We wrześniu 2008 roku opublikowaliśmy wywiad z Grzegorzem Haftarczykiem – prezesem powołanego na początku roku Oddziału Poligrafia Grupy Polskapresse. W rozmowie tej uczestniczył także Waldemar Sporek, wówczas szef sprzedaży, a obecnie dyrektor zarządzający Polskapresse Oddział Poligrafia.
Z czym się wiąże zmiana Pana stanowiska?
Waldemar Sporek: Nowo utworzone stanowisko dyrektora zarządzającego jest rezultatem dynamicznego rozwoju firmy i rosnących obowiązków. Powierzono je mnie, ponieważ sprzedaż w dzisiejszych czasach jest najważniejsza, a moje doświadczenie w tej dziedzinie zostało docenione. Chodzi także o zaakcentowanie faktu, że nastawiamy się na klientów zewnętrznych, nie zapominając oczywiście o naszym wydawnictwie. A na co dzień zajmuję się po prostu kierowaniem Oddziałem Poligrafia.
n Celami powołania Oddziału Poligrafia były aktywna sprzedaż usług poligraficznych i budowanie pozycji lidera na rynku drukarskim. Jak Pan ocenia po upływie ponad roku – czy udało się je osiągnąć?
W.S.: Właśnie zamykamy rok (rozmowa miała miejsce pod koniec listopada 2009 – red.) i dokonujemy podsumowania. Pomimo kryzysu, który dotknął całą branżę, pierwszy cel – budowanie portfelu klientów zewnętrznych – zrealizowaliśmy z pełnym sukcesem, osiągając wzrost nie tylko pod względem liczby klientów, ale i wysokości obrotów zewnętrznych, i to pomimo spadku cen wymuszonego przez kryzys. Odnotowaliśmy kilkunastoprocentowy przyrost sprzedaży, z którego jesteśmy bardzo zadowoleni.
Oddział Poligrafia może chyba obecnie przeznaczyć więcej mocy produkcyjnych dla klientów z zewnątrz w wyniku zamknięcia 9 prasowych tytułów regionalnych Polskapresse.
W.S.: Rzeczywiście mamy więcej mocy produkcyjnych, ale wynika to głównie z faktu, iż uzupełniliśmy nasz park maszynowy dokonując pewnych inwestycji. Najbardziej spektakularna miała miejsce w Gdańsku, który jest naturalnym przyczółkiem naszej ekspansji na rynki zagraniczne. W tamtejszej drukarni zainstalowaliśmy linię umożliwiającą szycie grzbietów, łamanie do formatu A4 i pakowanie – wszystko on-line. Wydajność tej maszyny w zależności od rodzaju produkcji wynosi od 50 tys. do 100 tys. egz./h. Dzięki temu możemy obsługiwać naprawdę duże nakłady. Inwestycja ta była odpowiedzią na oczekiwania rynku dotyczące nie tylko samego druku, ale przede wszystkim wykończenia: szycia, łamania do odpowiednich formatów itp. Jej realizacja pozwoliła nam poszerzyć grupę odbiorców.
Dobiegł także końca proces inwestycyjno-modernizacyjny drukarni w Warszawie, dokąd została przeniesiona maszyna drukująca z Krakowa oraz dostawiona jedna zupełnie nowa wieża. Posiadamy tam również urządzenia do automatycznego wkładkowania, a w najbliższych dniach zostanie jeszcze zainstalowana linia do cięcia on-line. Na lokalnym rynku warszawskim zakład ten stanowi bardzo mocną jednostkę drukującą.
Dokonaliśmy jeszcze kilku innych inwestycji polegających na ulepszaniu i modernizacji naszej bazy produkcyjnej. Wprowadziliśmy m.in. systemy zarządzania danymi we wszystkich naszych drukarniach, co znacząco poprawia wydajność i usprawnia kontrolę, a więc wiąże się również z platformą kosztową i pozwala planować oszczędności.
Czyli zgodnie z zapowiedzią następuje wprowadzanie takich samych standardów we wszystkich drukarniach?
W.S.: Tak. Stanowi to część szerszego programu, którego poszczególne etapy są wciąż realizowane. Standardy ogólne zostały już jakiś czas temu wprowadzone, natomiast ostatnio skupialiśmy się na zapewnieniu odpowiedniej technologii, dzięki której moglibyśmy te standardy kontrolować.
Wszędzie przeszliśmy na płyty połówkowe, co pozwala dokonywać bardzo szybkich i efektywnych – zarówno kosztowo, jak i czasowo – zmian w mutacjach. W dalszym ciągu mamy też możliwość używania płyt panoramicznych. We wszystkich drukarniach została też wprowadzona technologia CtP.
Kolejnym krokiem ma być rozpoczęty proces wprowadzania centralnego systemu zarządzania?
W.S.: Tak, i jest to związane bezpośrednio z moim nowym stanowiskiem, które jest nowe w strukturze firmy. Ten proces restrukturyzacji możemy uznać za zamknięty. Rok 2009 był rokiem wprowadzania zmian zgodnie z harmonogramem opracowanym wcześniej.
Czy jeśli chodzi o system zarządzania, korzystacie z doświadczeń niemieckiej centrali?
W.S.: W tej kwestii dokonywana jest obopólna wymiana doświadczeń. Sprawne zarządzanie 6 drukarniami zlokalizowanymi w różnych miastach w Polsce i zbiorcze gromadzenie danych jest dość skomplikowane.
W dalszym ciągu do Grupy Polskapresse należy 6 drukarń?
W.S.: Tak i nic nie zapowiada zmian. Tym samym dementuję plotki, które sugerowały, że mieliśmy zamykać jakieś zakłady.
Niemniej likwidacja tytułów musiała mieć wpływ na wasze drukarnie?
W.S.: Nie ma co ukrywać, że cała branża – zarówno wydawnicza, jak i poligraficzna – odczuwa kryzys. Jednak my zmieniając strukturę firmy i nastawiając się na klientów zewnętrznych uprzedziliśmy te zdarzenia. Odpowiednio szybko podjęte decyzje pozwoliły nam gładko przejść przez ten ciężki okres. Oczywiście dostosowaliśmy się do tego, co się dzieje na rynku – platforma kosztowa została inaczej ustawiona, ale mogę powiedzieć, że ten rok zamykamy z sukcesem.
Niewiele firm z branży będzie mogło tak powiedzieć...
W.S.: Mamy tę świadomość – i tu dotykamy drugiego celu, jaki sobie postawiliśmy tworząc Oddział Poligrafia: bycia liderem na krajowym rynku drukarskim. Nie powiem, że jesteśmy numerem 1, bo to można różnie oceniać, natomiast z pewnością czujemy się jednym z liderów rynkowych. W minionym roku odnotowaliśmy 10-12 proc. wzrost sprzedaży. Zwiększył się też udział produkcji zewnętrznej w przychodach ogółem. Wiązało się to z zamknięciem naszych tytułów i przyrostem tytułów prasowych zewnętrznych. Co ciekawe, nie tylko dużych kontraktów pozyskiwanych centralnie i drukowanych w kilku lokalizacjach, lecz także zamówień lokalnych, które stały się istotną częścią produkcji zewnętrznej. Kryzys dotknął przede wszystkim dużych graczy na rynku prasowym, natomiast lokalni wyszli obronną ręką. Warto więc walczyć o klientów lokalnych, ponieważ ich obecność oznacza stabilność dla naszego portfolio.
Obsługujecie też rynki zagraniczne – w jakich krajach?
W.S.: To przede wszystkim Skandynawia, gdzie udało nam się w 2009 roku pozyskać bardzo duży kontrakt. Traktujemy to jako pierwszy krok do umocnienia naszej pozycji na tym rynku, cały czas też pracujemy nad nowymi kontraktami, które mam nadzieję w najbliższych miesiącach zawrzeć.
Wykonujemy przede wszystkim gazetki reklamowe, produkty reklamowe dla dużych marketów i sieci handlowych. W tym kierunku też będziemy upatrywać naszego rozwoju w przyszłości.
Inny obszar naszego działania stanowią Czechy, Słowacja, Węgry, gdzie wciąż jesteśmy obecni i nic nie zapowiada, żebyśmy mieli się z nich wycofać.
Obecnie udział naszej sprzedaży zewnętrznej na rynki zagraniczne wynosi 25-30 proc. Czy uda się to utrzymać, czas pokaże. Zależy też, jakich uda nam się pozyskać klientów. Czasami jeden klient zagraniczny odpowiada pod względem wielkości produkcji 3-4 klientom polskim.
Nie zamykamy się jednak dla rynku polskiego, na którym panuje większa stabilność; na rynki zagraniczne duży wpływ ma zmiana kursu euro.
Przed rokiem drukarnie Polskapresse drukowały łącznie ok. 5 mln gazet tygodniowo, a jak jest teraz?
W.S.: Ten poziom został utrzymany. Jak mówiłem, spadek wewnętrzny został zrównoważony przez wzrost zleceń zewnętrznych. Możemy powiedzieć nawet, że nastąpił wzrost produkcji.
Czy jeśli chodzi o oferowane usługi, nadal największymi atutami są druk hybrydowy i cena?
W.S.: Myślę, że tak. Staramy się pokazać, jak ważne jest to, co następuje po druku, czyli jakość serwisu – obsługa, elastyczność, dostosowanie się do zmiennych warunków. Mam wrażenie, że w tej dziedzinie zapoczątkowaliśmy zupełnie inne podejście do klienta. To powoduje, że stajemy się dla naszych klientów krajowych i zagranicznych partnerem stabilnym, atrakcyjnym i przede wszystkim wiarygodnym. Myślę, że nasi klienci potwierdzą, iż wywiązujemy się ze swoich zobowiązań, czasem nawet w większym stopniu niż oczekiwali.
Rosną ceny papieru, farb, energii, co przekłada się na wzrost cen usług poligraficznych. Jak sobie z tym radzicie?
W.S.: Staramy się szukać oszczędności w każdym obszarze naszej działalności. To daje możliwości zaoferowania jak najlepszych warunków naszym klientom. Oczywiście próbujemy też negocjować z naszymi dostawcami korzystając z efektu skali dostaw dla 6 drukarń – większa ilość papieru i farb staje się dobrym argumentem przetargowym i pozwala nam uzyskać niższe ceny. Bardzo dokładnie przyjrzeliśmy się również działalności naszych drukarń pod kątem optymalizacji kosztów, wprowadzania oszczędności. Dlatego, tak jak mówiłem wcześniej, ten rok kończymy z sukcesem.
Różne są natomiast prognozy, jeśli chodzi o rok przyszły...
W.S.: Z tego, co słyszymy, to pod względem cen surowców (głównie papieru gazetowego) powinien on być lepszy dla drukarzy. Naszymi dostawcami są głównie polskie papiernie: Kwidzyn i Myszków.
Jeśli natomiast chodzi o przyszły rok w Oddziale Poligrafia Polskapresse, to zakładamy wzrost i dalszy rozwój. Na podstawie wstępnych danych mogę śmiało powiedzieć, ze mamy przed sobą dobre perspektywy w dziedzinie sprzedaży.
Jakie są plany rozwojowe?
W.S.: Nasza strategia jest długofalowa i dotyczy tego, co legło u podstaw powołania Polskapresse Oddział Poligrafia. Wciąż będziemy szukać możliwości ekspansji na rynek zewnętrzny w szerokim tego słowa znaczeniu: nie tylko w Polsce, ale i za granicą. To pole do popisu dla nowego dyrektora sprzedaży, którego zatrudnimy od 1 stycznia 2010.
Obrany przez nas kierunek bardzo silnie budowanej sprzedaży nie będzie się zmieniał. Wynikami uzyskanymi w minionym roku udowodniliśmy sobie i innym, że nasza struktura jest mocna wewnętrznie i nie będziemy tu dokonywać znaczących zmian. Jeszcze raz chciałbym podkreślić wagę sprzedaży lokalnej w naszej działalności – to dla mnie niespodzianka, że tak dobrze udało nam się zrealizować nasze cele w tej dziedzinie. Reszta jest pochodną konsekwencji w działaniu.
R.: Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Iwona Zdrojewska