Sympozjum poligraficzne pt. ăBarwa w procesie drukowania ksišżek Đ jakoć, materiały, urzšdzeniaÓ, odbiło się w rodowisku wydawniczo-poligraficznym szerokim echem, które notabene nie przebrzmiało do dzisiaj.
Tak duży rezonans społeczny sympozjum, zwłaszcza w drukarniach dziełowych, przeszedł zapewne najmielsze oczekiwania jego organizatorów, którymi były WSiP (Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne SA) i Heidelberg Polska. Jednakże jego przyczyny nie należy doszukiwać się wyłšcznie w ciekawie zilustrowanych referatach specjalistów Heidelberg Polska i innych firm czy w mniej zilustrowanym referacie piszšcego, ale przede wszystkim w postulatywnej krytyce jakoci usług poligraficznych. Została ona przedstawiona w referacie wprowadzajšcym przez Jerzego Nagórskiego, wówczas jeszcze członka zarzšdu WSiP, dyrektora tegoż wydawnictwa (od dnia 17 kwietnia J. Nagórski nie pełni ww. funkcji Đ red.). Dopowiedzmy, że wydawnictwo WSiP nie korzysta z usług drukarń za granicš i jest znaczšcym zleceniodawcš dla naszych zakładów.
Mimo że kwestia jakoci usług poligraficznych była m.in. przedmiotem rozmowy z dyrektorem J. Nagórskim opublikowanej w Poligrafice (nr 2/2002), to budzi ona nadal zainteresowanie wród zarzšdzajšcych drukarniami. Jest to widoczne w powtarzanych pytaniach: co dalej? Aby więc ci, którzy nie uczestniczyli w sympozjum, nie gubili się dalej w domysłach, przedstawmy tę częć sympozjum w krótkim zarysie.
Powodem tak żywej polemiki wród drukarń, zwłaszcza po zakończeniu sympozjum, były, jak sšdzę, dwa referaty. Niepomylne dla drukarń wyniki przeprowadzonej analizy jakoci ksišżek WSiP zostały zbiegiem okolicznoci bezwiednie skontrastowane z referatem Cezarego Nazara, właciciela drukarni CEZAR w Białymstoku, wzorcowego zakładu Đ i to nie tylko w Polsce Đ o tym profilu usług. Autor, opierajšc się na własnych dowiadczeniach, przedstawił w sposób poglšdowy ważniejsze czynniki stabilizujšce proces drukowania. Zostały one ujęte w system, który jako know-how drukarni gwarantuje barwometrycznš zgodnoć nadruków w całym nakładzie tudzież takie same barwy nadruków w wypadku wznowienia nakładu. W rezultacie w drukarni CEZAR uzyskano standardowš jakoć druków o mniejszej niż DE*ab = 2,0 różnicy barw między odbitkami nakładowymi. Zauważmy przy tym, że wg najnowszej normy ISO 12647-2 dopuszczalne różnice barw nadruków między odbitkami, drukowanych farbami o barwach wg Euroscali, wynoszš dla: cyjanu 2,5; purpury 4,0 i żółtej 3,0 w jednostkach CIE LAB (DE*ab).
Tymczasem z reprezentatywnej analizy jakoci ksišżek WSiP, przeprowadzonej nb. samodzielnie przez ich wydawcę, wynika, że różnice np. w nasileniu farb na tych samych stronach ksišżek, podobnie jak między nakładami wznowionymi przekroczyły jakiekolwiek tolerancje, tak w ocenie densytometrycznej, jak i barwometrycznej.
W konkluzji referatu Đ po przedstawieniu w formie propozycji programu działań, który, zdaniem autora, powinien zmienić ten stan rzeczy Đ podkrelono, że taka jakoć usług nie będzie w nieskończonoć tolerowana przez WSiP. Ostrzeżenie to nie wywołałoby chyba aż tak żywego oddwięku w drukarniach, gdyby nie ranga wydawnictwa WSiP, największego wydawcy ksišżek w Polsce.
Irytacja drukarń
Nic zatem dziwnego, że w kontekcie tych uwag wielu sporód zarzšdzajšcych drukarniami, zwłaszcza współpracujšcych z WSiP, ogarnęła irytacja. Zdano sobie bowiem sprawę, że po wprowadzeniu do zleceń parametrów jakociowych oferowana przez nich jakoć druków może być przedmiotem reklamacji albo stanowić zasadnš podstawę do rezygnacji z ich usług. A ponadto zwiększenie zgodnoci między odbitkami w całym nakładzie łšczy się nie tylko ze zwiększeniem wizualnej kontroli odbitek, ale przede wszystkim z koniecznociš zmodernizowania parku maszynowego, a więc z dodatkowymi kosztami. Prawdę mówišc z punktu widzenia jakoci druków i nowo kupionych maszyn wielobarwnych chyba niezręcznym okreleniem jest nazywanie tych kosztów kosztami dodatkowymi, i to najczęciej dlatego, że nie były one wczeniej w ogóle brane pod uwagę przy nakładach inwestycyjnych.
Weryfikacja poglšdów
Aby nie rozwodzić się na temat wszystkich parametrów wpływajšcych na odtwarzanie wielobarwnoci oryginałów w poligrafii, zwróćmy uwagę jedynie na ogólnie niedoceniane systemy kontrolowania procesu drukowania w arkuszowych maszynach offsetowych.
Nie chodzi tu o pisanie czarnego scenariusza, ale o to, by niektórzy z zarzšdzajšcych drukarniami zdšżyli zweryfikować swoje poglšdy przed wejciem Polski do Unii Europejskiej. W innym razie polski rynek usług poligraficznych może w niedługim czasie zostać w częci przejęty przez wydawnictwa i drukarnie zagraniczne. Zaznaczmy, że w tych drukarniach, w których coraz częciej jakoć druków Đ w odniesieniu do stabilnego procesu drukowania Đ jest automatycznie dokumentowana protokołem z pomiaru odbitek kontrolnych z całego nakładu, stanowi on jakby paszport jakoci uprawniajšcy nakład do opuszczenia granicy drukarni, po jego skontrolowaniu przez kierownictwo drukarni ewentualnie także przez zleceniodawcę. Obawy te nie dotyczš oczywicie wszystkich drukarń, a zwłaszcza tych, które rzec można znajdujš się w pierwszej lidze polskiej poligrafii.
Natomiast w wielu jeszcze drukarniach zbyt małš wagę przywišzuje się do wyposażania maszyn w systemy kontrolne. W każdym razie rzadko które drukarnie sš zainteresowane nabyciem stanowisk pomiarowych do automatycznego pomiaru nadruków czy automatycznej strefowej regulacji nasilenia farb on-line w każdym zespole farbowym. Niewiele większym zainteresowaniem cieszš się również inne systemy, jeli nie stanowiš one standardowego wyposażenia maszyny.
Takie stanowisko drukarń było poniekšd widoczne w ciekawym artykule ă 9 pytań do dostawców maszyn arkuszowychÓ (Poligrafika nr 1/2002), w którym dostawcy arkuszowych maszyn offsetowych systemy kontrolne pominęli wiele mówišcym milczeniem. A przecież każdy z nich je oferuje, np.: Ankovo Đ maszyny Adast Đ INKFLOW; Bracia Henn Đ MAN Roland Đ CCI czwartej generacji; Deva-Print Đ maszyny KBA Đ Densitronic S z dwufunkcyjnš głowicš pomiarowš, Grafikus Đ Ryobi Đ Program Inking, Heidelberg Polska Đ ImageControl CPC 24; Mercator Poligrafia Đ Shinohara Đ system SCCS (Shinohara Color Control Station) oparty na X-Rite ATS (Auto-Tracking Spectrophotometr) i wiele innych.
Wynika z tego, że to nie producenci maszyn drukujšcych ani zleceniodawcy sš przyczynš naszej irytacji, ale nasze nieco pobłażliwe traktowanie zgodnoci odbitek drukarskich w całym nakładzie. Kto wie, czy u podstaw takich poglšdów nie legło to, że wiele rodzimych drukarń wyrosło z jedno- bšd dwubarwnych maszyn offsetowych, gdzie wizualne kontrolowanie procesu drukowania nie budziło na ogół zastrzeżeń, zwłaszcza przy grubym portfelu zamówień w przeszłoci.
W każdym razie, jeli dana maszyna nie jest wyposażona w żaden system kontrolny, warto chyba zapewnić obsłudze maszyny możliwoć korzystania chociażby z densytometru refleksyjnego, a najlepiej ze spektrofotodensytometrów, które w ostatnim czasie znacznie potaniały. Innš kwestiš jest fakt, że umiejętnoć korzystania z tych przyrzšdów pomiarowych przez drukarzy nie jest na ogół zadawalajšca.
Rozróżnianie pomiarów
Niewštpliwie wraz z rozwojem poligrafii wielobarwnej do drukarń zostały wprowadzone także nowe pojęcia, terminy, które m.in. opisujš jakoć druków. Nie wszyscy jednak drukarze wiedzš, że pomiary densytometryczne oparte na wartociach gęstoci optycznych barw nadruków majš się nijak do pomiaru barw nadruków. Jest to niestety widoczne podczas omawiania reklamacji w drukarniach, zgłoszonych przez zleceniodawców. Zważmy zatem, że wielkoci densytometryczne okrelajš zgodnoć nasilenia farby na odbitkach nakładowych w funkcji gruboci warstw farb w odniesieniu do farb o barwach zdefiniowanych w Euroscali/SWOP, zwanych popularnie farbami CMYK. Densytometry refleksyjne sš bowiem wyposażone tylko w trzy filtry optyczne o barwach kompensacyjnych do barw farb (CMY), pomijajajšc filtr wizualny przeznaczony do pomiaru nadruków o barwach achromatycznych, szarych, czarnych. Oznacza to, że pomiar densytometrem nadruków drukowanych farbami o barwach specjalnych, np. o barwie zielonej czy pomarańczowej, nie wyznacza dokładnie nasilenia farb i stanowi jedynie parametr pomocniczy dla drukarza. Podobnie jak trójzakresowy pomiar densytometryczny, czyli pomiar nadruku przez trzy filtry równoczenie, który przy tych barwach jedynie zwiększa zakres informacji o zmianie nasilenia farb na odbitkach. Wartoć gęstoci optycznej barwy nadruku to jedynie wartoć logarytmu z odwrotnoci współczynnika odbicia wiatła od mierzonego nadruku w funkcji danego filtru. A zatem nie może ona okrelać barwy nadruku, która jest oparta na naszej percepcji barw, trójskładnikowej teorii widzenia barw. Ogólnie mówišc, barwę nadruku okrelajš trzy wartoci składowych trójchromatycznych (X, Y, Z), które sš wyznaczane za pomocš spektrofotometru. Wartoci te dopiero po ich matematycznej transformacji do danej przestrzeni barw, zwykle CIE LAB, specyfikujš w niej barwę umożliwiajšc zarazem wyznaczenie różnicy barw między odbitkami nakładowymi. Naturalnie wszystkie te funkcje sš wpisane do pamięci spektrofotometru i komputera z nim współpracujšcego. Nie można zatem odwoływać się do zgodnoci odbitek mierzonych densytometrycznie, jeli zleceniodawca ocenia je barwometrycznie, z tym, że musi to być wczeniej uzgodnione z drukarniš, i to z okreleniem sensownej tolerancji.
Nie znaczy to wcale, że densytometria nadruków nie spełnia ważnej funkcji w kontrolowaniu czterobarwnego procesu drukowania farbami o barwach wg skali europejskiej. Co więcej, włanie za pomocš densytometru wyznacza się krzywe charakterystyczne drukowania, optyczne poszerzanie punktów rastrowych czy względnš zdolnoć przyjmowania farby przez farbę w drukowaniu mokro-na-mokro, podczas jednorazowego przebiegu arkusza w maszynie wielobarwnej itp.
Głos w dyskusji
Jedno jest pewne: problem stabilnego procesu drukowania podczas drukowania danego nakładu w maszynach wielobarwnych jest bardziej złożony niż na ogół się sšdzi. W każdym bowiem procesie drukowania występuje wiele innych czynników, które wpływajš na zmianę nasilenia farb i zgodnoć odbitek drukarskich. Trudno więc porównywać statystycznš drukarnię z drukarniami wzorcowymi, w których sš zainstalowane najnowsze maszyny z najnowszymi systemami kontrolnymi. Chodzi o to, aby kierujšcy drukarniami zaczęli eliminować stopniowo czynniki obniżajšce jakoć druków i zmienili swojš dšżnoć do zwiększania liczby maszyn, zespołów drukujšcych kosztem dodatkowego wyposażenia tych maszyn, systemów kontrolnych. Aby jednak te zamierzenia móc zrealizować, potrzebne sš nie tylko czas, ale i rodki finansowe, które po częci sš zależne od naszych rodzimych wydawnictw. Innymi słowy chodzi o to, by nie stawiać od razu naszym drukarniom takich wymagań jakociowych, które w żadnym wypadku nie będš mogły być przez nie spełnione, co najmniej w okresie przejciowym. W przeciwnym razie miast rozwoju polskich drukarń można spowodować ich degradację, która w przededniu wejcia Polski do Unii Europejskiej znalazłaby jedynie aplauz wród drukarń i wydawnictw zagranicznych.
Tak czy owak wydaje się, że to włanie sympozjum w wielu drukarniach zaktywizowało kadrę kierowniczš, która, można powiedzieć, przewartociowuje swoje poglšdy co do metod podnoszenia jakoci usług, szczególnie w halach maszyn, które nie tylko w Polsce sš piętš achillesowš wielu drukarń.