Produkcja ksišżkowa to jeden z najważniejszych asortymentów produkcji poligraficznej.
W Polsce wartoć produkcji dziełowej stanowi ok. 20% wszystkich przychodów naszej branży. Mimo ofensywy multimediów ksišżka ma się niele, o czym wiadczš nie tylko nieznacznie rosnšce wyniki czytelnictwa, ale także odbywajšce się co roku targi ksišżki Đ wiatowe we Frankfurcie czy też nasze rodzime Đ w Krakowie i Warszawie.
Nie przypadkiem więc głównym tematem Forum Technologicznego, zorganizowanego w dniach 24-25 padziernika w Augsburgu przez firmy MAN Roland i Fujifilm, była włanie ksišżka. Dwudniowe spotkanie odbywało się w nowo oddanym do użytku Muzeum firmy MAN, za na potrzeby sympozjum główna sala wystawiennicza zamieniła się w salę wykładowš. W rezultacie o przyszłoci ksišżki, ăucyfrowieniuÓ produkcji poligraficznej i różnych aspektach zastosowania technologii cyfrowej dyskutowano w otoczeniu pierwszych siliników Diesla i zabytkowych maszyn firmy MAN.
Forum podzielono na dwie częci. Pierwszy dzień przebiegał pod hasłem ăNetworking the value chainÓ, które od dłuższego czasu jest sztandarowym mottem działań firmy MAN Roland w różnych dziedzinach branży poligraficznej. Tym razem ăusieciowienieÓ dotyczyło produkcji ksišżkowej.
Zebranych w Muzeum goci, wród których znalazło się także kilku przedstawicieli drukarń z Polski (Donnelley Europe, Poligrafia SA, Interak), powitali: prezes MAN Roland Druckmaschinen AG Gerd Finkbeiner (na zdjęciu powyżej; wywiad z nim znajdziecie Państwo w dalszej częci materiału) i Area Manager działu systemów graficznych Fuji Photo Film Europe Claus Gunther Frenzel (na zdjęciu obok). Następnie o integracji procesów poligraficznych opowiadał prezes firmy VOTRA SA, Martin Lange. Kolejne trzy kwadranse należały do przedstawicieli europejskiego oddziału Fujifilm, którzy zaprezentowali ofertę firmy w zakresie systemów nawietlania CtF i CtP, systemów odbitek próbnych oraz płyt offsetowych, przede wszystkim cyfrowych.
Następnie uczestnicy Forum zostali przewiezieni do znajdujšcego się w sšsiedztwie Centrum Technologicznego, stworzonego wspólnie przez firmy MAN Roland i Fuji. Tam odbywały się prezentacje na żywo nawietlarek CtP z laserem fioletowym Fuji Luxel Vx-9600 (urzšdzenia te pojawiły się w ofercie Fuji na targach IPEX 2002) oraz heatsetowej maszyny zwojowej MAN Roland Rotoman 70. ăPrepressowaÓ częć Centrum, zajęta przez urzšdzenia firmy Fuji, umożliwia zapoznanie się również z innymi systemami oferowanymi przez japońskš firmę. Poza najnowszš nawietlarkš ăfioletowšÓ w Centrum zainstalowano także nawietlarki CtF i termiczne nawietlarki CtP. Z dużym zainteresowaniem zwiedzajšcych spotkały się informacje Fuji na temat najnowszej wersji systemu workflow oferowanego przez tę firmę Đ Celebrant Extreme 5.
W drugiej częci Centrum zainstalowano maszynę Rotoman, na którš trafiajš płyty przygotowane w częci Centrum należšcej do Fuji. Maszynš steruje system zarzšdzania produkcjš PECOM, któremu również powięcono podczas Forum wiele czasu.
Po powrocie do Muzeum MAN miała miejsce dyskusja panelowa, w której wzięła udział częć prelegentów pierwszego dnia Forum, a także specjalnie zaproszeni na tę okazję gocie, m.in. Oskar Amann, szef drukarni Mayr-Druck, pierwszy użytkownik ăfioletowejÓ nawietlarki Fuji na terenie Niemiec. Moderatorem dyskusji był Thomas Wanka, wydawca znanego magazynu poligraficznego ăPublishing PraxisÓ.
ăProdukcja ksišżkowa przyszłociÓ Đ takie hasło przywiecało obradom w drugim dniu Forum, zdominowanym przez kwestie rynkowe i technologiczne zwišzane z produkcjš dziełowš z wykorzystaniem najnowszych rozwišzań firm Fuji i MAN Roland.
Po powitaniu przez prezesa Gerda Finkbeinera głos zabrał dr Florian Langenscheidt, wydawca i publicysta, który wygłosił wysoko oceniony przez uczestników referat pt. ăWartoć ksišżkiÓ. Następnie rozpoczęła się sesja techniczna, którš zainaugurował Herbert Zoch, dyrektor generalny grupy wydawniczej Weltbild. Jego wystšpienie było powięcone produkcji i marketingowi na rynku dziełowym. Kolejny referat Đ ăKreatywna produkcja ksišżekÓ Đ wygłosił Gerd Meder, szef działu technologii w drukarni Mohn Media Mohndruck. Po przerwie głos zabrali przedstawiciele firmy MAN Roland, którzy przedstawili rozwišzania firmy w zakresie drukowania ksišżek. Prezentowane były m.in. zwojowe maszyny heatsetowe z serii Rotoman, arkuszowe maszyny offsetowe z serii Roland 900 (szczególnie interesujšce informacje dotyczyły jednozespołowej maszyny Roland 901 z nowym zespołem odwracania) oraz cyfrowe maszyny z serii DICO (tu największe zainteresowanie wzbudził system DICOweb). Ostatni z referatów, wygłoszony przez Joachima Khna, dyrektora generalnego firmy Ebner & Spiegel, prezentował zasady zyskownej produkcji ksišżek. Co ciekawe, przed powstaniem firmy przedsiębiorstwa Ebner i Spiegel były konkurentami, więc fuzja nie była sprawš łatwš. Na zakończenie sesji Đ podobnie jak dzień wczeniej Đ miała miejsce dyskusja panelowa z udziałem prelegentów. Forum podsumował prezes Finkbeiner, którego wystšpienie zawierało jasne przesłanie co do przyszłoci mediów drukowanych, w tym ksišżek: ăSłowo drukowane wcišż się liczyÓ.
Ostatni punkt dwudniowego programu stanowiła wizyta w znajdujšcym się vis-ş-vis Muzem zakładzie produkcyjnym firmy MAN Roland, w którym wytwarzane sš ăperełkiÓ w ofercie niemieckiego giganta Đ maszyny cyfrowe DICOweb. O technologii zastosowanej w tych maszynach pisalimy od czasu pojawienia się ich w ofercie MAN Rolanda wielokrotnie. Tym razem maszyna została pokazana w 16-stronicowej wersji heatsetowej, dokładnie takiej samej, jak na targach IPEX 2002. Co istotne w przypadku drukarń dziełowych, maszyna oferuje już dzi odcięcie o szerokoci 20 cm, za narzšdzanie (polegajšce w zasadzie na naniesieniu obrazu bezporednio na cylindry drukujšce) czy też zmiana zlecenia (zmycie starego obrazu i nawietlenie nowego) jest kwestiš minut. Uczestnicy Forum mogli się o tym przekonać naocznie Đ prezentacja możliwoci maszyny spotkała się z dużym zainteresowaniem, także wród polskich uczestników spotkania.
Czy zatem już niebawem w jednej z polskich drukarń ruszy pierwszy DICOweb? Do tego z pewnociš droga daleka, choć jedno jest pewne: tylko duża drukarnia, posiadajšca bardzo dużš liczbę zleceń o zróżnicowanych nakładach i asortymencie, jest w stanie pozwolić sobie na takš inwestycję. Każda z drukarń polskich obecnych na padziernikowym Forum w Augsburgu pretenduje do tego miana. Każda też planuje kolejne inwestycje. A zatemÉ
Przed rokiem na naszych łamach ukazał się ekskluzywny wywiad Poligrafiki z prezesem firmy MAN Roland Gerdem Finkbeinerem. Po 12 miesišcach, korzystajšc z udziału w Forum Technologicznym, ponownie rozmawialimy z Gerdem Finkbeinerem.
Panie prezesie, przez ostatni rok wiele wydarzyło się zarówno w firmie MAN Roland, jak też w jej polskim oddziale. W Polsce mamy zmianę nazwy na MAN Roland Polska, mowa jest o restrukturyzacjiÉ
Gerd Finkbeiner: Rzeczywicie wiele się wydarzyło. No cóż, przed rokiem bylimy wieżo po przejęciu grupy Brder Henn, w skład której wchodziła także firma Bracia Henn. Byłem wówczas przeciwny wprowadzaniu szybkich zmian; liczyłem się z tym, że przy specyfice rynków lokalnych, na których działała firma Brder Henn, pozostawienie dotychczasowej nazwy będzie lepszym rozwišzaniem. Jednak na poczštku tego roku uznalimy, że z punktu widzenia firmy MAN Roland ujednolicenie nazw przedstawicielstw będzie najlepszym rozwišzaniem. Dlatego w pierwszej połowie roku zmienilimy nazwy w krajach Europy Zachodniej, za niedawno Đ także w jej wschodniej częci. Jednoczenie rozpoczęlimy reorganizację wschodnioeuropejskich struktur naszej firmy. Polega ona na decentralizacji działań oddziałów lokalnych. Od niedawna majš one pełnš swobodę w zakresie serwisu, sprzedaży częci zamiennych, marketingu itd.
Gdy przed rokiem rozmawialimy o pozycji MAN Rolanda na rynku heatsetowym w Polsce, nie był Pan zadowolony z wyników firmy. Czy dzi, bioršc pod uwagę, że w forach technologicznych firmy MAN Roland w Pradze czy Augsburgu uczestniczš takie firmy, jak Donnelley, Winkowski czy Poligrafia, ma Pan na ten temat inne zdanie?
G.F.: Jak Pan zauważył, doć intensywnie pracujemy nad tym, aby sytuacja, jaka istniała jeszcze przed rokiem, uległa zmianie. Faktem jest bowiem, że w dalszym cišgu nasz udział w rynku heatsetowym w Polsce jest diametralnie różny od pozycji MAN Rolanda w skali wiata. I dotyczy to także firm, które majš swoje przedstawicielstwa w Polsce. Na dzień dzisiejszy mogę jedynie wyrazić nadzieję, że podejmujšc decyzje co do przyszłych inwestycji najwięksi gracze na polskim rynku wezmš pod uwagę także maszyny firmy MAN Roland. Ich obecnoć na takich imprezach, jak włanie odbywajšca się, jest Đ jak sšdzę Đ tego dowodem.
Jednak rynek nie jest już tak chłonny jak jeszcze kilka lat temu. Lepiej z pewnociš jest w produkcji arkuszowej Đ tu w Polsce sprzedano w 2001 roku ok. 350 nowych zespołów. Czy Pana zdaniem jest to rezultat modernizacji parku maszynowego, czy też dalszy wzrost rynku, mimo niesprzyjajšcej koniunktury?
G.F.: Tak duże inwestycje w Polsce wynikajš ze splotu czynników, wród których jest wspomniana przez Pana modernizacja polskich drukarń. Wiele z nich unowoczenia swój park maszynowy przygotowujšc się w ten sposób do wejcia Polski do Unii Europejskiej. Dla tych firm nie ma odwrotu Đ aby skutecznie konkurować w Europie, muszš inwestować. Realizujš swojš strategię bez względu na aktualnš sytuację rynkowš.
Jednš z najciekawszych inicjatyw ostatnich lat jest w mojej ocenie koncepcja Print City. Czy Pana zdaniem tego rodzaju ăDrukarskie MiasteczkoÓ, którego jednym z głównych aktorów jest MAN Roland, ma szansę pewnego dnia zawitać do Polski, np. na targi POLIGRAFIA 2003?
G.F.: W firmie Print City jestemy jednym z udziałowców, więc należy sobie zdawać sprawę, że o jej strategicznych posunięciach decydujš wszyscy partnerzy tej inicjatywy. Co do pojawienia się Print City na targach w Europie Wschodniej Đ dlaczego nie? Sšdzę, że inicjatywę, która po raz pierwszy zaistniała na targach DRUPA 2000, należy rozwijać.
Czy Agfa, Wasz strategiczny partner w Print City, nie ma za złe coraz bliższych stosunków MAN Rolanda z firmš Fuji?
G.F.: Absolutnie nie. Obie firmy zdajš sobie sprawę, że jestemy dostawcš systemów otwartych, więc z definicji nie mamy prawa ograniczać się do współpracy z jednym tylko dostawcš z danego segmentu. Dlatego z Agfš działamy w Print City, mamy też wspólne Centrum Technologiczne w Offenbach. Z kolei Fuji to nasz partner w Centrum Technologicznym w Augsburgu; obecnie odbywajšca się impreza też jest dowodem na coraz bliższe zwišzki obu firm. Co więcej Đ na wielu rynkach, w tym również w Polsce, jestemy przedstawicielem firmy Fuji. Z kolei gdzie indziej sprzedajemy systemy Agfy. Uważam, że obie te firmy sš na tyle dojrzałe, by w pełni zaakceptować nasze zasady prowadzenia biznesu. Dotychczasowa współpraca wskazuje, że tak włanie jest.
Od pewnego czasu MAN Roland sprzedaje cyfrowe maszyny drukujšce Đ nota bene jest to dział przejęty od Agfy. Oferujecie też własne rozwišzanie w postaci maszyny DICOweb. Czy po ponad dwóch latach jest Pan usatysfakcjonowany wynikami działu maszyn cyfrowych firmy MAN Roland?
G.F.: Jako osoba zarzšdzajšca dużym koncernem jestem zadowolony, jeżeli dany dział przynosi zyski. W przypadku naszego działu druku cyfrowego zysków nie ma, więc odpowied może być tylko jedna. Dotychczasowa sprzedaż maszyn cyfrowych była jednym z kontrargumentów przy ewentualnym przejęciu firmy Xeikon pod koniec ubiegłego roku. Zrezygnowalimy z walki o tę firmę, gdyż Đ w naszym mniemaniu Đ tak zwany sukces druku cyfrowego był w dużej częci sukcesem w kategoriach public relations. Wiele wokół tej tematyki było szumu, za zysków nie widać. Także klienci, którzy zainwestowali w maszyny cyfrowe, wcišż szukajš właciwej drogi; jak widać, euforia zwišzana z drukiem cyfrowym minęła, nie tylko u nas.
Przed rokiem zapowiadał Pan, że docelowo przychody firmy MAN Roland majš pochodzić w tej samej wielkoci z trzech działów: maszyn zwojowych, maszyn arkuszowych i usług. Kiedy uda się Panu osišgnšć ten cel?
G.F.: Dział usług zwišzanych ze sprzedażš maszyn, a pod tym pojęciem kryjš się m.in. doradztwo, projekty i sprzedaż materiałów eksploatacyjnych, stanowi z roku na rok coraz ważniejszš częć naszych obrotów. W roku 2001 udział tego działu w naszych przychodach zwiększył się do 25%. Jak zatem widać, w tym przypadku do zakładanych 33% brakuje nam niewiele. Sšdzę jednak, że nastšpi to nie wczeniej niż za dwa, trzy lata. Jedno jest pewne Đ ten nowy w naszych strukturach dział pozwala firmie MAN Roland zaoferować nowš jakoć usług swoim klientom. Dzięki temu odkrywamy nowe strony relacji z klientami: z firmy handlowej stajemy się doradcš oferujšcym kompleksowe, otwarte systemy. I tak chcemy być nadal postrzegani.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Sławomir Sokołowski