Etykiety z gwarancją
6 gru 2016 14:58

Ostatnio w bydgoskiej drukarni Grafpol została zainstalowana 10-kolorowa maszyna fleksograficzna Gidue M5 o szerokości 430 mm, z automatyczną zmianą cylindrów drukowych i bogatym wyposażeniem – to najnowocześniejszy w Polsce model tego producenta. Grafpol B. M. Meszkes jest nowoczesną drukarnią specjalizującą się w produkcji etykiet samoprzylepnych z roli i arkusza oraz etykiet typu IML i platynek, działającą na rynku od 1985 roku. Jej oferta obejmuje kompleksową obsługę: od przygotowania etykiety do druku po gotowy produkt. Firma reprezentuje w 100 proc. kapitał polski; jej właścicielem jest Bogusław Marek Meszkes. PZ Grafpol powstał jako Przedsiębiorstwo Zagraniczne, czyli tzw. firma polonijna. Od początku firma zajmowała się produkcją etykiet samoprzylepnych oraz nadrukiem na opakowaniach, głównie metodą sitodruku. Produkcja była realizowana na małych, półautomatycznych maszynach z wykorzystaniem surowców w 100 proc. importowanych. Niektóre z tych urządzeń zostały wykonane samodzielnie przez pracowników firmy. W początkowej fazie działalności zatrudnienie wynosiło ok. 20 osób. Pierwsza siedziba, wraz z zakładem produkcyjnym, mieściła się w wynajmowanych pomieszczeniach przy ul. Marii Curie-Skłodowskiej w Bydgoszczy. Z czasem firma przeniosła się na ul. Fordońską do własnej nieruchomości. Rok 1989 był jednym z przełomowych w działalności Grafpolu. Przedsiębiorstwo zakupiło pierwsze automatyczne maszyny produkujące w technologii sitodruku, które umożliwiły znaczną automatyzację produkcji etykiet. Jednak przełomem technologicznym był zakup w 1994 roku maszyny umożliwiającej rolowy druk fleksograficzny. W wyniku dalszego rozwoju firmy, rozbudowywania i unowocześniania parku maszynowego oraz wzrostu zatrudnienia konieczne stało się zwiększenie powierzchni produkcyjnych i biurowych. Dlatego też w roku 2003 Grafpol przeniósł swoją siedzibę do wybudowanego od podstaw zakładu przy ul. Przemysłowej 8, o łącznej powierzchni 4700 m2. W 2005 r. w wyniku zmian w prawie nastąpiła zmiana formy prawnej firmy, która od tej pory nosi nazwę Grafpol B.M. Meszkes. Ciekawostką jest fakt, że chociaż nazwa Grafpol – jak zapewnia jej właściciel – od początku była zastrzeżona zarówno w kraju, jak i na terenie Unii Europejskiej, nie przeszkodziło to powstaniu innych firm o tej samej nazwie. Obecnie Grafpol jest przedsiębiorstwem z blisko 30-letnim doświadczeniem, charakteryzującym się stabilnym rozwojem w zakresie oferty, parku maszynowego, struktury zatrudnienia (pracuje tu ok. 160 osób) i obrotów. Firma produkuje różnego rodzaju etykiety, w tym także etykiety specjalne: wielostronne, typu „sandwich”, z perforacją, biodegradowalne, ze znakami Braille'a czy świecące w świetle UV. Etykiety samoprzylepne, platynki, saszetki oraz etykiety IML są produkowane w technologiach: fleksograficznej, sitodruku rolowego oraz offsetu rolowego. Co ważne, jesteśmy w stanie połączyć te trzy techniki w jednym procesie drukowania uzyskując etykietę o najwyższym poziomie jakości i jednocześnie łączącej niemal wszystkie dostępne metody uszlachetniania druku – mówi Jarosław Marcinkowski, dyrektor zarządzający w firmie Grafpol. Warto podkreślić, iż w ostatnich 2 latach wartość inwestycji w Grafpolu – głównie w nowoczesne maszyny drukujące – wyniosła ponad 17 mln PLN. Firma dysponuje obecnie jedenastoma maszynami, w tym dziesięcioma firmy Gallus, drukującymi od 7 do 10 kolorów w zakresie szerokości wstęgi od 280 mm do 430 mm. Posiada też maszynę sztancującą do etykiet IML i platynek, a z początkiem przyszłego roku planowana jest instalacja kolejnego takiego urządzenia. Park maszynowy Grafpolu bazuje prze-de wszystkim na maszynach Gallus; obydwie firmy łączą długoletnie relacje nie tylko biznesowe, ale i osobiste. Początki firmy, jak wspomina Bogusław M. Meszkes, wiążą się z techniką druku typo i pierwszą maszyną Gallus Q 33. Tej marce Grafpol pozostawał wierny przez wiele lat, inwestując w kolejne, coraz nowocześniejsze maszyny. Wspólny interes to jednak nie wszystko; obie firmy hołdują idei biznesu rodzinnego. Gallus jest firmą rodzinną już w trzecim pokoleniu; niedawno została przejęta przez Heidelberga, a jej właściciel Ferdinand Rüesch objął pakiet udziałów w firmie Heidelberg. W Grafpolu także stery stopniowo przejmuje następne pokolenie – Paulina Łukowicz, córka właściciela, obecnie pełni funkcję szefa zakupów, a docelowo w jej ręce przejdzie zarząd firmy. Z wykształcenia prawniczka – ma za sobą studia w Oxfordzie oraz dyplom MBA uzyskany w Düsseldorfie – Paulina Łukowicz zdecydowała się na kontynuację rodzinnego biznesu, bo, jak mówi, nie mogła dopuścić, by „drugie dziecko” taty, firma będąca jego oczkiem w głowie, trafiła w obce ręce. Bogusław M. Meszkes jest zafascynowany ideą firm rodzinnych, gdyż uważa je za przeciwwagę dla wszechobecnych korporacji. Rozważa akces do powstałego kilka lat temu stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych, którego prezesem jest Andrzej Blikle. Z uwagi na opisaną tu długotrwałą współpracę z firmą Gallus właściciel Graf-polu przyznaje, że nie czuł się komfortowo zamawiając maszynę u innego dostawcy. W biznesie trudno jednak kierować się wyłącznie sentymentem, a w tym przypadku przeważyły względy praktyczne. Inwestycja została dofinansowana ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Od pewnego czasu poszukiwaliśmy maszyny, która spełniłaby nasze oczekiwania wynikające z aktualnej sytuacji rynkowej, czyli takiej maszyny, która pozwoli oferować tańszy produkt przy zachowaniu odpowiednich parametrów jakościowych – tłumaczy Jarosław Marcinkowski. – Wybór padł na Gidue. Kolejne kroki dokonywane w procesie konfiguracji maszyny przekonały nas do wyposażenia jej m.in. w automatyczne pasowanie wzdłużne i poprzeczne, autorski system nawijaka ażuru oraz system automatycznej zmiany cylindrów drukowych – pierwszy tego typu system dostępny na rynku. Ponieważ instalacja maszyny nastąpiła kilka tygodni temu, nie mieliśmy jeszcze okazji wykorzystania jej wszystkich możliwości. W zasadzie od pierwszego dnia po instalacji rozpoczęła regularny druk zleceń produkcyjnych i w tym zakresie spełnia ona nasze oczekiwania. Z niecierpliwością jednak czekamy na pierwsze próby wykorzystania automatycznej zmiany cylindrów, które przeprowadzimy w najbliższym czasie. W połączeniu z systemem EQUINOX może to przynieść zaskakująco pozytywne efekty ekonomizujące cały proces drukowania. Firma przykłada dużą wagę do jakości; posiada certyfikat ISO 9001:2008, stosuje też specjalistyczne systemy do kontroli jakości. Mówi Jarosław Marcinkowski: Grafpol został certyfikowany w zakresie normy ISO 9001 w roku 2004 i od tego czasu sukcesywnie doskonalimy nasz system jakości. Ze względu na wymagania partnerów biznesowych, w szczególności dużych koncernów kierujących się zasadą społecznej odpowiedzialności biznesu, a także jako uzupełnienie procedur jakościowych wynikających z ISO, w roku 2011 przeszliśmy audyt, który jednoznacznie potwierdził, że stosujemy zasady normy SA 8000. Jej głównym elementem jest społeczna odpowiedzialność biznesu, uwzględniająca aspekty społeczne i ekologiczne w zarządzaniu firmą oraz jej pracownikami. Procesy doskonalenia jakości, wynikające z naszej strategii rynkowej, mają również odzwierciedlenie we wdrożeniu w 2012 roku systemów elektronicznej kontroli produktów NIKKA ALIS i NIKKA ODRI. W pierwszej fazie, przed zwolnieniem etykiety do druku system porównuje, w procesie akceptacji etykiety, jej zgodność z materiałem zatwierdzonym przez klienta. Na ostatnim etapie, podczas przewijania, 100 proc. wyprodukowanych etykiet jest porównywanych z materiałem referencyjnym. Realizując założenia tego systemu uzyskujemy pewność realizacji produktu zgodnego z wzorcem i w pełni poprawnego jakościowo. Rynek etykiet i opakowań to segment poligrafii pozostający w najlepszej kondycji, zarówno w Polsce, jak i na świecie. Nie oznacza to jednak braku problemów. Jak zgodnie twierdzą właściciel Grafpolu i dyrektor zarządzający, choć firma regularnie odnotowuje stały wzrost produkcji, to niestety nie przekłada się to na bezwzględną wartość zysku. Rentowność systematycznie spada, co przy utrzymaniu takiej tendencji może skutkować ograniczeniem inwestycji w kolejnych latach. Przyczyny takiego stanu rzeczy upatrujemy z jednej strony w rosnącej presji klientów na stałe obniżanie cen produktów, wydłużanie terminów płatności i okresów magazynowania. Z drugiej strony niewątpliwie negatywny wpływ na poziom rentowności ma rosnąca konkurencja. Wiele firm poligraficznych, które w swojej specjalizacji nie znajdują szans rozwoju, podejmuje próbę wejścia na rynek etykietowy. Dostęp do środków unijnych zaowocował ogromną ilością instalacji maszyn fleksograficznych. Niestety często takie „szybkie” wejścia na rynek skutkują wojną cenową, która w konsekwencji osłabia całą branżę poprzez zaniżanie cen produktów. W tym czarnym scenariuszu widzimy jednak światełko w tunelu. Uważamy bowiem, że ten trudny okres przetrwają te drukarnie, które posiadają odpowiedni zakres możliwości technicznych, wypracowane przez lata doświadczeń know-how i jasną, precyzyjną wizję zrównoważonego rozwoju, a taką firmą jest z pewnością Grafpol. Wszystkie fakty przemawiają na korzyść tej tezy. Grafpol ma zapewnioną sukcesję, odmłodzony ostatnio team managerski (warto podkreślić, że polityką firmy jest awans wewnętrzny, a nie pozyskiwanie kadry zarządzającej z zewnątrz), zakupiona jest już także działka sąsiadująca z zakładem z myślą o ewentualnej przyszłej rozbudowie. Bogusław M. Meszkes planuje też inwestycję w druk cyfrowy, zgodnie z wymaganiami rynku żądającego coraz krótszych serii, choć niekoniecznie w maszynę, a raczej w zespół drukujący w tej technologii w ramach maszyny hybrydowej. Zdecydowanie więc Grafpol to firma z przyszłością. IZ