Polski rynek papierniczy w czasie kryzysu podlega bardzo intensywnym zmianom – niektóre hurtownie praktycznie przestają funkcjonować, inne łączą się jak Map i Antalis czy – jeśli wierzyć plotce – Papyrus i Europapier-Impap. Czy to dobry moment na inwestycję w nowego, a raczej wzmocnienie funkcjonującego już gracza?
23 marca odbyło się pierwsze oficjalne spotkanie prasy branżowej z managementem firmy Mercator Papier, będącej przedstawicielem australijskiego koncernu PaperlinX na rynku polskim. Jest on jednym z największych światowych dystrybutorów papieru (nr 1 na świecie i nr 2 w Europie) oraz surowców przeznaczonych do produkcji opakowań i materiałów do komunikacji wizualnej. Mercator Papier działa z kolei na polskim rynku od 19 lat; w 1998 r. stał się częścią firmy Buhrmann, zaś w 2003 roku w wyniku dalszych zmian własnościowych 100 proc. udziałów nabył PaperlinX Europe. Management firmy to osoby z dużym doświadczeniem w branży papierniczej: dyrektorem operacyjnym Mercator Papier jest Marek Pakosz, funkcję dyrektora handlowego pełni Paweł Ruta, za zakupy strategiczne odpowiada Jaromir Witas, zaś za marketing – Anna Hass. Papierami do druku cyfrowego opiekuje się Jarosław Baryluk, natomiast objętościowymi, na które Mercator wyraźnie stawia – Beata Dąbrowska.
Inwestycja w trudnych czasach
Podejmowane obecnie działania – m.in. niemalże potrojenie liczby pracowników (z 35 osób do 90) oraz zwiększenie kapitału obrotowego – mają na celu budowę nowej organizacji opartej na najlepszych praktykach branżowych w oparciu o istniejącą strukturę Mercator Papier. Polski rynek papierniczy w czasie kryzysu podlega bardzo intensywnym zmianom – niektóre hurtownie praktycznie przestają funkcjonować, inne konsolidują się. Czy to dobry moment na inwestycję w nowego, czy raczej wzmocnienie działającego już gracza? Zdaniem Marka Pakosza trudno o lepszy: W tak skomplikowanym rynkowo momencie, kiedy czasem trudno wskazać, kto z kim konkuruje, nowy liczący się dostawca to dla klientów możliwość dywersyfikacji, skorzystania z nowych propozycji w zakresie podłoży, a więc i szansa rozwoju.
Obecnie bardzo intensywnie rozwijamy nie tylko naszą ofertę produktową, ale również system magazynowo-logistyczny. To ogromna inwestycja jak na tak trudne czasy – dodał Paweł Ruta.
Ambicje sięgają podium
Australijski koncern PaperlinX, którego europejska centrala znajduje się w Amsterdamie, koncentruje się na dostawach wszelkiego rodzaju podłoży do druku, a jego najważniejszym rynkiem (ponad 59 proc. wolumenu sprzedaży) jest Europa. Łącznie zatrudnia ponad 7200 osób i ma przedstawicielstwa w 26 krajach na całym świecie, które w ubiegłym roku finansowym (lipiec 2008 – czerwiec 2009) sprzedały 3 mln ton papieru ponad 80 tysiącom klientów. Firma PaperlinX stara się być elastyczna i dostosowywać się do wymogów rynków lokalnych – wyjaśniał Marek Pakosz. – Dlatego jej poszczególni przedstawiciele funkcjonują w swoich krajach pod nazwami własnymi. Co ciekawe, żadna z europejskich hurtowni PaperlinX nie spada poniżej 3. miejsca na rynku lokalnym. Mam nadzieję, że za chwilę będziemy mogli pochwalić się taką pozycją w Polsce.
Zasięg globalny, działania lokalne
Mimo że należymy do wielkiego koncernu, jesteśmy firmą lokalną, mocno osadzoną w realiach rodzimego rynku, a nie w realiach korporacji – podkreślała Anna Hass. – Ani nazewnictwo, ani logotypy nie są narzucane przez centralę. W niektórych państwach, jak Dania, Holandia czy Wielka Brytania, PaperlinX ma nawet po 3 przedstawicieli konkurujących ze sobą.
Tzw. merchanci, a więc PaperlinX i Mercator Papier muszą łączyć interesy papierni i klientów końcowych – ujawniał strategię działania firmy Marek Pakosz. – Nie każda drukarnia ma kontakt z papierniami – to my reprezentujemy jej interesy wobec producentów. Ze względu na zasięg koncernu PaperlinX posiadamy dostęp do większości podłoży dostępnych na świecie. Zdajemy sobie sprawę, że aby firma odniosła sukces rynkowy i mogła się rozwijać, musi zostać zaakceptowana przez klientów, musi się czymś wyróżniać. Dlatego postanowiliśmy postawić na papiery wyjątkowe, niosące wartość dodaną dla wydawców i drukarzy, a także na papiery specjalne, niedostępne u innych dostawców.
I serwis, i oferta
Zdaniem Marka Pakosza nie ma firmy bez serwisu, dlatego Mercator Papier zadbał o sprawny system logistyczny: Składa się na niego 9 magazynów, które łącznie z buforowymi zajmują powierzchnię około 10 000 m2: nowoczesny magazyn centralny klasy A (co oznacza, że papier jest przechowywany w optymalnych warunkach) zlokalizowany na obrzeżach Warszawy w kompleksie logistycznym Panattoni Park Ożarów o powierzchni ponad 5400 m2 oraz magazyny lokalne w Krakowie, Poznaniu, Katowicach, Wrocławiu, Rzeszowie, Toruniu i Białymstoku. Produkty znajdujące się w magazynie są dostarczane w czasie do 24 godzin do dowolnego miejsca w Polsce, choć jak, zdradził Paweł Ruta, kluczowi odbiorcy mogą wynegocjować krótsze terminy dostaw.
Firma nie może istnieć nie tylko bez serwisu, ale i bez kompleksowej oferty – dodał Paweł Ruta. – Nasza oferta dzieli się na trzy segmenty: papiery biurowe, media do druku cyfrowego, na które mocno stawiamy oraz rodzina podłoży do druku offsetowego, także w roli. W tym ostatnim segmencie posiadamy już 10 grup produktowych; najważniejsze to standardowe, powlekane papiery bezdrzewne i drzewne, papiery wolumenowe – w tym unikalny NeoBulk o wolumenie 1.2, papiery niepowlekane, w tym książkowe o wysokim stopniu spulchnienia (nawet 2.4, jakim charakteryzuje się papier Creamy HiBulk) oraz papiery ekologiczne o wysokiej białości.
Ważną pozycją w ofercie Mercator Papier są podłoża do druku cyfrowego. Budując ofertę tego segmentu nie opieraliśmy się na alternatywach, na podłożach, które są akceptowalne przez maszyny – powiedział Jarosław Baryluk. – Nasza oferta oparta jest na podłożach stricte dedykowanych, na które dajemy pełną gwarancję zadrukowalności i powtarzalności.
W ofercie firmy znajdują się również media do druku wielkoformatowego atramentowego na bazie wody. Mercator Papier posiada certyfikat FSC, a obecnie jest w trakcie certyfikacji PFSC.
W 2009 roku w dziale handlowym firmy Mercator Papier pracowało około 15 osób. W bieżącym – już 50. Czy w tak trudnym dla branży poligraficznej okresie mają szansę wywindować firmę do pierwszej trójki dostawców polskiego rynku? Biorąc pod uwagę entuzjazm i determinację całego zespołu –należy raczej postawić pytanie „kiedy?”… AN