Dzisiaj temat wakacyjnej proweniencji i zdawałoby się nie na temat w czasopimie dla drukarzy. Jerzy Burski opisuje jednak szyldy i tablice informacyjne w sposób, który może nieć naukę również dla osób projektujšcych druki. Zdjęcia autor wykonał podczas niedawnego urlopu w jednej z nadmorskich miejscowoci (red.).
Pierwowzór tytułu felietonu brzmiał w swej zasadniczej formie następujšco: Tak brzydki, że aż ładny. Pamiętam ze studiów, że jeden z profesorów posiłkował się tš paraestetycznš formułš, opisujšc co bardzo oryginalnego, wykonanego za pomocš najczęciej prymitywnego narzędzia i z ăprzanegoÓ lub jeszcze lepiej Đ siermiężnego materiału. Rezultat Đ dzieło prezentowało się tak jako, że trudno jednoznacznie i pozytywnie okrelić jego plastycznš urodę, a także funkcjonalnoć i poziom przydatnoci marketingowej. Jednak to ăcoÓ w sobie miało.
W ramach wychowania plastycznego, przy opracowaniu projektu profesor czasami zaleca posłużenie się nietypowym narzędziem (np. wykonanie znaku graficznego za pomocš pędzla ławkowca). Należy zrobić to tak, żeby rezultat miał jakie uzasadnienie plastyczno-estetyczne i jednoczenie nadawał się do zastosowania. Twórca-projektant musi umieć zrobić co z ăniczegoÓ. Siadajšc przed pustš kartš papieru, zagruntowanym płótnem lub monitorem komputera rozpoczyna pracę od zera. Podłoże musi sensownie zapełnić czym, co spełni oczekiwania zleceniodawcy. Musi też uwzględniać koniecznoć zamiany dzieła na pienišdze, które Đ od chwili ich wynalezienia przez Fenicjan Đ stały się niestety koniecznym warunkiem codziennego bytu i dalszego tworzenia.
Aby sprostać wyzwaniu pustej powierzchni lub przestrzeni, dobrze jest dysponować ăpotencjšÓ wiedzy i umiejętnoci wykonania pierwszego bardzo ważnego ruchu twórczego. Następnie trzeba wiadomie wykonać odpowiedniš iloć wcale nie miesznych ruchów roboczych, godnych artysty-projektanta, aż do tego ostatniego, rozkosznego, który wieńczy dzieło. Zakładam oczywicie z góry, że prawdziwy profesjonalista posiada również odpowiednie narzędzia Đ warsztat pozwalajšcy to wszystko wykonać.
Przechadzajšc się ulicami lub uliczkami miast zachodniej Europy zawsze podziwiam poziom graficzny tablic, szyldów, kasetonów, flag, bannerów i temu podobnych form o konkretnej funkcji informacyjnej i marketingowej. Atrakcyjnoć graficzno-kolorystyczna tych przedmiotów jest oczywicie różna, ale godna najwyższego podziwu jest starannoć typograficznego wykonania. Wszystkie użyte litery pochodzš z ładnych i pasujšcych do tematu krojów pisma, odstępy międzyliterowe sš właciwe, ciekawa kolorystyka i dobrany proporcjonalnie format dopełniajš perfekcyjnej reszty. Zasięg projektowania obejmuje również sšsiedztwo innych tablic i tabliczek. Nie dopuszcza się do graficznego kociokwiku i nieetycznego ăprzekrzykiwaniaÓ sšsiednich reklam i informacji. Technologia wykonania opiera się na wykorzystaniu ogólnie dostępnych kolorowych folii samoprzylepnych, pleksiglasu i innych tworzyw sztucznych oraz lekkich metali. Konstrukcja nona albo nawet zamocowanie tablicy jest najczęciej dodatkowš ozdobš całoci. Spotyka się też często przestrzenne, podwietlane wybrane litery napisu, a nawet animację elementów i kolorów.
A jak radzš sobie z informacjš o charakterze reklamowym nasi twórcy i rzemielnicy? Co akceptujš urzędujšce w magistratach osoby odpowiedzialne za estetykę miasta? Wyglšda to, można oględnie powiedzieć, różnie. Obok gigantycznych reklam zakrywajšcych całe fasady budynków z bardzo atrakcyjnym pomysłem i technicznie futurystycznym wykonaniem lub wcišgniętych na wysokie piętra hotelowych frontonów pięknych samochodów, spotyka się także autobusy i tramwaje, wożšce po miecie reklamy, redniej wieżoci i atrakcyjnoci. Niestety, tylko sporadycznie reklama tworzy ładnš całoć z formš autobusu czy tramwaju. Trudno bowiem pogodzić graficznie reklamowane nowoczesnymi planszami i wydrukami na tkaninach np. sprzęt audio lub telefony komórkowe z podłożem Đ nonikiem informacji Đ kilkudziesięcioletnim starym i pogiętym tramwajem.
Moje zdziwienie budzi też na przykład kolorystyka eleganckich i dobrze czytelnych warszawskich tabliczek z nazwami ulic. Skšd się na nich wzięły kolory niebieski i czerwony w dzielnicach? Dlaczego czerwony z bršzem w okolicach drogi królewskiej? Warszawa przecież ma swoje historyczne kolory: żółty i czerwony. Czy się to komu podoba, czy nie, takie sš i powinny chyba obowišzywać projektantów pracujšcych na potrzeby stolicy.
Im dalej w głšb uliczek, miasteczek, bocznych dróg i peryferii, tym częciej poziom informacji i reklamy osišga poziomy depresyjne. Gociłem tego lata nad morzem i tam napotykałem przydrożne i przyuliczne tablice informacyjne. Do ich wykonania użyto podobnych lub takich samych materiałów, jakich używa się na zachodzie Europy (innych u nas w zasadzie nie ma), a więc drogich. Litery zapewne wycinano za pomocš ultranowoczesnego plotera tnšcego (z wyjštkiem liter wycinanych ręcznie), a dyspozycje cięcia wydawał człowiek. Jaki człowiek? Nie wiem jaki, ale jednak formalnie Đ kreator formy przedstawianej informacji. On to wybierał format, tworzywo, kolory, kroje pism, odstępy, interlinie i ozdobniki graficzne. Kto to zawodowo powyklejał, kto za to zapłacił, kto wzišł pienišdze.
Warto pokazać projektantom druków ku zastanowieniu i przestrodze kilka graficznych bohomazów, które napotkałem po drodze i które udało mi się sfotografować.