Andrzej Kępski – magister inżynier, absolwent Politechniki Warszawskiej. Od ponad 20 lat związany zawodowo z branżą poligraficzną. Współwłaściciel podwarszawskiej drukarni Vilpol Sp. z o.o. Mąż, ojciec, dziadek.
Przyjaciela, partnera biznesowego, wspólnika, pracodawcę – Wielkiego Człowieka wspominają ci, z którymi przez lata współpracował.
***
Z Andrzejem bez wątpienia doskonale się uzupełnialiśmy – zarówno w codziennym prowadzeniu naszej firmy, jak i w wizjach jej rozwoju. Andrzej zoptymalizował wiele procesów produkcyjnych w firmie, w szczególności introligatornia akcydensowa była jego ulubionym działem drukarni. Ceniłem Go przede wszystkim za profesjonalizm i konsekwentną realizację celów. Podczas trudnych spotkań czy negocjacji potrafił wypunktować kontrahenta w taki sposób, że nie pozostawało mu nic innego, jak przyznać rację… Zawsze opierał się na swojej niesamowitej wiedzy technicznej i doświadczeniu, nie improwizował. Opanowany, z dystansem, ale zawsze pozytywnie nastawiony do ludzi. Nawet podczas trudnego wielomiesięcznego leczenia uczestniczył aktywnie w życiu firmy, to dawało mu siłę do walki z chorobą. Nigdy się nie poddał…
Przez wiele lat spędzaliśmy razem czas siedząc biurko w biurko, rozmawialiśmy nie tylko o sprawach służbowych, ale i o rodzinie, dzieciach. Andrzej uwielbiał swoje wnuki. Cieszył się z czasu, który z nimi spędzał, potrafił opowiadać o tym z radosnym uśmiechem na twarzy.
Dużo też razem podróżowaliśmy służbowo i prywatnie. Zawsze będę te wyjazdy dobrze wspominał.
Andrzej potrafił korzystać z życia, lubił poznawać świat, inne kultury. Będę go wspominał nie tylko jako niezawodnego wspólnika, ale przede wszystkim jako Przyjaciela.
Andrzej Chełczyński, współwłaściciel drukarni Vilpol Sp. z o.o.
***
Andrzej był profesjonalistą – zawsze rzetelny i rzeczowy. Potrafił rozwiązywać pojawiające się problemy, nie odsuwał ich od siebie, tylko starał się znaleźć najlepsze z możliwych rozwiązań. Współpracowaliśmy ze sobą ponad 15 lat. Przez cały ten czas brał na siebie odpowiedzialność za jakość pracy. Był zawsze obiektywny i uczciwy, a przy tym niezwykle ciepły, pogodny i dowcipny. Był dobrym Człowiekiem. Każde spotkanie z Nim było prawdziwą przyjemnością. Nie ujmując nic wszystkim innym moim dostawcom, był wśród nich wyjątkowy. Jego uśmiech i głos pozostaną dla mnie miłym wspomnieniem…
Sławomir Dąbrowski, branża FMCG i OTC
***
Andrzej był jedyną znaną mi osobą, której zawsze chciało się rozwiązywać problemy technologiczne – właściwie tylko z nim można było „porywać się z motyką na słońce”. Potrafił zrealizować najśmielsze przedsięwzięcia. Wzajemnie darzyliśmy się szacunkiem co do naszej wiedzy i umiejętności.
Jak będę Go wspominał? Będzie mi bardzo brakowało naszych rozmów. Czasami rozmawialiśmy codziennie, czasami raz na pół roku, za to zawsze było tak, jakbyśmy chwilę temu skończyli ostatnią rozmowę. Żadna z rozmów z Nim nie była banalna. Kontakty z Andrzejem były zawsze inspirujące, nakreślały nowe horyzonty, wyznaczały nowe cele. Był jednym z niewielu ludzi, którzy dawali z siebie więcej niż oczekiwali w zamian. Miał pozytywnie motywujący wpływ na innych. Będzie mi tego wszystkiego bardzo brakowało.
Arkadiusz Szymosz, branża reklamowa
***
Bez wątpienia łączyła nas z Panem Andrzejem szczera sympatia i przyjaźń. Pracowaliśmy ze sobą od ponad 15 lat. Bardzo często poza rozmowami biznesowymi rozmawialiśmy o swoich sprawach prywatnych, o dzieciach, potem o wnukach, wymienialiśmy poglądy na tematy polityczne i kulturalne. Mieliśmy bardzo podobne spojrzenie na życie i podobnie je ocenialiśmy. To były bardzo miłe chwile.
Wiedziałam o chorobie Pana Andrzeja. Kilka razy rozmawialiśmy również o tej trudnej sprawie. Miałam wielką nadzieję, że będzie należał do grona osób, którym udało się z tą okrutną chorobą wygrać. Bardzo mocno Mu tego życzyłam i bardzo żałuję, że się nie udało…
Nasza ostatnia rozmowa telefoniczna miała miejsce tuż przed Bożym Narodzeniem. Zadzwoniłam z życzeniami świątecznymi, bo – tak jak Mu wtedy powiedziałam – należał do grona osób, z którymi lubiłam składać sobie życzenia osobiście. To była jak zwykle bardzo miła rozmowa. Życzyłam mu przede wszystkim zdrowia i pociechy z dzieci. Usłyszałam jego pogodny śmiech – przyznał mi rację, że to dla nas sprawy najważniejsze. Życzyliśmy też sobie dalszej tak dobrej współpracy.
To było wielkie szczęście spotkać Go na swojej drodze życia. Zawsze kompetentny, uśmiechnięty, życzliwy i pomocny. Nigdy nie zawiódł. Wiele razy pomagał mi zrealizować zamówienia „na wczoraj”. Wiele razy dzięki jego pomocy mogłam spokojnie wyjechać na urlop, bo wiedziałam, że wszystko będzie na czas i tak jak uzgodniliśmy. Bardzo ceniłam sobie Jego profesjonalizm, spokój, życzliwość i uśmiech. Bardzo lubiłam tę prywatną stronę naszych kontaktów zawodowych i mogę tylko powiedzieć: szkoda, że tak krótko…
Elżbieta Konarzewska, branża reklamowa
***
Różniło nas naprawdę wiele – przede wszystkim wiek, który dla Andrzeja nie stanowił żadnej bariery w kontaktach ze mną. Był jak mistrz w dobrej szkole, który przez lata zbierał to, co najistotniejsze – życiową mądrość. I o tę mądrość nie był zazdrosny. Właśnie dlatego Andrzej potrafił odnaleźć się w kontaktach międzyludzkich. Zawsze służył dobrą radą i potrafił, w szczególności mnie, podnieść na duchu, kiedy nie wiedziałem, jak wybrnąć z trudnej sytuacji, kiedy okazało się, że porwałem się z motyką na słońce. Wyznawał i realizował zasadę, że dobro rozsiane tak czy inaczej powraca, a uśmiechnięta twarz przyjaciela, który się wydobył z opresji, to najpiękniejsze podziękowanie. Wszystko to, co wykonywał, robił perfekcyjnie. Był niezwykle odpowiedzialny i zawsze poważnie traktował drugiego człowieka. Z tego też powodu każde spotkanie z nim było ucztą dla duszy, ale dbał też o to, aby było ucztą dla ciała przy dobrym stole.
Rober Klatt, branża reklamowo-eventowa
***
Andrzej Kępski – mój szef… mogę dodać tylko: był szefem idealnym – człowiekiem kompetentnym na właściwym stanowisku, wymagającym, ale wyrozumiałym. Umiał rozmawiać z pracownikami, nigdy nie wywyższał się w rozmowie z nimi. Potrafił wysłuchać ich racji, dyskutować. Dawał szansę na obronę, jeśli któryś z pracowników popełnił błąd. Oczekiwał od nas utożsamiania się z firmą. Cenił tych, którzy szanowali swoją pracę i sumiennie ją wykonywali. Był prawdziwym liderem zespołu, doskonałym menedżerem na miarę nowoczesnej firmy.
Na zawsze zapamiętam Jego uścisk dłoni, gdy się witał. Mocny i zdecydowany, a jednocześnie ciepły, osobisty. Witał się i pytał: co słychać, pani Magdo? Żałuję, że już nigdy nie odpowiem…
Praca z Panem Andrzejem to była wielka przyjemność. A gdy pojawiały się problemy techniczne – chwila rozmowy, poszukiwanie rozwiązania problemu i jego skuteczne rozwiązanie, to dawało wszystkim poczucie bezpieczeństwa.
Wszystkim będzie go brakowało. Osobiście bardzo to odczuwam, bo rozumieliśmy się niemal bez słów. To był wspaniały człowiek...
Magdalena Roguszewska, Dyrektor Działu Obsługi Klienta Vilpol Sp. z o.o.
***
Myśląc o Andrzeju, będę wspominał Go jako człowieka obdarzonego niezwykle ciepłym i przyjemnym sposobem bycia. O takich ludziach mówi się, że są po prostu dobrzy. Pomimo częstej współpracy w drukarni Vilpol bywałem rzadko, ale nigdy nie zdarzyło się, żeby Andrzej nie wyszedł przywitać się ze mną, zapytać, co słychać, chwilę porozmawiać. Po prostu szanował innych ludzi, ich czas, wiedzę, zaangażowanie we współpracę z Nim i Jego firmą.
Na wieść o jego chorobie zrobiło mi się tak zwyczajnie i po ludzku smutno… Ostatnio słuchałem znanej piosenki zespołu Dżem. Przy jednej ze zwrotek pomyślałem o Andrzeju…
„Bo czasu miał mało, przeczuwał to
Skazany na bluesa, ilu jeszcze jest takich jak on
Skazany na bluesa, no ilu jeszcze jest takich jak on, jak on
No ilu jeszcze jest takich jak on
Ilu jeszcze jest takich jak on (...)”
Krzysztof Mycek, branża reklamowa
***
To ja po kilku minutach znajomości odkryłem Andrzeja; wybór był idealny i służbowo, i prywatnie. Szkoda, że tylko przez 10 lat, po minimum 12 godzin dziennie, często w soboty i niedziele, siedzieliśmy naprzeciwko, nie musieliśmy rozmawiać, rozumieliśmy się bez słów. Stanowiliśmy bardzo dobrany duet.
Andrzej był świetnym fachowcem. Był najlepszy. Lubili go wszyscy; co ważne, szczególnie klientki. Prywatnie najlepszy kompan. Tak twierdzą wszyscy, także moja żona i dzieci. Nie miałem i nie będę miał lepszego przyjaciela i współpracownika.
Był bardzo mądrym i dobrym człowiekiem.
Maciej Łukaszczyk, branża poligraficzna
***
Dlaczego ludzie się przyjaźnią… Nigdy nie zastanawiałam się, jak długo znam Andrzeja – zaczęłam liczyć i wyszło mi, że ponad 18 lat. Jedno jest pewne: przez te wszystkie lata Andrzej nigdy, ani razu, nie zawiódł w żaden sposób.
Andrzej był jedną z niewielu, bardzo niewielu osób, do których miałam pełne zaufanie i z którą tak znakomicie układała się moja współpraca. Miałam pełne zaufanie do jego opinii, do jego olbrzymiej wiedzy i doświadczenia w dziedzinie poligrafii. Był dla mnie jak starszy brat. Wiedział wszystko na temat poligrafii i chętnie dzielił się tą wiedzą. Realizowaliśmy wiele projektów, małych i dużych, łatwych i bardzo trudnych.
Andrzej był taką osobą, we współpracy z którą nigdy nie odczuwałam niepokoju czy obaw związanych z tym, czy wszystko pójdzie dobrze, czy nie. Posiadał również takie cechy jak uczciwość i gotowość rozwiązywania problemów bez względu na ich ciężar. Wysoka kultura osobista oraz umiejętność współpracy na najwyższym poziomie to cechy, które chyba najlepiej definiują, jakim człowiekiem był Andrzej. Jedno jest pewne: po Andrzeju pozostanie wielka pustka, którą może ktoś kiedyś wypełni. Ale to i tak będzie już coś zupełnie innego.
Andrzej pozostanie w mojej pamięci jako Człowiek, specjalista i partner w interesach absolutnie najwyższej próby. Dziękuję losowi, że spotkałam go na swojej drodze zawodowej.
Maria Mikołajewska, agencja reklamowa
***
Mógłbym powiedzieć wiele o Panu Andrzeju. Jednak przede wszystkim zapamiętam Go jako wyjątkowo dobrego Człowieka o wysokiej kulturze osobistej. Obecnie takie postawy są rzadkością. Nie spotyka się często takich ludzi. Może to zabrzmi niezręcznie, ale cieszę się, że choć przez krótki czas naszej znajomości miałem okazję poznać właśnie takiego Wielkiego Człowieka. Żałuję, że nie znałem Go dłużej.
Radosław Florczak, holding reklamowy