Świat sztuki drukarskiej i świat kompozytów
6 gru 2016 14:59

Shinohara pozostaje żywą i atrakcyjną dla klientów na całym świecie marką. „Nie” dla druku cyfrowego, „tak” dla druku 3D – takie kierunki działania Zamak Mercator w najbliższych latach rysują się w naszej rozmowie z wiceprezesem zarządu firmy, Bogusławem Kiszką. n Kiedy ostatnio mieliśmy okazję rozmawiać pod koniec ubiegłego roku, wspominał Pan, że polscy klienci wciąż są żywo zainteresowani marką Shinohara. Firma Zamak Mercator planowała w 2015 roku sprzedaż przynajmniej 4 nowych maszyn. Czy te plany udało się zrealizować? Jak mógłby Pan podsumować mijający rok? Bogusław Kiszka: Marka Shinohara ciągle jest żywa i atrakcyjna dla klientów w Polsce i na świecie. Obecnie maszyny tej marki są produkowane w formacie B2 i B3, jakkolwiek jest już zainstalowanych kilka maszyn tego producenta także w formacie B1, ale tylko na terenie Chin. Rzeczywiście planowaliśmy, że w br. uda się nam sprzedać w Polsce kilka nowych maszyn Shinohara w formacie B2. Planu tego nie zrealizowaliśmy zasadniczo z trzech przyczyn. Po pierwsze: z powodu zupełnego zastoju inwestycyjnego w branży poligraficznej, jeśli chodzi o nowe maszyny offsetowe w formacie B2. Po drugie: wskutek wysokiego kursu dolara amerykańskiego w stosunku do euro, co przekładało się na wysoką finalną cenę tych maszyn w polskich złotych. Po trzecie: w rezultacie zaniku dotacji z Unii Europejskiej, jeśli chodzi o ten segment rynku, a – jak wiemy – klienci z Polski już się trochę przyzwyczaili do tego, że są gotowi kupować innowacyjne maszyny poligraficzne, jeśli są na nie dotacje. Reasumując: myślę, że zakładany plan sprzedaży może się spełnić dopiero w nadchodzącym roku 2016, gdyż klienci, którzy mieli zakupić maszyny Shinohara w br., w ogóle nie zakupili żadnych maszyn. Dlatego, jak sądzę, decyzje o zakupie w 2016 r. będą podyk- towane głównie czystym rachunkiem ekonomicznym i sytuacją w branży, szczególnie w obszarze druku offsetowego, który przecież od lat nie należy już niestety do bardzo rentownych. n Hans Gronhi, właściciel marki Shinohara, ma w ofercie także maszyny cyfrowe, które były wystawiane na targach w Szanghaju. Czy znajdą się one również w ofercie firmy Zamak Mercator? B.K.: Hans Gronhi nie posiada w swojej ofercie maszyn cyfrowych budowanych samodzielnie. Ciagle jest to etap pewnych działań kooperacyjnych z innym producentem, powiedziałbym: bardziej wyspecjalizowanym w tej dziedzinie. Zamak Mercator nie posiada w ofercie maszyn do druku cyfrowego i w najbliższej perspektywie nie zamierza się tym zajmować. Zresztą podjęta dwa lata temu próba współpracy z jednym z producentów maszyn do druku cyfrowego w tym segmencie zakończyła się niepowodzeniem, głównie z tego powodu, że rynek ten jest bardzo rozdrobniony i zbędne są kolejne podmioty, które miałyby pośredniczyć między klientem a producentem. Ponadto obsługa maszyn cyfrowych wymaga zupełnie innego know how niż posiada nasza firma, a nie widzimy ekonomicznego uzasadnienia, by inwestować w profil, który z roku na rok jeszcze bardziej będzie ulegał rozdrobnieniu. Przekonaliśmy się, że najlepiej się czujemy w obszarach „cięższego” sprzętu dla poligrafii, jakim są offsetowe maszyny poligraficzne. Dlatego też do końca br. zrewidujemy także naszą ofertę urządzeń introligatorskich (krajarki, falcerki, zbieraczki), rezygnując np. ze sprzedaży w Polsce niektórych europejskich marek w tym zakresie. Oczywiście zagwarantujemy ciągłość w sprzedaży części zamiennych i usług serwisowych. n Jakie są plany firmy na przyszły rok i najbliższe lata? B.K.: Nasza biznesowa przyszłość to świat sztuki drukarskiej – handel wyspecjalizowanymi maszynami do druku offsetowego i obróbki po druku oraz serwis, i świat kompozytów, czyli projektowanie i budowa ekstruderów (wytłaczarek) laboratoryjnych oraz linii do przetwórstwa tworzyw sztucznych i gumy, w tym linii do produkcji filamentu do drukarek 3D. Rozmawiała Iwona Zdrojewska