W poprzednim odcinku postawiłem pytanie, jak sprawić, żeby plik przesyłany do akceptacji przez Internet był jak najbardziej zbliżony do tego, który zostanie przekazany do produkcji, a przy tym wystarczajšco mały, by w ogóle dawał się przesłać? Odpowied nasuwa się sama: musimy ăprzedestylowaćÓ PostScript dwukrotnie, za każdym razem z innymi ustawieniami. Jednak musimy w tym celu sami stworzyć odpowiedniš parę ustawień Đ żaden z trzech profili Distillera dostarczonych standardowo z Acrobatem nie zapewnia identycznoci ustawień (np. ScreenOptimized używa trybu kompatybilnoci z Acrobatem 3.0, a pozostałe Đ nie).
Osišgnięcie takiej (względnej) odpowiednioci wymaga, aby dwa profile różniły się co najwyżej rozdzielczociš i sposobem kompresji grafiki Đ w przeciwnym przypadku nie mamy żadnej pewnoci, że plik, który oglšdamy na ekranie, tak samo nawietli się lub wydrukuje. Najważniejsze dane, które muszš być zachowane pomiędzy profilami, to ustawienia sekcji Color, jak też parametr ăPreserve Transfer FunctionsÓ. Najwięcej problemu może stworzyć parametr ăPreserve OPI CommentsÓ Đ jeli wyłšczymy tę opcję i korzystamy z serwera OPI, to w pliku PDF majš prawo znaleć się całkiem inne dane niż zamierzalimy. Rzecz jasna, jeli nasz PostScript został wczeniej wypuszczony z mylš o przetwarzaniu przez serwer OPI, to wyłšczenie tej ostatniej opcji jest kardynalnym błędem Đ nasz wyjciowy plik PDF nie nadaje się już do niczego.
Jak można w ogóle naprawiać błędy na etapie plików PDF? Właciwie najprociej jest zadbać, aby ich tam po prostu nie było Đ tj. poprawnie generować plik PostScript, a wszelkie zauważone błędy usuwać w oryginalnej wersji dokumentu. Jednak nie zawsze jest to możliwe Đ bywa, że tuż przed nawietlaniem zauważymy ăliterówkęÓ albo, co gorsza, uważna analiza pliku PDF odkryje, że otrzymalimy włanie grafikę w rozdzielczoci 36 dpi. Co możemy wtedy zrobić? W przypadku PostScriptu sprawa byłaby prosta Đ klient musi zawsze wygenerować go ponownie z właciwymi ustawieniami. PDF zarazem ułatwia i utrudnia sprawę Đ ułatwia przez to, że daje się (względnie) łatwo edytować, a utrudnia, ponieważ nie wszystkie narzędzia do edycji sš powszechnie dostępne i łatwe w obsłudze.
Na najprostszym poziomie do edycji błędów wystarczy sam Acrobat Đ zawiera on narzędzia do edycji tekstów (TouchUp), a także może uruchamiać zewnętrzne programy do retuszu grafiki. Do poprawiania literówek nie ma potrzeby uruchamiać niczego więcej; jednak, jeli nie dołšczylimy fontów do pliku PDF lub użylimy podzbioru (subset), nasze próby naprawienia sytuacji sš w takim przypadku z góry skazane na niepowodzenie. Edycja tekstu możliwa jest tylko wtedy, jeżeli dany krój pisma jest zawarty w dokumencie i zainstalowany na komputerze, na którym chcemy to zrobić (Windowsowy Acrobat potrafi w razie potrzeby zainstalować taki font samodzielnie, Macowy wymaga w tym celu ATMa). Nieco trudniej przedstawia się sprawa z grafikš Đ Acrobat pozwoli nam automatycznie otworzyć stronę (lub zdjęcie na stronie) w dowolnym, wskazanym programie (wskazujemy to w menu File --> Preferences --> TouchUp, w polu Image Editor i Page/Object Editor). Nic z tego jednak nie wyjdzie, jeżeli program ten nie nadaje się do edycji plików EPS Đ dobry wybór to para produktów firmy (oczywicie) Adobe: Photoshop i Illustrator. Za ich pomocš będziemy mogli skadrować od nowa zdjęcie czy nieco poprzesuwać obiekty na stronie. Każdy Illustrator (od wersji 8.0) może ăsam z siebieÓ otwierać pliki PDF; podobnie może to zrobić Adobe InDesign, choć możliwoci manipulacji zawartociš PDF sš tu mocno ograniczone Đ da się co prawda edytować tekst, ale do tego celu wystarczy (znacznie tańszy zresztš) pakiet Acrobat.
Dla osób przyzwyczajonych do Readera praca z Acrobatem może wydawać się trochę kuriozalna, jako że działa w nim polecenie Save (a nawet Revert Đ jeli zagalopujemy się za bardzo w modyfikacjach). Podobnie pracujemy z zewnętrznymi programami Đ po edycji trzeba zamknšć plik i zapisać zmiany, dopiero wtedy zobaczymy je w naszym pliku PDF. Jednak pracujšc w ten sposób w dalszym cišgu nie będziemy mogli naprawić niektórych błędów (np. zbyt niskiej rozdzielczoci grafiki), co więcej Đ możemy nawet o nich nie wiedzieć. Wtedy z pomocš powinny przyjć nam moduły rozszerzeń Acrobata Đ jako że opis formatu PDF jest publicznie dostępny, a firma Adobe okreliła też, w jaki sposób inne aplikacje mogš komunikować się z Acrobatem, wielu producentów zajęło się pisaniem takich włanie narzędzi. Jednym z najbardziej znanych jest program PitStop holenderskiej firmy Enfocus Software (inne to np. Azura i Solvero firmy OneVision). PitStop jest doskonałym przybornikiem do wszystkiego: po pierwsze, pozwala nam obejrzeć informacje o każdym obiekcie w pliku PDF, ale na tym nie koniec Đ obiekty te możemy edytować, a nawet usuwać. PitStop w najbardziej rozbudowanej wersji (PitStop Server) posiada także mechanizm automatycznego sprawdzania i korekty plików PDF Đ sprawdzanie może być parametryzowane (np. odrzuca pliki, w których grafika ma rozdzielczoć za dużš lub za małš), a niektóre błędy mogš być automatycznie naprawione. Podobnymi funkcjami dysponuje InProduction firmy Adobe, jednak nie ma tak zaawansowanych funkcji edycji pliku PDF. Jedynym zarzutem, który można wysunšć wobec PitStopa to fakt, że dodaje własny zestaw narzędzi Đ mamy więc dwie strzałki do wskazywania obiektów (jednš z Acrobata, drugš z PitStopa), które nie działajš identycznie...
Jednakże edycja zawartoci pozwala nam naprawić zaledwie ułamek potencjalnych problemów z plikiem PDF przeznaczonym do druku. Wiele innych dotyczy nie samej zawartoci, ale sposobu jej interpretacji Đ o tym pomówimy w następnym odcinku.
A tymczasem pytanie: jak poradzić sobie ze zmianš rozdzielczoci zdjęcia w pliku PDF, aby rezultat nadal nadawał się do druku offsetowego z wysokimi liniaturami? Jak zawsze odpowied następnym razem.