W grudniu ub.r. Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Handlowe Kompap SA nabyło od Ministerstwa Skarbu Państwa 85 proc. udziałów Olsztyńskich Zakładów Graficznych za nieco ponad 16,8 mln zł. Pozostałe 15 proc. trafiło w ręce załogi. 19 kwietnia br. OZGraf za niecałe 7 mln zł kupił 85 proc. udziałów Białostockich Zakładów Graficznych, które następnie 27 lipca br. odkupił Kompap. Waldemar Lipka, prezes spółki Kompap, po odejściu Ryszarda Maćkowiaka z OZGraf i Wiolety Izdebskiej z BZGraf objął –tymczasowo, jak twierdzi – funkcję prezesa zarządu również w obu spółkach zależnych. Czy dojdzie do konsolidacji uznanych polskich drukarń dziełowych?
Kompap SA to producent m.in. papieru do drukarek, etykiet samoprzylepnych oraz innych wyrobów poligraficznych, posiadający zakład produkcyjny w Kwidzynie. Na czele spólki stoi wywodzący się z Sopotu Waldemar Lipka, do którego należą również dwie firmy zajmujące się sprzedażą sprzętu biurowego: Grand Sp. z o.o. oraz firma handlowa Franet. Sopocki biznesmen posiadał również w swoim portfelu blisko 40 proc. akcji wydawnictwa Muza SA. Zysk z ich sprzedaży przeznaczył właśnie na sfinansowanie zakupu OZGraf. Pod koniec września br. Sąd Rejonowy w Olsztynie zarejestrował podwyższenie kapitału zakładowego tej spółki o 1 mln zł, co spowodowało zmianę udziału Kompapu w akcjonariacie Ozgraf z 85 proc. do 86,28 proc. Zgodnie z umową prywatyzacyjną do końca jej trwania, czyli do 28 grudnia 2013 r. Kompap ma wpłacić jeszcze 2 mln zł.
BOZGraf?
Umowy prywatyzacyjne istnieją zarówno w przypadku OZGraf, jak i BZGraf i zakładają m.in. utrzymanie miejsc pracy i inwestycje przez 3 lata. Trudno więc na razie mówić o likwidacji którejś ze spółek (w domyśle – BZGraf, jako „słabszej”, gorzej wyposażonej) czy połączeniu. Integracja działalności to na razie współpracujące działy handlowe, wspólne zakupy, pozwalające wynegocjować lepsze ceny u dostawców oraz ewentualnie optymalizacja parku maszynowego. W obu drukarniach pracują maszyny rolowe Zirkon, których obłożenie wynosi ok. 20 proc. Z powodzeniem wystarczyłaby więc jedna – wyjaśnia Waldemar Lipka. – OZGraf posiada najlepszą w kraju linię do oprawy twardej, z której mocy produkcyjnych może skorzystać również BZGraf. Logistycznie nie jest to niemożliwe, drukarnie są od siebie oddalone o 250 km, a zewnętrzne firmy transportowe przewożą nam paletę za jedyne 60 zł w ciągu doby. Rozszerzony został również zarząd OZGraf, co pozwoliło na delegowanie odpowiedzialności i zmianę stylu zarządzania firmą. W jego skład wchodzi obecnie – oprócz Waldemara Lipki w funkcji prezesa – także czterech członków zarządu: Piotr Ciosk – dyrektor ds. handlu i marketingu; Mirosław Jachemek – dyrektor ds. produkcji, Piotr Dziadzio – dyrektor ds. zaopatrzenia i logistyki oraz Paweł Stefanowski – dyrektor ds. finansowych.
Waldemar Lipka stawia także na outsourcing: Sprzedałem wszystkie samochody dostawcze należące do firmy i wszystkie możliwe usługi zlecam na zewnątrz. Optymalizuję również halę maszyn, pozbywam się nieużywanych urządzeń, co znacząco poprawia logistykę wewnętrzną. Dużo do zrobienia jest na polu wydajności. Miałem okazję uczestniczyć w prezentacji raportu dotyczącego rynku poligraficznego wydanego przez PBKG i KPMG. Była w nim mowa o średnim przychodzie rocznym na pracownika, który w Polsce wynosi ok. 400 tys. zł. W OZGraf to ok. 200 tys. zł, w BZGraf zaś
150 tys. Osiągamy więc zaledwie trzydzieści kilka do pięćdziesięciu proc. średniej krajowej. Mamy do wyboru dwie drogi: zmniejszyć zatrudnienie lub zwiększyć wydajność. Zmniejszenie zatrudnienia może się obecnie odbywać jedynie drogą odejść naturalnych, na emerytury lub za porozumieniem stron; w ostatnich miesiącach z pracy odeszło w przypadku obu drukarń ok. kilkunastu osób. Pozostaje więc poprawa wydajności. Im bardziej się przyglądam działalności obu drukarń, tym bardziej się cieszę, że nie wdrożyłem swojego pierwotnego planu naprawczego – stwierdza Waldemar Lipka. –W obu przypadkach jest o wiele więcej problemów do rozwiązania, niż się spodziewałem. Na pewno tylko w BZGraf realizowany będzie druk rolowy, zaś w OZGraf będziemy drukować większość okładek, zwłaszcza uszlachetnionych, bo mamy dobrą maszynę do laminowania oraz sitodrukową, jak również 4 maszyny Heidelberga. Obie drukarnie mają nieco inny profil produkcji, innych klientów i pracują na innych systemach MIS (OZGraf ma Printmanagera), ale obie z pewnością skorzystają na efekcie synergii. Już to widać w przypadku zakupów grupowych – jeśli chodzi o papier, płyty itp.
Kierunek: wydajność
Przykładem poprawy wydajności może być sprzedaż magazynu, który był zlokali-zowany 3 km od olsztyńskiej drukarni i wymagał posiadania własnego transportu. Waldemar Lipka kupił duży namiot z przeznaczeniem na magazyn, który postawił na terenie OZGraf i w którym zainstalował klimatyzację. Dzięki temu produkcja otrzymuje papier znacznie szybciej i wyeliminowano spory koszt utrzymania magazynu. Kolejny przykład to zakup dwukolorowego Heidelberga pod produkcję dziełową, który zużywa dwukrotnie mniej energii niż dotychczas posiadane maszyny i jest dwukrotnie szybszy, oferując jednocześnie wyższą jakość. Park maszyn drukujących OZGraf to obecnie maszyny 8-, 5- i 2-kolorowe. W ostatnich latach została wymieniona
stara maszyna do oprawy zeszytowej na blisko 1000 proc. wydajniejszą, zakupiona została również maszyna do zestawiania okładek Kolbus o wydajności 60 cykli/min. Dwie nowoczesne linie do oprawy twardej stawiają OZGraf na pozycji lidera w tym segmencie rynku dziełowego, nie dziwi więc, że aż 80 proc. opraw realizowanych w OZGraf to oprawa twarda. Prezes Lipka życzyłby sobie, aby więcej zamówień spływało na broszury i zeszyty, ale na tym rynku jest bardzo duża konkurencja i wydawcy nie zawsze są w stanie zapłacić za jakość olsztyńskiej drukarni. OZGraf od dziesiątek innych drukarń dziełowych odróżnia jakość – każdego tygodnia otrzymujemy kilka, jeśli nie kilkanaście spontanicznych podziękowań za wykonane książki – przekonuje Waldemar Lipka. – To dla nas największa satysfakcja. W ubiegłym roku OZGraf wykonał 9 milionów książek, natomiast BZGraf – 6 milionów. Razem daje to 15 milionów, podczas gdy polski rynek
to ok. 100 milionów książek. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że ponad 30 proc. naszej produkcji trafia na eksport, to i tak mamy ok. 10 proc. polskiego rynku książki, a jeśli chodzi o oprawę twardą – nawet 15 proc. To bardzo dużo i – moim zdaniem – świadczy o jakości usług oraz zaufaniu wydawców. Paradoksalnie takie dopracowanie każdej pozycji to zasługa faktu, że OZGraf przez wiele lat był drukarnią państwową. Ludzie mieli czas na naukę, z powodu błędów nie były wyciągane surowe konsekwencje, a priorytetu nie stanowiła wydajność. Jest to jednak broń obosieczna – z tych czasów pozostało też sporo złych przyzwyczajeń, z którymi teraz próbuję walczyć, jak na przykład nonszalanckie podejście do czasu. Tutaj czas mierzy się w tygodniach, kiedy liczą się godziny. Dziś książka to taki tygodnik o ściśle zaplanowanej dystrybucji. Podwyższenie wydajności to jeden z moich priorytetów, podobnie jak zreformowanie działu zakupów. Co mnie ogromnie zaskoczyło, w OZGraf dział handlowy praktycznie w ogóle nie zajmuje się aktywnym poszukiwaniem klientów, bo nie ma na to czasu! Dziennie otrzymujemy około 100 zapytań, na które handlowcy przygotowują oferty, z czego realizujemy 8-10 proc.
… i cięcie kosztów
Docelowo, w ciągu 2-3 lat, chcemy zmienić siedzibę drukarni – nie ukrywa Waldemar Lipka. – Zamierzam sprzedać nieruchomość, na której znajduje się obecnie OZGraf, za uzyskane fundusze kupić działkę około 10 km poza miastem i wybudować nowoczesną halę produkcyjną. Dzierżawa wieczysta to koszt ok. 1 miliona złotych, co jest absurdem w czasach gwałtownie spadających marż. Inwestor musi nam zagwarantować możliwość działania tutaj do momentu przeprowadzki i muszę przyznać, że mamy już kilka propozycji. Podobnie sytuacja wygląda w BZGraf; już wkrótce podpiszemy umowę przedwstępną. Dla mnie zarobić 100 zł czy nie wydać 100 zł oznacza to samo, dlatego jesteśmy ukierunkowani na obniżanie kosztów. Konkurujemy z drukarniami, które mają do utrzymania 4 tys. m2 powierzchni, a my mamy 19 tysięcy! Posiadamy 11-piętrowy biurowiec, w którym pracuje 17 osób! Jeśli OZGraf ma zarabiać, to się musi zmienić. Jak twierdzi prezes Lipka, produkcja w OZGraf porównując rok do roku jest taka sama albo większa, natomiast koszty zostały już obniżone o 400 tysięcy zł miesięcznie (porównując np. lipiec 2010 do lipca 2011). Przyczyniło się do tego między innymi wypowiedzenie wielu niekorzystnych umów na różnego rodzaju usługi, które bardzo obciążały budżet OZGraf. Sporo w kwestii kosztów jest również do zrobienia w Białymstoku. BZGraf był ostatnio w słabej kondycji finansowej – przyznaje Waldemar Lipka. – Niemniej jest już znacznie lepiej, udało nam się zmniejszyć stratę o milion złotych, ale zobaczymy, jak będzie na koniec roku. Sierpień w obu drukarniach był jak dotychczas najlepszym miesiącem od 3 czy 4 lat. Z BZGraf odeszła już dotychczasowa prezes Wioleta Izdebska, a jej obowiązki przejął prezes Kompapu, jak jednak zapewnia – tymczasowo: Jestem wydelegowany do zarządzania BZGraf na okres 3 miesięcy, podobnie jak w OZGraf. Szansę na stanowisko prezesa mają obecni pracowni-cy i członkowie zarządu, bardzo ważne są bowiem relacje międzyludzkie i znajomość specyfiki tej konkretnej drukarni. W skład zarządu BZGraf wchodzi – oprócz prezesa Lipki – jeszcze dwóch członków: Anna Syczewska – główna księgowa oraz Halina Samotik – szefowa produkcji.
Świeże spojrzenie
Zdaniem Waldemara Lipki branża wydawnicza jest doskonale opisana (tu prezes przytacza 4 tomy „Rynku książki w Polsce”), co znakomicie ułatwia poruszanie się po niej: Trudno oczywiście konkurować z doświadczeniem Ryszarda Maćkowiaka, który w OZGraf spędził ponad 40 lat, myślę jednak, że ja mogę wnieść świeże spojrzenie na tę branżę. Przydaje się tu również moje doświadczenie z wydawnictwa Muza – przez dwa lata miałem przyjemność zasiadać w jej Radzie Nadzorczej. Uważam zresztą, że każdy przedstawiciel drukarni powinien przez przynajmniej miesiąc popracować w wydawnictwie, wtedy zrozumie specyfikę tej działalności. Pod tym względem jestem bogatszy od wielu właścicieli drukarń. Wiem na przykład, że zatory płatnicze są naprawdę wielkim problemem wydawnictw, z drugiej jednak strony nie może być tak, że w 100 proc. są one przenoszone na drukarnię. Część tego biznesu stanowią przecież także np. dostawcy papieru, którzy dyktują ostre warunki i blokują dostawy. Prezes Lipka spędza obecnie w olsztyńskiej drukarni po kilkanaście godzin dziennie i wciąż coś go zaskakuje: Drukarnia to permanentne zarządzanie kryzysem – tego nauczyłem się już w pierwszym tygodniu pracy. Albo jest źle, albo jest bardzo źle. Albo się spóźnimy, albo już się spóźniliśmy. A ja chciałbym dostarczać książki dzień przed terminem. Przy czym dobra drukarnia spóźnia się kilka razy w miesiącu, a zła – kilkadziesiąt. Jednocześnie zbieramy wszystkie baty: papier źle przycięty lub niedostarczony na czas – nasza wina, zły kolor tasiemki – nasza wina. Ale po listach od naszych klientów wnoszę, że jest coraz lepiej. Możemy się np. pochwalić bardzo prestiżowym wydaniem lifestyle’owego albumu dla wydawnictwa norweskiego, które współpracowało już z wieloma drukarniami w całej Europie, ale dopiero u nas znalazło satysfakcjonującą jakość.
Waldemar Lipka nie obawia się o przyszłość książki: Książka to nie tylko powieść, kryminał czy podręcznik. Często jest dodawana np. do gier czy zabawek dla dzieci, produkowanych w nakładzie kilkudziesięciu lub nawet kilkuset, jeśli mówimy o skali europejskiej, egzemplarzy. Marże są tu zupełnie inne, podobnie jak terminy płatności.
Jestem przekonany, że dla OZGraf zawsze będzie miejsce na rynku. Czy również bez Ryszarda Maćkowiaka, który przez tyle lat był twarzą drukarni i co by nie mówić – ojcem jej sukcesu? – pytam Waldemara Lipkę. Jestem w kontakcie z wieloma wydawcami, mam z nimi dobre relacje, bywam na branżowych targach i uważam, że dzięki odpowiedniemu delegowaniu odpowiedzialności drukarnia funkcjonuje lepiej. Ryszard Maćkowiak zawsze był tu sterem, żeglarzem i okrętem; ktoś, kto przez kilkadziesiąt lat był prezesem, nie odnajdzie się w roli czyjegoś pracownika. Poza tym pewnych decyzji, np. personalnych, nie był w stanie podjąć ze względu na wieloletnie relacje. Ja nie jestem obarczony tego typu zobowiązaniami moralnymi. Uzgodniliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie rozstanie się i jestem pewien, że na rynku znajdzie się miejsce i dla nowych projektów Ryszarda Maćkowiaka, i dla Kompapu.