CtP na targach drupa 2004 a ăsprawa polskaÓ
6 gru 2016 14:44
Od nastu lat rok, w którym odbywały się targi drupa, nieodmiennie stał pod znakiem innowacji. Dostawcy sprzętu już na dwa-trzy miesišce przed rozpoczęciem imprezy przesyłali klientom informacje zawierajšce wiele chwytliwych zwrotów typu: ăbombaÓ, ăsupernowoćÓ, ărewelacjaÓ, ătego jeszcze nie byłoÓ. A klienci Đ drukarnie, studia Đ przecigali się, aby mieć pierwszš w Polsce instalację, bowiem nowoci hipnotyzowały także ich klientów.
A co w roku 2004? Đ Absolutnie NIC. Rok upłynšł spokojnie i aż do targów niezauważenie. Zatem w stosunku do lat ubiegłych co się zmieniło.
Przyczyn tej przedtargowej ăciszyÓ może być kilka
Po pierwsze Đ na drupie nie pokazano żadnych superrewelacji. W chwili obecnej dostawcy nie zmieniajš już tak szybko swoich sztandarowych modeli. Po latach eksperymentów i prac konstruktorów technologia wyranie okrzepła. Na rynku pozostały sprawdzone konstrukcje, a ich doskonalenie polega już raczej na doskonaleniu materiałów eksploatacyjnych i oprogramowania. I tak w przypadku najpopularniejszych dotychczas urzšdzeń B1 zupełnie nowš konstrukcję przedstawiła tylko firma Heidelberg.
Po drugie Đ rynek dużych drukarń akcydensowych i prasowych oraz usługowych nawietlarni rozwija się bardzo dobrze. W zwišzku z tym producenci zaczęli brać pod uwagę rynki alternatywne. Można do nich zaliczyć potencjalnie największy segment rynku systemów CtP, tj. drukarnie wyposażone w maszyny półformatowe i mniejsze. Dysponujš one zazwyczaj ograniczonymi rodkami na inwestycje, więc potrzebujš taniej, kompaktowej i prostej w obsłudze nawietlarki. Dlatego włanie na tym polu rozpoczęła się prawdziwa konkurencja.
Kolejny interesujšcy segment rynku stanowiš drukarnie, które zdecydowały się na zakup mocno lansowanych na targach maszyn w formacie większym niż B1. Na ogół wszyscy liczšcy się dostawcy, którzy nie mieli jeszcze w ofercie maszyn VLF, takie urzšdzenie na targach pokazali.
A jak wyglšdajš te segmenty rynku w Polsce? W zasadzie wszyscy użytkownicy maszyn w formacie większym niż B1 posiadajš już nawietlarki CtP. Z kolei drukarnie półformatowe dopiero zaczynajš się oswajać z mylš, że zainwestowanie w nawietlarkę CtP może okazać się opłacalne. Niestety, przy niezbyt dużej rentownoci polskich drukarń redniej wielkoci często taki zakup okazuje się ekonomicznie nieuzasadniony. Tak więc w Polsce potencjalny rynek na drupowe nowoci nie był w minionym roku duży.
W dobie cały czas trwajšcej na rynku poligraficznym recesji zeszłorocznym przebojem okazały się systemy tanie. Strzałem w dziesištkę były produkty takich firm, jak znany i uznany na rynku ECRM, trochę bardziej egzotyczny Escher-Grad czy startujšcy z nowš nawietlarkš HighWater. W tym segmencie rynku triumfy więci technologia nawietlania fioletowš diodš laserowš wysokiej mocy (powyżej 30 mW).
W ubiegłym roku wyranie spadły ceny systemów pełnoformatowych. Pojawienie się na rynku kilku nowych graczy, jak np. Reprografu, podziałało na konkurencję bardzo ożywczo Đ oczywicie ku wielkiemu zadowoleniu klientów.
Ciekawym zjawiskiem jest to, iż klienci decydowali się na rozwišzania bardziej zaawansowane; zazwyczaj nie starali się za wszelkš cenę kupować rozwišzań najtańszych. Obniżki cen podstawowych konfiguracji sprawiły, że w ubiegłym roku sprzedano więcej niż kiedykolwiek systemów bardzo bogato wyposażonych. W pełni automatyczne wersje nawietlarek CtP wyposażone w najbardziej zaawansowane oprogramowanie, używajšce najnowoczeniejszych rastrów, nie sš już niczym nadzwyczajnym.
Przeglšdajšc prasę fachowš z ubiegłego roku można zauważyć pewnš tendencję. Dostawcy, reklamujšc swój sprzęt, coraz rzadziej porównujš jego dane techniczne z wyrobami konkurencji. Większy nacisk kładzie się obecnie na wizerunek producenta i dostawcy. W Polsce także obserwuje się to zjawisko. Sukcesy na rynku CtP osišgajš firmy, które pielęgnujš dobrš opinię o sprzedawanych przez siebie wyrobach i potrafiš się pokazać jako dobry, godny zaufania partner.
W naszym kraju działajš takie firmy, które markę budujš od wielu lat, jak np. Heidelberg czy Agfa. Ale też kilku ănowymÓ w branży CtP udało się szybko przekonać do siebie klientów. Należš do nich choćby Reprograf czy Fantom.
W minionym roku okazało się także (niestety dla kilku firm), że nie wystarczy posiadać dużego potencjału handlowego i bardzo dobrego produktu, by odnosić sukcesy rynkowe. Sprzedawać po prostu trzeba umieć.
Rozczarowania
Po pierwsze na polskim rynku prawie nie sprzedawano nowoci. Takie nawietlarki jak Suprasetter Heidelberga bšd Micra czy Ultima firmy Screen prawdopodobnie znajdš pierwszych polskich nabywców dopiero w bieżšcym roku.
Niewštpliwym rozczarowaniem może być totalny zastój na rynku systemów CtP dla drukarń gazetowych. Prawdopodobnie głównym powodem takiego zjawiska jest struktura cen materiałów eksploatacyjnych. W Polsce koszt metra kwadratowego konwencjonalnej płyty presensybilizowanej jest ponad 30% niższy niż materiału do nawietlania cyfrowego. Zmniejsza to skutecznie opłacalnoć inwestycji. Można założyć, że dopóki różnice w cenach materiałów nie zmniejszš się do poziomu kilku procent, polski rynek CtP gazetowego szacowany na 20-30 instalacji będzie ăsolš w okuÓ dostawców sprzętu.
Cały czas nie spełniajš się nadzieje pokładane w technologii cyfrowego nawietlania płyt konwencjonalnych. Pomimo że firmy takie jak basysPrint czy Esko-Graphics majš w ofercie handlowej urzšdzenia CtCP (Computer to Conventional Plate) to trudno te urzšdzenia uznać za skończony, przetestowany i pewnie działajšcy produkt. Badania nad technologiš cały czas trwajš. Zobaczymy, czy uda się je skończyć przed momentem, w którym ceny konwencjonalnych płyt zrównajš się z cenami materiałów cyfrowych?
Na drupie pokazano też urzšdzenia CtP zupełnie nietypowe. Do takich bez wštpienia należy system do wykonywania form drukowych technikš ink-jet PlateWriter firmy Glunz&Jensen. Niewielki koszt systemu, niskie koszty eksploatacji, jakoć i wytrzymałoć na nakład płyty to warunki wprost idealne do produkcji dziełowej. Jednym słowem urzšdzenie wydaje się idealne dla rynku polskiego. Aż dziw, że żaden z dostawców nie zainteresował się jego dystrybucjš (nieoficjalne jeszcze informacje mówiš, że zmieni się to niedługo).
Podsumowujšc, miejmy nadzieję, że sytuacja finansowa polskiej poligrafii poprawi się wkrótce. Polacy kochajš nowoci i potrafiš na nich zarabiać. Jeżeli tylko możliwoci inwestycyjne polskich firm wzrosnš Đ tak jak kiedy będziemy się cieszyć z pierwszych systemów w Europie instalowanych włanie w Polsce.