Czas na sukcesję!
20 cze 2023 10:56

Po ponad 50 latach działalności na polskim rynku poligraficznym Andrzej Kenig – którego nie trzeba przedstawiać zwłaszcza starszemu i średniemu pokoleniu fachowców naszej branży – zdecydował z dniem 01.01.2023 o przekazaniu pałeczki swojemu następcy. Sukcesorem został syn Paweł, absolwent Instytutu Poligrafii Politechniki Warszawskiej oraz studiów podyplomowych z dziedziny zarządzania, zatem jak najbardziej predysponowany do właściwego pokierowania firmą. Rozmawiamy z Andrzejem Kenigiem o jego decyzji uczynienia syna naturalnym następcą w kontynuacji rodzinnego biznesu, a także o kilkudziesięciu latach pracy na rzecz polskiej poligrafii.

Jakie przesłanki stoją za Pana decyzją o przekazaniu sukcesji w ręce syna Pawła?
––––––––––
Andrzej Kenig: Przede wszystkim decyzja ta wynika z „historii naturalnej”, czyli następstwa pokoleń. Trudno też sobie wyobrazić, aby firma działająca od wielu dekad nagle zniknęła z krajowego rynku. Decyzja o przekształceniu Agencji Poligraficznej KENTYPE Andrzej Kenig teraz w KENTYPE Paweł Kenig jest bardzo ważnym etapem w programie usługowym tej konsekwentnej formuły działania.

Niezwykle istotny jest fakt, że sukcesorem zostaje współpracujący ze mną już od prawie 30 lat niezawodny, mający wykształcenie poligraficzne, zawsze pełen inwencji mój syn Paweł. 

Trochę trwały dywagacje co do oczekiwanej korzystnej formuły fundacji rodzinnej, ale niestety na początku bieżącego roku, kiedy nastąpiło przekształcenie firmy, nadal nie wprowadzono jeszcze tej ustawy w życie (finalnie stało się to z dniem 22 maja br. – red.). Ogólnie taka sukcesja to nie do końca pełne rozwiązanie, choć w obecnych warunkach wydawało się najkorzystniejsze, zapewnia bowiem najmocniejsze połączenie nowych technologii z doświadczeniem i wartościami tradycyjnego rodzinnego, odpowiedzialnego działania. 

Firma opiera się na bogatej tradycji, a powstała na bazie Pana wieloletniej pracy w rodzimej branży poligraficznej. Przypomnijmy podstawowe fakty z długiego i owocnego okresu Pana kariery zawodowej. 
––––––––––
A.K.: Faktycznie można powiedzieć, że – choć z zawodu jestem inżynierem mechanikiem – organizatorem produkcji – to bez przerwy pracuję dla polskiej poligrafii od 1970 roku, kiedy to zostałem szefem przedstawicielstwa angielskiej firmy Monotype w Polsce. 

Pierwszym swego rodzaju sukcesem było uzyskanie unikalnej zgody polskich władz na dostawy części zamiennych do tastrów i odlewarek Monotype, bezpośrednio za polskie złotówki, co ułatwiało utrzymanie produkcji większości urządzeń do składu.

W ramach wsparcia w przywracaniu mocy produkcyjnych krajowego przemysłu poligraficznego oferowaliśmy rodzimej poligrafii maszyny do fotoskładu i własnego projektu komputery polskiej produkcji pod nazwą Poltype. Przez wiele lat było to najlepsze na świecie rozwiązanie również do tzw. składu trudnego, pokazywane na prestiżowych międzynarodowych targach (m. in. drupa) i eksportowane do 21 krajów. Niemałe znaczenie miało też uzyskiwanie dla kraju milionowych oszczędności dewizowych. 

W pewnym okresie w Lasercompy i Poltype’y były wyposażone największe drukarnie wojewódzkie; składano na nich najpopularniejsze wówczas gazety i czasopisma. 

Firma za swoją działalność w Polsce dostała w roku 1978 Medal 500-lecia Drukarstwa Polskiego (jako pierwsze przedsiębiorstwo zagraniczne), a ja w 1983 otrzymałem odznakę „Zasłużony dla Kultury Polskiej”; w międzyczasie również cały nasz zespół został nagrodzony przez Ministerstwo Kultury. Otrzymaliśmy także nagrody od władz Zjednoczenia Przemysłu Poligraficznego i RSW Prasa. 

Muszę tu również przypomnieć nasze ciągłe poszukiwania możliwości współpracy z branżą, czego wyrazem były m.in.: regularny udział w branżowych targach krajowych i zagranicznych, konferencjach POLICON, szkolenie specjalistów (także w Anglii), wreszcie donacje sprzętu dla szkół poligraficznych.

Skoro mowa o współpracy z branżą i donacjach, to nie sposób nie wspomnieć o wieloletnich Pana związkach z Poligrafiką. Nasz pierwszy komputer na początku lat 90. XX wieku otrzymaliśmy właśnie, dzięki Pana pośrednictwu, od firmy Monotype, a w latach 2007-2009 korzystaliśmy z fontów dostarczonych już przez Agencję KENTYPE.
––––––––––
A.K.: Związki były o wiele wcześniejsze, ponieważ czytelnikiem Poligrafiki zostałem już w 1968 roku z racji pierwszego kontaktu z biurem Monotype w Warszawie, gdzie zawsze była czytana. Potem przez lata sam ją prenumerowałem (co trwa do dziś), a także zamieszczałem na jej łamach artykuły promujące nowości i techniczne oraz relacje z prezentacji na wystawach krajowych i zagranicznych. Od lat 70. ubiegłego wieku ukazywały się też nasze reklamy.

Wrodzona skromność nie pozwala Panu wspomnieć, że firma Monotype była pierwszym w naszej historii reklamodawcą, przez lata jednym z niewielu, a często jedynym. Stanowiło to duże wsparcie dla redakcji, nie mówiąc już o prestiżu.
––––––––––
A.K.: Wszystko to w ramach długoletniej obustronnej przyjaźni.

Po latach gwiazda Monotype’u przygasła. W 1992 roku ogłoszono bankructwo firmy. Jednakże Pana więzi z przedsiębiorstwem nie zostały zerwane.
––––––––––
A.K.: Po prostu Monotype nie utrzymało tempa rozwoju światowej elektroniki. 

W konsekwencji nastąpił podział firmy na części mechaniczną i typograficzną (Monotype Typography), z którą byłem i jestem związany cały czas. W 1993 roku powstała Agencja KENTYPE, która stanowiła w dużym zakresie kontynuację działalności Monotype w dziedzinie bazy fontów i licencji. Od paru lat widzimy stałe rozszerzanie oferty naszego głównego, historycznego patrona. Dzięki przejęciu najpierw firmy Linotype, a następnie dalszym akwizycjom kolejnych kilkunastu domów typograficznych (takich jak ostatnio Hoefler czy FontSmith) możemy oferować naszym klientom niedostępne do tej pory fonty z ujednoliconymi licencjami. Dla nas przygotowywanie wycen staje się prostsze, a nasi klienci cieszą się z natychmiastowej dostawy. Ujednolicenie to przekłada się też na „spokój licencyjny”. Przypomnijmy, że KENTYPE zajmuje się sprzedażą licencji na użycie fontów, polonizacją, modyfikacją fontów, a także ich tworzeniem. Szacujemy, że ogółem zrealizowaliśmy ok. 45 tysięcy dostaw w ramach współpracy w dziedzinie fontów. Oczywiście zawsze liczymy na zlecanie nam przygotowywania i wdrożenia nawet najbardziej wymyślnych konfiguracji fontowych.

Na konto naszych zasług mogę też zaliczyć pokonanie – dzięki konsekwentnemu uporowi i jakości działania – krajowej stagnacji inwestycyjnej w odbudowie bazy składu typograficznego w kraju, przy istotnej pomocy Komisji Sejmowej do spraw Poligrafii, a także promocję różnorakich działań typograficznych. 

Obecnie promocja typografii nie jest chyba sprawą prostą. Jak Pan ocenia bieżącą sytuację w tej dziedzinie?
––––––––––
A.K.: Nie jest ona bardzo sprzyjająca naszej działalności, gdyż typografia coraz bardziej jest spychana na margines przez tematy dotyczące wszelkiego rodzaju nowych urządzeń produkcyjnych. Wydaje się, że jeśli chodzi o aspekty użytkowe, osiągnęła swoją dziejową kulminację, ale czy tak jest rzeczywiście?

Może pamiętamy, jak w czasie ostatniego kongresu Międzynarodowego Stowarzyszenia Typografów ATyPI w Warszawie cztery firmy: Adobe, Microsoft, Monotype i Google ustalały drogę łatwiejszego dostępu do zasobów fontowych. Przez pewien czas było cicho i nagle dowiadujemy się, że proces kumulowania zasobów fontów się rozwija.

Nasz historyczny patron Monotype znajduje się w czołówce i stopniowo obejmuje patronatem kolejne zasoby mniejszych światowych domów typograficznych, co prowadzi do łatwiejszej sytuacji wyboru z jednego źródła bazy fontowej i ujednoliconej formuły warunków licencyjnych.

Pomimo ogólnych światowych kryzysów typografia chroni się też od presji na zwiększanie ponad normę warunków finansowych. 

A przełomem może tu być wprowadzenie nowej oferty produktowej w postaci tzw. fontów variable.

No właśnie, jakie są istotne nowości w dziedzinie typografii?
––––––––––
A.K.: Nowością na rynku są tzw. variable fonts, czyli fonty „zmienne”. Zostały one zdefiniowane przez nową specyfikację czcionek OpenType. Nie są dostarczane z gotowymi, ustalonymi stylami posiadającymi takie cechy jak grubość, szerokość czy pochylenie. Zamiast tego pliki posiadają zaszytą wewnątrz informację o „osiach projektowych”, które pozwalają nam generować unikalne wartości dla atrybutów takich jak szerokość, waga, nachylenie i wiele innych.

Variable fonts stają się coraz bardziej popularne z dwóch powodów: rozszerzają możliwości projektowania i poprawiają wydajność witryn internetowych. Pierwszy powód jest jasny; z jednego pliku użytkownik może sam wygenerować dowolną ilość fontów pośrednich. Skraca to czas potrzebny na wybór odpowiedniej odmiany oraz zmniejsza koszty zakupu. Drugi powód to odpowiedź na dążenie projektantów serwisów internetowych do uproszczenia struktury stron www oraz ograniczenia ich wielkości.

Ogólnie rzecz biorąc, variable fonts poprawiają wydajność, ponieważ wystarcza użycie w projekcie tylko jednego pliku czcionki. Dotychczasowe czcionki statyczne wymagały odrębnego pliku dla każdej odmiany z rodziny. Variable fonts mają charakter dynamiczny. Innymi słowy, zawierają wszystkie warianty z rodziny fontów w jednym pliku, co oznacza tylko jedno wywołanie kodu zamiast wielu. Ponadto można użyć tylko jednej reguły @font-face, co skutkuje mniejszym plikiem CSS, a mniejsze pliki to szybsze działanie strony www.

To bardzo korzystna oferta dla użytkowników i szansa dla nas, aby służyć odbiorcom pełnym doradztwem i serwisowaniem w celu perfekcyjnego stosowania w praktyce. Daje nam to nową perspektywę, gdy już po raz któryś na przestrzeni pięciu dekad działania nowe elementy postępu pozwolą nam proponować pożyteczne usprawnienia w przyszłości.

Wspomniał Pan o ujednoliconej formule warunków licencyjnych. Na ile kwestia licencji jest ważna dla użytkowników i czy KENTYPE może tu służyć pomocą?
––––––––––
A.K.: Choć przypominamy o tym od lat, wielu użytkowników nie zwraca uwagi na zawiłości licencyjne. Wciąż docierają do nas sygnały, że po oddaniu projektu do druku ktoś w końcu interesuje się zakupem licencji i przeżywa szok... Często dostawcy i projektanci umieszczają swoje fonty „na przynętę” do pobrania za darmo (zwykle z informacją „download for free”). Dopiero potem okazuje się, że licencja do użytku komercyjnego jest wyceniana w zależności od wielkości firmy docelowego użytkownika lub rocznych obrotów korporacji. Standardem stały się już dopłaty za użycie fontów w mediach społecznościowych, emisji TV (tzw. broadcasting), przy tworzeniu aplikacji na smartfony, a nawet przy produkcji opakowań w nakładach przekraczających 250 000 egzemplarzy. Te pułapki można ominąć zlecając nam analizę licencji przed zakupem fontu. Kontaktujemy się wtedy z producentami znajdując najbardziej przyjazną formę licencjonowania. Mając dziesiątki lat doświadczenia za sobą oraz wielu zaprzyjaźnionych dostawców, nierzadko udaje się nam uzyskać licencje skrojone na miarę, na lepszych warunkach niż w popularnych sklepach internetowych. 

To bardzo pomocne wsparcie. A co uznałby Pan za największe osiągnięcia KENTYPE, z których jesteście najbardziej dumni?
––––––––––
A.K.: Na pewno innowacyjny, „myślący” krój Alfabet Szkolny naszego pomysłu i wykonania, odpowiedni do nauki pisania. W 2015 roku, zachęceni przez Ministerstwo Edukacji, stworzyliśmy nowy zaawansowany komplet 5 wersji fontów zgodny z wytycznymi nauczania pisania w klasach 1-3. Wykonaliśmy głęboką analizę charakterystycznych połączeń międzyliterowych i „nauczyliśmy” fonty poprawnego łączenia liter w zależności od kontekstu. Fonty zawierają prawie 1000 alternatywnych wersji znaków dobieranych automatycznie w zależności od potrzeb. Wystarczy wpisać tekst i już... Dodatkowo, aby wspomóc rodziców w okresie pandemii, wprowadziliśmy specjalną, tanią licencję „do użytku domowego”. Jesteśmy dumni, że nasze fonty są używane przez setki rodziców, logopedów, nauczycieli oraz największe polskie wydawnictwa przygotowujące materiały dla dzieci w wersjach drukowanych i aplikacjach cyfrowych.

Nie można nie wspomnieć także o własnym uzupełnianiu grup fontów o dotychczas nieistniejące ich odmiany i wersje językowe, nagle potrzebne dla różnych krajów Europy i Azji.

Jak widać, zarówno historyczne zasługi, jak i współczesne dokonania świadczą o znaczeniu firmy i stanowią mocny fundament jej przyszłej działalności.
––––––––––
A.K.: Tak; uważam, że stanowiliśmy ważny impuls dla rozwoju branży na kilkadziesiąt lat z góry i nie wolno nam tej działalności zlekceważyć.

Życzymy zatem pomyślnej kontynuacji przez co najmniej kolejne kilkadziesiąt lat!
––––––––––
A.K.: Dziękujemy i postaramy się jak zawsze być pomocni.

Rozmawiała Iwona Zdrojewska

Agencja Poligraficzna KENTYPE Andrzej Kenig przekształca się w KENTYPE Paweł Kenig