Zakochany w inkjecie
6 gru 2016 14:53

Wizyta prezesa i CEO firmy Eastman Kodak, Antonio M. Pereza w Europie dała „Poligrafice” szansę na przeprowadzenie ekskluzywnego wywiadu z autorem transformacji biznesu koncernu z analogowego do opartego na technologiach cyfrowych. W roku 2010 dochody amerykańskiej firmy z tytułu aplikacji cyfrowych przeznaczonych dla rynków konsumenckiego i profesjonalnego (w tym inkjetowe maszyny drukujące i rozwiązania dla prepressu) osiągnęły poziom 5,4 miliarda USD i stanowią 75 proc. ogółu przychodów. Antonio M. Perez jest wielkim entuzjastą technologii inkjetowej – był jej prekursorem również podczas swojej 25-letniej kariery w firmie HP. n Jedną z najgorętszych informacji ostatniego miesiąca było podpisanie porozumienia dystrybucyjnego pomiędzy firmami Kodak i Konica Minolta, w ramach którego obaj producenci będą oferować – oprócz swojego asortymentu produkcyjnych systemów druku cyfrowego – także produkty z portfela partnera. Dlaczego akurat taki mariaż i czy w niedalekiej przyszłości możemy się spodziewać wspólnego rozwiązania drukującego? Antonio M. Perez: Zanim odpowiem na pytanie: dlaczego?, chciałbym najpierw powiedzieć kilka słów na temat naszej oferty dla rynku druku cyfrowego. Firmę Kodak postrzegam jako jednego z kluczowych liderów tego rynku. W swoim portfolio posiadamy świetne rozwiązania i technologie, zarówno z obszaru druku elektrofotograficznego dzięki serii KODAK NEXPRESS, jak i z obszaru inkjetowego dzięki technologii Stream wykorzystywanej w platformie KODAK PROSPER. Są to jednak rozwiązania wysokowydajne, przeznaczone dla ekonomicznej produkcji wyższych nakładów, w niektórych obszarach konkurujące z offsetem. Czego w naszym portfolio brakowało, to rozwiązań niskonakładowych, głównie w technologii elektrofotograficznej. Zawsze cieszyliśmy się dobrymi relacjami z firmą Konica Minolta, co więcej – ten japoński producent jest silnym graczem na rynku niskowolumenowego cyfrowego druku arkuszowego, dlatego zdecydowaliśmy się na takie partnerstwo. Nie mamy rozwiązań konkurencyjnych, a dzięki temu porozumieniu nasi klienci zyskują dostęp do szeregu nowych rozwiązań. Technologię opracowaną przez Konica Minolta uważamy za bardzo innowacyjną, podoba nam się jakość wydruków, nasza historia współpracy jest już całkiem bogata, dlatego w ramach nowego porozumienia Kodak będzie sprzedawał w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemczech i Francji produkowane przez Konica Minolta urządzenia bizhub PRESS C6000, C7000 i C8000 oraz – w Stanach Zjednoczonych – monochromatyczne systemy druku Konica Minolta bizhub PRO 1200/1200P. Nasz partner będzie z kolei oferował pełne linie produktowe (urządzenia, kontrolery i aplikacje) firmy Kodak powiązane z asortymentem firmy Konica Minolta, w tym także Print Controller dla CREO Color Server, opracowany przez Print On Demand Solutions Group należącą do Kodaka. Jest on łatwy do zintegrowania z systemem KODAK PRINERGY Workflow i pozwala na pełną kontrolę przebiegu zadań w środowisku integrującym rozwiązania pochodzące od różnych dostawców. Konica Minolta, na mocy wcześniejszych porozumień, w Europie i Japonii będzie sprzedawać produkcyjne systemy druku cyfrowego KODAK DIGIMASTER i uzupełni swoją ofertę na rynku amerykańskim o cyfrowe kolorowe systemy produkcyjne KODAK NEXPRESS. W Australii będzie nadal sprzedawać maszyny KODAK NEXPRESS. n Proces cyfryzacji w znaczący sposób wpłynął na biznes firmy Kodak. Jak Pan sobie z tym poradził? A.M.P.: W 2003 roku dołączyłem do firmy, która po ponad 130 latach sukcesów zaczynała mieć poważne kłopoty związane z dynamicznym rozwojem cyfrowych technologii fotograficznych i filmowych. Jak na ironię to właśnie Kodak stworzył pierwszy aparat cyfrowy już w 1975 roku. Od tamtego czasu koncern eksperymentował z cyfrą na szeroką skalę, moim zadaniem było więc przełożenie naszej rozległej wiedzy na konkretne rozwiązania. Postanowiliśmy, że z ofertą materiałów i urządzeń chcemy być na skrzyżowaniu technologii. Pod koniec 2002 roku 75 proc. przychodów pochodziło ze sprzedaży materiałów i rozwiązań analogowych, obecnie 75 proc. zysków przynoszą technologie cyfrowe, z czego 70 proc. to segment business-to-business: systemy i płyty CtP, workflow, cyfrowe maszyny drukujące, oprogramowanie itp. Dziś Kodak to zupełnie inna firma niż 8 lat temu. n Jaki segment produktów cyfrowych uważa Pan za najbardziej obiecujący? Generalnie przyjął się pogląd, że biznes poligraficzny nie ma zbyt szerokich perspektyw rozwoju, właśnie ze względu na postępującą we wszystkich kierunkach digitalizację. A.M.P.: Ja mam zupełnie inną opinię. Oczywiście typowe, analogowe rozwiązania drukujące muszą ulec transformacji, ale to jest właśnie wielka szansa dla firm takich jak Kodak! Globalny przemysł poligraficzny wart jest ok. 600 mld USD, którymi mniej więcej po równo dzielą się trzy zasadnicze sektory: opakowaniowy (szacowany na 200 mld USD, wciąż rosnący i bardzo obiecujący), komercyjny (ulegający intensywnej cyfryzacji) oraz publikacyjny (najdotkliwiej doświadczony przez proces digitalizacji). Jeśli spojrzymy na sektor komercyjny, zauważymy pewne zaskakujące zjawisko: wartość jednej wydrukowanej strony może się diametralnie zmienić, jeśli oprócz kolorowego nadruku dodamy do niej takie wartości jak aktualność i personalizacja. A te dostarczyć może jedynie technologia cyfrowa. W sektorze publikacyjnym wydawcy muszą przejść od roli drukarzy gazet i czasopism do roli dostawców treści w wielorakiej formie. Wtedy nie będą musieli z obawą patrzeć na e-booki i inne mobilne urządzenia. Dlatego firma Kodak koncentruje się przede wszystkim na sektorach o wyższym potencjale: opakowaniowym (niezagrożonym przez cyfryzację) oraz komercyjnym (mogącym z Internetem skutecznie konkurować, ale przede wszystkim współpracować). n Jak zatem ważny – i zyskowny – jest dla firmy Kodak biznes poligraficzny? A.M.P.: Żartem mogę odpowiedzieć, że jest tak ważny jak zyskowny, ale poważnie mówiąc uważamy go za kluczowy zarówno na poziomie konsumenckim, jak i biznesowo-komercyjnym. n Konsumenckim? A.M.P.: Tak! Realizujemy właśnie bardzo istotny dla nas projekt. Jest to szeroka sieć kiosków – ponad 100 tysięcy punktów na całym świecie, w których można obecnie wydrukować zdjęcia, a docelowo będzie można wydrukować wszystko. Są one połączone przez Internet, więc nieważne, gdzie jesteś, możesz wysłać swoje zdjęcia do druku i odebrać je w wybranym, dogodnym miejscu. Biznes ten zaliczamy do poligrafii, choć oczywiście poligrafia to pojęcie dużo, dużo szersze. Jest nie tylko zyskowna, ale i ma ogromny potencjał, ponieważ zakup jednej technologii szybko generuje kolejne zakupy takie jak papier, atrament, aktualizacja oprogramowania czy nowe aplikacje. Coraz większy udział w naszym biznesie stanowią aplikacje, tak jak i tradycyjni drukarze ewoluowali z dostawców usług druku do dostawców rozwiązań marketingowych. n Inkjet wydaje się być bardzo wdzięczną technologią generującą coraz to nowe aplikacje… Jeszcze pracując dla HP był Pan jednym z jej orędowników. Wciąż tak głęboko wierzy Pan w inkjet? A.M.P.: Oczywiście! Od lat niezmiennie jestem zakochany w inkjecie! Pierwszy raz zetknąłem się z tą technologią wiele lat temu w przemyśle medycznym i uznałem, że jako jedyna posiada tzw. pionową rozdzielczość, czyli jest w stanie zadrukować prawie każde podłoże bez względu na to, jak nierówną ma ono powierzchnię. Kropla atramentu pada na dokładnie określone miejsce. Co więcej, dzięki niej możemy kreować efekty trójwymiarowe, a przy tym pozostaje jedną z najbardziej efektywnych kosztowo technologii poligraficznych. Dlatego zdecydowaliśmy się inwestować w rozwój technologii inkjetowej Kodak Stream. n Jaka jest więc inkjetowa strategia firmy Kodak? Samodzielny rozwój czy partnerstwo z dostawcami innych technologii druku, jak ma to miejsce w przypadku firm manroland i Océ? A.M.P.: Technologia inkjetowa jest naprawdę unikalna, choćby w porównaniu z termiczną drop-on-demand, która nigdy nie osiągnie takiej wydajności. System Prosper, bazujący na opracowanej przez nas technologii Stream, osiąga naprawdę niespotykane prędkości przy niezmiennie wysokiej jakości. Znam tylko jedną technologię drukowania, która jest w stanie zastąpić offset. Tą technologią jest właśnie inkjet. To naprawdę fenomenalna technologia: 4 tysiące stron na minutę, mniej niż cent za stronę, fotograficzna jakość i praktycznie każde podłoże. Inne technologie cyfrowe nie są w stanie jej dorównać, ani pod względem ceny, ani elastyczności. Inkjet ma także bardzo szerokie perspektywy w branży opakowaniowej, dlatego zdecydowanie będziemy inwestować w jego rozwój. Na razie samodzielnie, ale z czasem z pewnością także poprzez partnerów. n Uważa Pan, że rynek jest już gotowy na technologię Stream? A.M.P.: Rynek o nią błaga! Jako Kodak mamy już spore grono użytkowników systemów Prosper i odnotowujemy olbrzymie nią zainteresowanie i zapotrzebowanie na nią. n Jakie inne – oprócz inkjetu – trendy w branży poligraficznej uważa Pan za perspektywiczne? A.M.P.: Z pewnością bezpośrednie grawerowanie form drukowych w branży opakowaniowej – sukces naszej technologii KODAK FLEXCEL potwierdza, że postawiliśmy na właściwego konia. Kiedy jednak patrzę na rynek poligraficzny z szerszej niż amerykańska czy zachodnioeuropejska perspektywy – bo przypomnijmy, że stanowią one odpowiednio zaledwie 5 proc. i 12 proc. globalnej populacji – to rynek ten ma niesamowite perspektywy wzrostu. Ludność wielu krajów azjatyckich dopiero nabiera zwyczaju codziennego czytania gazet, podczas gdy my w Ameryce narzekamy, że wiele tytułów się zamyka. I bardzo dobrze, bo było ich po prostu za dużo – przeróżnych lokalnych wydań korzystających z tych samych serwisów informacyjnych, nie kreujących żadnej dodatkowej wartości. W Brazylii np. niektóre gazety codzienne zwiększają swoją sprzedaż o 10-12 proc. rocznie, a tam przecież iPad jest równie dostępny jak gdziekolwiek indziej. One po prostu wykorzystują swoje mocne strony, budując silne związki ze swoimi czytelnikami, którym dostarczają konkretną treść, a nie zadrukowaną płachtę papieru. Naprawdę mam głęboką wiarę w przemysł poligraficzny. n Bardzo mnie to cieszy! Gdzie widzi Pan zatem firmę Eastman Kodak za 5 i 10 lat? A.M.P.: W 2012 roku cyfrowa część Kodaka po dużych inwestycjach zacznie zarabiać pieniądze, co pozwoli nam w niedługim czasie stać się dostawcą numer jeden dla branży poligraficznej. Nie ma w niej drugiego dostawcy o tak bogatym portfolio jak Kodak – od cyfrowych skanerów, kontro- lerów, serwerów, systemów workflow, przez płyty i inne materiały eksploatacyjne, po systemy prepress i maszyny drukujące. Tak szeroką ofertę tworzyliśmy w konkretnym celu: chcemy się zmieniać razem z branżą, by stać się dostawcą rozwiązań najlepiej odpowiadających jej potrzebom. W ciągu najbliższych 30-40 lat przemysł drukarski stanie się przemysłem hybrydowym – nie twierdzę, że offset zniknie, ale technologie cyfrowe będą wykorzystywane wszędzie. Chcemy towarzyszyć branży w tej transformacji. n Jak chce Pan osiągnąć zakładany cel? Czy bierze Pan pod uwagę dalsze przejęcia – np. firmy z branży cyfrowego druku wielkoformatowego, a może to Kodak zostanie kupiony i z inną firmą stworzy poligraficznego giganta? A.M.P.: Sprzedanie firmy Kodak absolutnie nie jest elementem naszych planów na najbliższą przyszłość. Ale przejęcia innych mniejszych, perspektywicznych biznesów jak najbardziej. Cyfrowy rynek wielkoformatowy jest rzeczywiście bardzo interesujący i mój poprzedni pracodawca odniósł na nim wielki sukces. Ale to również nie jest element naszej strategii. Myślę, że przez najbliższe dwa lata większość naszych przychodów na rynku poligraficznym będą generować systemy i płyty CtP – w tym obszarze już jesteśmy nr. 1 na świecie, również w Polsce. Systemy zarządzania informacją i drukiem są także bardzo istotne, dlatego będziemy inwestować i w ich rozwój. Duże nadzieje pokładam również we wspomnianej już technologii Stream, która moim zdaniem zmieni oblicze poligrafii. Proszę pozwolić mi to wyjaśnić. Możemy wyodrębnić dwa rodzaje dostawców systemów cyfrowych: pierwszy to firmy skoncentrowane na wysokich nakładach, niskich kosztach jednostkowych i przeciętnej jakości. Po drugiej stronie są firmy specjalizujące się w niskich nakładach, za to bardzo wysokiej jakości za równie wysoką cenę. Prosper zaspokoi oczekiwania wszystkich, dzięki swojej elastyczności co do formatu, podłoży i aplikacji. Oczywiście pod warunkiem, że drukarze przestaną nazywać siebie drukarzami, a staną się dostawcami usług marketingowych, rozwiązań opakowaniowych itp. Przemysł poligraficzny musi przenieść się na inny – szerszy – poziom usług, inaczej nie przetrwa. To biznes dla ludzi otwartych na dynamiczne zmiany. n Dziękuję za rozmowę! Rozmawiała Anna Naruszko