Kreatywni (poli)graficy
6 gru 2016 14:45

Reprezentantem środowisk twórczych podczas drugiej edycji konferencji „Kreacja w druku – nowe technologie" oraz jednym z jej partnerów jest Stowarzyszenie Twórców Grafiki Użytkowej. O możliwościach, jakie branża poligraficzna oferuje designerom i grafikom, o nowych obszarach jej eksploatacji oraz relacjach łączących te środowiska rozmawiałam z jednymi z założycieli STGU: Michałem Łojewskim (White Cat Studio) oraz Marcinem Wawrzkiewiczem (MamaStudio). Dlaczego STGU zdecydowało się wziąć udział w konferencji „Kreacja w druku – Nowe technologie”? Michał Łojewski: Nasz udział w spotkaniu wynika z chęci nawiązania współpracy z Poligrafiką oraz ze środowiskiem poligraficznym, które ona reprezentuje i współtworzy, a które bezpośrednio wiąże się z naszą pracą. Pierwsza konferencja bezpośrednio nawiązywała do dialogu pomiędzy kreatorami, grafikami, designerami i drukarniami. Celem drugiej jest przedstawienie nowych technologii w poligrafii i możliwości ich wykorzystywania w projektowaniu graficznym i branży reklamowej. Zdarza się często, że wiedza na ten temat wśród grafików jest niedostateczna. Jak widać, dialog pomiędzy tymi środowiskami jest bardzo potrzebny. Został on również wpisany w działania statutowe STGU. Poza tym sam temat „Nowe technologie” jest niezwykle ciekawy dla grafików. Ważne jest, abyśmy byli na bieżąco z tym, co dzieje się w technologii drukowania. Jednym z celów Stowarzyszenia jest popularyzowanie dobrych standardów projektowania m.in. poprzez edukację. Zapraszamy znanych wykładowców, projektantów światowego formatu, którzy mogą się podzielić swoimi doświadczeniami i wiedzą oraz opowiedzieć o możliwościach, którymi dysponują u siebie. Niestety polscy designerzy praktycznie nie mają możliwości dokształcania się. Zależy nam, aby wszystko, co dzieje się w obrębie designu w Polsce, miało swoją jakość, by reprezentowało poziom europejski. Marcin Wawrzkiewicz: O ile rynek wpływa na projekty komercyjne, to w przypadku zleceń publicznych nie są one weryfikowane nawet na podstawowym poziomie. M.Ł.: To prawda. Stan polskiej publicznej grafiki użytkowej jest wysoce niezadowalający. Świadomość estetyczna społeczeństwa, na którą bez wątpienia miała wpływ historia, też jest dość niska. Chcemy nad tym pracować, podnosić ją i zmieniać – nawet małymi kroczkami, ale zawsze do przodu. Jakie są Panów oczekiwania w stosunku do tej konferencji? M.W.: Naszym celem, poza wspieraniem własnego środowiska, jest również budowanie kontaktów z innymi profesjonalistami, których działalność wiąże się z naszą. Na przykład nasza praca i praca drukarza jest wspólnym przedsięwzięciem. My coś projektujemy, on to drukuje; to pewna zamknięta całość. Musimy i chcemy nawiązywać takie kontakty, ponieważ będą one wzbogacały i rozwijały obie strony. Liczymy również na to, że patronat Stowarzyszenia nad tym spotkaniem da środowisku poligraficznemu sygnał, że z grafikami-projektantami można poruszać także kwestie marketingowe i techniczne, a nie wyłącznie estetyczne. Jak Panów zdaniem kształtuje się obecnie współpraca pomiędzy studiami graficznymi, samodzielnymi projektantami i drukarniami? M.Ł.: Zdecydowanie niewystarczający jest przepływ informacji i współpraca między tymi środowiskami. Zależy nam, żeby udział w konferencji „Kreacja w druku” poszerzył naszą wiedzę na temat nowych technologii w poligrafii tak, abyśmy mogli ją wykorzystać przy wykonywaniu kolejnych prac, a przynajmniej uwzględnić przy projektowaniu. M.W.: Myślę, że wszyscy tracą na tym braku komunikacji, bo z jednej strony pewnych rzeczy nie można technicznie wykonać, a z drugiej – drukarze nie wiedzą, jak coś można zaprojektować, bo to nie wchodzi w zakres ich pracy. M.Ł.: Klienci też nie dysponują odpowiednią wiedzą w tym temacie, często więc zdarza się, że to my proponujemy im pewne rozwiązania. Bliski kontakt pomiędzy tymi trzema środowiskami jest więc bardzo istotny. Na przestrzeni ostatnich 10 lat ta współpraca na pewno bardzo się poprawiła. Kiedyś projekty miały przede wszystkim sprawić, by produkt sprzedawał się jak najlepiej. Na szczęście w dzisiejszych czasach trochę się to zmieniło. Wymagania konsumentów wzrosły i coraz częściej przy wyborze produktu kierują się także jakością projektu. Poziom świadomości estetycznej naszego społeczeństwa również wzrasta. M.W.: Ja jednak myślę, że u wszystkich pokutuje takie przekonanie, że grafika to ładniejszy lub brzydszy obrazek. W rzeczywistości jest to pewien rodzaj komunikacji, słów, znaków, dzięki którym możemy przekazać jakąś informację. I albo ten przekaz jest dobrze skonstruowany, albo źle. To nie jest wy- łącznie kwestia estetyki; tego, co jest piękniejsze albo brzydsze, bo inna jest estetyka dla grupy emerytów, a inna dla młodzieży. To zawsze jest jakiś język i np. kolor nie może być dowolny, ponieważ też ma swoje znaczenie. M.Ł.: Obawiam się, że ogólnie na rynku designerzy i graficy nie są aż tak szanowani i doceniani. Za granicą, zatrudniając designera i płacąc mu określone pieniądze za konkretną pracę, oczekuje się wyników godnych szacunku, daje to podstawy traktowania go jak fachowca. Wiele zależy również od samych klientów. Niektórzy są bardziej świadomi, potrafią wykorzystać naszą wiedzę i docenić, że rzeczywiście jesteśmy wykształceni, zajmujemy się grafiką, mamy na jej temat wiedzę i jesteśmy fachowcami. To właśnie korzyści, jakie powinni wynosić klienci z realacji z nami. Niestety część z nich nadal postępuje wedle zasady: „Klient płaci, więc wymaga”. „Kreacja w druku” – czyli z jednej strony technologie cyfrowe w poligrafii, nowe podłoża i rodzaje uszlachetnień, natomiast z drugiej – bezpośrednie komunikowanie się z klientem. Jaką rolę na tej płaszczyźnie widzą Panowie dla grafiki? M.Ł.: Jeśli chodzi o nowe technologie, to druk cyfrowy odgrywa coraz poważniejszą rolę na arenie poligrafii. Jest dostępny cenowo, dobry jakościowo i wystarczająco szybki na to, żeby za pewien czas zacząć wypierać offset. Na przykład przy działaniach BTL istotna jest personalizacja; kiedy trzeba wysłać 1000 czy 10 000 mailingów ze zmiennymi danymi, nowe technologie, komputeryzacja oraz druk cyfrowy pozwalają na ich przygotowanie. W dużych agencjach jest o tyle inaczej, że są działy zakupów czy też produkcji, które kontaktują się bezpośrednio z podwykonawcami, drukarniami, a te, jeśli mają nowości, to o nich informują. Tam rzeczywiście jest przepływ informacji. Natomiast już różnie to wygląda na linii dział produkcji – dyrektorzy. Niestety, w przypadku agencji reklamowych większość ich dyrektorów artystycznych nigdy w życiu nie była w drukarni i w kwestii druku wiedzą niewiele. M.W.: Drukarze też nie są w stanie samodzielnie wprowadzać nowych technologii, bo również od klientów nie mają sygnałów, że chcą oni czegoś innego, nowego. M.Ł.: Wiele technologii do Polski w ogóle nie dociera lub jest wprowadzana z bardzo dużym opóźnieniem. To z kolei wynika z ogólnie niższych wymagań rynku. Jest mnóstwo rzeczy, które są oczywiste, ale nie można ich zrobić w Polsce. Na rynek, gdzie jest tak małe zapotrzebowanie na produkty wyższej jakości, luksusowe, nie opłaca się niestety sprowadzać drogich, nowoczesnych maszyn. M.W.: Tak, lecz z drugiej strony zakres tych standardowych, klasycznych rozwiązań drukarskich jest już praktycznie na wyczerpaniu. Ludzie chcą nowych rozwiązań. Klientów trzeba czymś zaskakiwać. Jak w perspektywie nadchodzących lat postrzegają Panowie wzajemne relacje między grafiką użytkową, designem a poligrafią? Czy mogą Panowie wskazać pewne kierunki, w których ta współpraca może się rozwinąć? M.W.: Myślę, że nasze uczestnictwo w konferencji to taki pierwszy impuls do ściślejszej współpracy. STGU, graficy są sojusznikami we wprowadzaniu nowych technologii drukarskich. I drukarze na tym korzystają, i my, każda ze stron będzie się dzięki temu rozwijać. M.Ł.: Ważne jest, żeby tego typu konferencje odbywały się częściej i żeby środowiska kreatorów, grafików, designerów i poligrafów wiedziały więcej o sobie nawzajem, także za pośrednictwem prasy fachowej. Potrzebne są szkolenia, aby rzeczywiście wszystkie strony w pełni mogły korzystać ze swoich umiejętności i doświadczeń. Komunikacja odgrywa tu bardzo istotną rolę. Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała Katarzyna Czech