego, że targi POLIGRAFIA odbywać się będš znów co dwa lataÉ P.P.: I muszę zaczšć od uszczypliwoœci pod adresem niektórych moich kolegów i konkurentów, którzy Đ po podpisaniu owego dokumentu o niewystawianiu się na ubiegłorocznych targach Đ pod różnymi postaciami zaznaczyli tam swojš obecnoœć. To gwoli kwestii integracji, o której mówiłem przed chwilš. Co zaœ się tyczy samych targów, zdania nie zmieniłem: uważam, że targi powinny się odbywać co dwa lata i ewoluować w stronę tego, co na targach DRUPA przyjęło nazwę Print City. A więc Đ pokazywania całych cykli technologicznych. Taka ewolucja by nam odpowiadała. I temu zapotrzebowaniu wychodzi naprzeciw koncepcja nowych przyszłorocznych targów POLIGRAF-PRODUKT, na których prezentowane majš być rozwišzania, a nie maszynyÉ P.P.: Dobrze by było, gdyby targi w Polsce przestały być miejscem li tylko spotkań towarzyskich i zaczęły służyć jako forum wymiany doœwiadczeń dla ludzi nie tylko z naszego zamkniętego œrodowiska, ale także dla fachowców z innych krajów. Taki jest cel targów branżowych, np. Converflex, IFRA itp. Zatem nie wyklucza Pan uczestnictwa firmy w ramach ekspozycji poœwięconej np. prasie czy opakowaniom? P.P.: Z pewnoœciš rozważyłbym takš możliwoœć, natomiast zapewne nie pojawimy się na przyszłorocznych targach z własnym stoiskiem. Jeżeli Targi zapewniš, że do Poznania będzie się jeŸdzić po wiedzę, z pewnoœciš nie pominiemy takiej imprezy. Dziękuję za rozmowę