Na początku września prasę branżową obiegła informacja o pojawieniu się na rynku nowej firmy Omigraf, której obszar działalności obejmuje sprzedaż maszyn i urządzeń oraz materiałów eksploatacyjnych dla segmentu wąskiej wstęgi, a także doradztwo, szkolenia oraz pomoc w pozyskiwaniu finansowania i dotacji. Osoba jej założyciela jest dobrze znana w kręgach rodzimych poligrafów, jest nim bowiem Andrzej Włodzimierz Turski, który – jak podano we wspomnianej informacji – „przez 23 lata doradzał klientom i sprzedawał maszyny oraz urządzenia poligraficzne na polskim rynku”. Co skłoniło go po tylu latach do podjęcia działalności na własny rachunek i jak widzi miejsce oraz pozycję swojej firmy na rynku – o tym opowiada „Poligrafice”.
Pana nazwisko od lat jest dobrze znane w branży i było kojarzone z popularnymi markami. Co skłoniło Pana do zainwestowania we własny biznes? Czy jest Pan jedynym właścicielem firmy?
––––––––––
Andrzej W. Turski: Uważam, że marnowałem się do tej pory w tych firmach, ponieważ nie pozwalano mi do końca wykorzystać swojego potencjału. Duże koncerny oczywiście mają swoje zalety, bo są duże, ale w tej wielkości łatwo jest zgubić cenne jednostki, które mogą wnieść naprawdę wiele do firmy, lecz ogranicza je system. Myślę też, że bardzo duży wpływ na moją decyzję miała obecna moja druga połowa, która wspiera mnie i pomaga prowadzić firmę, ponieważ ma doświadczenie i wiedzę. Jestem jedynym pełnoprawnym właścicielem mojej firmy i chciałbym, żeby tak zostało.
Jaki jest zakres działania Omigrafu? Ile osób zatrudnia firma i jak postrzega Pan jej potencjalnych klientów? Czy na polskim rynku wąskowstęgowym jest miejsce dla kolejnego gracza?
––––––––––
A.W.T.: Firma Omigraf nie jest graczem i w nic nie gra. Na polskim rynku jest właśnie zbyt wielu graczy, a za mało rzetelnych dostawców i ludzi, którzy znają branżę. Wielokrotnie spotykałem się z sytuacją, gdzie rekrutowano ludzi niemających pojęcia o rynku. Owszem, są porządne firmy, od których należy się uczyć; będziemy bacznie obserwować ich rozwój.
W firmie obecnie pracuje kilka osób. Stawiamy na jakość, nie na ilość, dlatego każdy pracownik ma bardzo dużo różnych umiejętności i może wykazać się własną inicjatywą w różnych dziedzinach. Nadal jesteśmy w trakcie rekrutacji. A co do potencjalnych klientów, to wszystkich postrzegam bardzo dobrze.
Wśród celów firmy wymieniana jest m.in. poprawa jakości obsługi klientów z rynku wąskiej wstęgi. Jakie braki tej obsługi Pan dostrzega?
––––––––––
A.W.T.: Przede wszystkim brak serwisu posprzedażowego – nawet najwięksi mają z tym problem. Kiedy o tym rozmawiam z kolegami z branży, to każdy się uśmiecha, bo wszyscy wiemy, „co w trawie piszczy”. Problemem jest też brak elastyczności w stosunku do klienta i brak natychmiastowej reakcji. Myślę, że jest to spowodowane archaicznymi strukturami w niektórych firmach. Na szczęście następuje wymiana pokoleniowa, zatem młodsi mogą się wykazać.
Omigraf podpisał umowę na wyłączność z firmą Omet. Co zadecydowało o wyborze Pana firmy jako partnera przez włoskiego producenta? Czy prowadził on także rozmowy z innymi polskimi firmami?
––––––––––
A.W.T.: (śmiech) Sama pani stwierdziła w pierwszym pytaniu zadanym mi podczas tej rozmowy, że moje nazwisko od lat jest kojarzone w branży. Otóż nawet nie miałem pojęcia, jak bardzo jest kojarzone za granicą. Paolo Grasso, szef sprzedaży w firmie Omet, kiedy pojawiłem się w firmie, rozpostarł ręce i z niedowierzaniem przywitał mnie tak, jak się wita starych znajomych. Zarząd firmy Omet docenił mój dotychczasowy dorobek i pomimo tego, że firma Omigraf jest start-upem, podpisali ze mną kontrakt dealerski.
Z tego, co mi wiadomo, firma Omet prowadziła rozmowy z kilkoma polskimi firmami, ale brakowało im fachowców w dziedzinie wąskiej wstęgi.
Czy nazwa Omigraf nawiązuje w jakiś sposób do partnerstwa z Ometem?
––––––––––
A.W.T.: Otóż nie, nie taki był zamiar. Tak naprawdę nazwę wymyśliła moja ukochana. Stwierdziła, że słowo OMNI pasuje do mnie, ponieważ mam ogromną wiedzę o rynku poligraficznym i wiele osób wydzwania do mnie często choćby po poradę. Moja Ania stwierdziła, że jestem takim „omnibusem”. Firma miała się nazywać Omnigraf, ale niestety nazwa ta była już używana w Polsce i mogła mylić potencjalnych klientów.
W komunikacie o powstaniu firmy jest mowa o jej otwarciu na współpracę „z innymi podmiotami o podobnych celach”. Czy chodzi o podmioty krajowe, czy także zagraniczne? Na czym miałaby polegać taka współpraca?
––––––––––
A.W.T.: Oczywiście chodzi tutaj o podmioty zarówno zagraniczne, jak i polskie. Chcemy kooperować z każdym, komu przyświecają te same cele. Taka współpraca, jak myślę, mogłaby polegać na synergii pomiędzy poszczególnymi firmami. Wiadomo, że jedna firma nie ma wszystkich produktów i usług w swojej ofercie. Mój profesor od zarządzania na SGH zawsze powtarzał, że „to, co można zlecić na zewnątrz w ramach outsourcingu, należy zlecić”. Działa tu zasada: specjalista zrobi to lepiej! Nieporozumieniem jest dążenie, aby wszystko robić samemu i ręcznie zarządzać w ramach jednej firmy. Firma Omigraf nastawia się przede wszystkim na współpracę z innymi rodzinnymi firmami, z którymi chcemy odnieść wspólny sukces.
I tego Panu życzę, dziękując za rozmowę.
Rozmawiała Iwona Zdrojewska