W styczniu br. w opolskiej drukarni dziełowej Opolgraf SA zakończyła się instalacja pierwszej w Polsce maszyny Mitsubishi w formacie B1. Ciekawostkš było miejsce posadowienia maszyny: hala produkcyjna na pierwszym piętrze budynku. To spowodowało, iż maszyna o wadze ponad 32 ton musiała zostać rozmontowana na moduły podstawowe i dopiero w takiej postaci wprowadzono jš do zakładu. Firmie Grafikus, dostawcy urzšdzenia, zajęło to zaledwie 10 godzin.
Inwestor nie jest już nowicjuszem w użytkowaniu japońskich maszyn; od ponad szeciu lat pracuje tam mniejsza maszyna Mitsubishi, model 1F-4 w formacie B2, poprzednik rodziny Diamond. Uruchomiony Dia-mond3000S jest 4-kolorowš maszynš najnowszej generacji, przeznaczonš do zadrukowywania arkuszy w formacie od 360x540 mm do 720x1020 mm i w standardowym zakresie gruboci 0,04-0,60 mm. Jej budowa opiera się na standardzie podwójnych rednic cylindrów i ustawieniu ich na godzinę 7. Maszyna posiada pulpit zdalnego sterowania (COMRAC) z własnym owietleniem umożliwiajšcym kontrolę odbitek. Z tego punktu dowodzenia maszynista może kontrolować praktycznie całš maszynę zarówno w trakcie narzšdzania, jak i jej pracy. W zwišzku z premierowš w Polsce instalacjš maszyny Diamond3000S w formacie B1 zadalimy prezesowi drukarni Opolgraf SA, Jerzemu Nagórskiemu, kilka pytań dotyczšcych planów rozwoju firmy.
Dlaczego Opolgraf zdecydował się na inwestycję w maszynę formatu B1 Đ czy ma to zwišzek z rosnšcymi nakładami? Czy może przyjmujecie więcej zleceń?
Zakupiona maszyna zastšpiła wysłużonš, a przede wszystkim nienowoczesnš i wolnš 15-letniš Planetę 44, która była obcišżona 24 h/dobę. Zleceń było więcej niż mogła podołać. Nie wystarczała nawet praca w nadgodzinach. Zakupiona w firmie Grafikus czterokolorówka Mitsubishi Diamond3000S jest dwuipółkrotnie szybsza, zapewniajšc zdecydowanie wyższš jakoć druku. Oprócz niej mamy półformatowš maszynę, również firmy Mitsubishi, która jest wykorzystywana na okršgło do drukowania okładek, a tych wykonujemy ponad sto miesięcznie. W tych okolicznociach nowa inwestycja powinna zwrócić się już na podstawie elementarnej analizy operacyjno-ekonomicznej.
Czy produkcja na eksport również przyczyniła się do podjęcia decyzji o inwestycji?
Eksport ruszył tak naprawdę w 2005 roku i osišgnšł prawie 10% udziału w obrotach. Jeli nawet jeszcze nie był to bezporedni powód inwestycji, to perspektywy eksportowe rysujš się obiecujšco. Mam nadzieję, że nowa maszyna B1 odegra we wzrocie eksportu znaczšcš rolę. W tym kontekcie postrzegam również znaczšce osišgnięcie, jakie drukarnia ma na swoim koncie od listopada ubiegłego roku, a mianowicie zdobycie certyfikatu ISO 9001:2000 po niedługim, 6-miesięcznym, okresie wdrażania.
W jaki sposób zakup nowej maszyny wpisuje się w strategię firmy Opolgraf? Jakie sš dalsze plany rozwoju?
Przy dotychczasowym wyposażeniu parku maszynowego z trudem mogłem myleć o wzrocie udziału wszelkiego rodzaju akcydensów w obrotach drukarni: albo oferowane terminy drukowania były za długie, albo jakoć niewystarczajšca, co uniemożliwiało zmianę tego stanu rzeczy. Nowa maszyna powinna przełamać opór materii. To istotny element mojej strategii rozwoju. Oczywicie apetyty sš większe, ale trzeba mierzyć zamiary na siły. Mylę, że rację majš wpływowi ludzie z naszej branży, którzy przewidujš, że najbliższych kilka lat okaże się wielkš szansš biznesowš dla polskiej poligrafii. Uważam, że inwestowanie jest w poligrafii absolutnš koniecznociš, jeli chce się zostać na rynku, nie wspominajšc o rozwoju. Dlatego chcę nie tylko zwiększyć moce produkcyjne, ale i poszerzyć zakres usług. Z satysfakcjš więc informuję, że udało nam się uruchomić linię do oprawy twardej, której do tej pory nie mielimy. Nie jest to wprawdzie inwestycja na skalę porównywalnš z innymi wietnymi drukarniami w Polsce, np. w Olsztynie, Białymstoku czy Warszawie. Linia Opolgrafu złożona jest z maszyn starszej generacji, niemniej udało mi się doprowadzić do pomylnego jej wdrożenia.
Drukarnie cyfrowe specjalizujšce się w niskonakładowej produkcji dziełowej stajš się coraz popularniejsze. Czy Pana zdaniem nie sš zagrożeniem dla tradycyjnych ădziełówek"?
Nie sšdzę. Drukarnie cyfrowe znakomicie wypełniajš lukę dla zamówień o bardzo niskich nakładach, które w drukarniach offsetowych nie majš uzasadnienia. Może wydawcy podręczników akademickich tu znajdš swoich partnerów. Być może sami księgarze będš zamawiać pojedyncze egzemplarze ksišżek, których nie ma już w sprzedaży, a które drukarnia cyfrowa może szybko wyprodukować. Jak na chwilę obecnš, i pewnie przez dłuższy jeszcze czas, punkt break-even jest tak nisko, że wydawcy bardzo rzadko majš aż tak niskonakładowe plany produkcyjne. Takie drukarnie mogš natomiast znakomicie się sprawdzić w przypadkach, gdy wydawca zechce wypucić krótkš serię dla rozpoznania rynku. W tej sytuacji drugorzędne, choć nie do pominięcia, znaczenie majš również ograniczenia dotyczšce rozdzielczoci, formatów oraz rodzaju papieru, nieodłšcznie zwišzane z drukiem cyfrowym. Przyszłoć może nas wprawdzie zaskoczyć, ale tak to widzę dzisiaj.
A więc nie mylicie o uzupełnieniu swojej oferty o druk cyfrowy?
Nie. Powyższe uwagi dajš już wglšd w mój sposób widzenia tej dziedziny. Za konieczne, w alternatywnym wariancie, nakłady inwestycyjne oraz specyfika pracy w drukarni cyfrowej nie mieszczš się w mojej strategii rozwoju. Nie pozwalajš na takie rozszerzenie dostępne mi zasoby i know-how. Będę natomiast życzliwie kibicował rozwojowi technologii i samego rynku druku cyfrowego, chociażby z uwagi na moje niegdysiejsze osišgnięcia, wykształcenie i dowiadczenie. Automatyka układów cyfrowych jest bowiem polem, na którym działałem przez większš częć kariery zawodowej.
Dziękuję za rozmowę.
Opracowanie: AN