Od CtP nie ma odwrotu – technologia ta rozpowszechnia się coraz bardziej, także w Polsce, o czym świadczy rosnąca liczba instalacji.
Systemy CtP zaczyna instalować coraz więcej drukarń, po pierwsze – pragnąc nadążyć za powszechnym trendem do wdrażania nowoczesnych rozwiązań, po drugie – nie chcąc zostawać w tyle za konkurencją, a w branży coraz częściej słychać opinię, że każda szanująca się drukarnia powinna mieć własne CtP. W tej sytuacji wiele naświetlarni świadczących tego typu usługi dla drukarń bądź już zamknęło podwoje, bądź znacznie ograniczyło swoją działalność widząc jej rychły kres i myśląc o zmianie dotychczasowego profilu. Wiele takich przypadków miało miejsce w ciągu ostatniego roku, o czym mogliśmy się przekonać w redakcji zbierając informacje – podobnie jak w ub.r. – do zestawienia naświetlarni zamieszczanego w numerze poświęconym tematyce prepress. Jest i druga strona tego medalu, a mianowicie to, jak wygląda praktyczne wykorzystanie naświetlarek CtP zainstalowanych w drukarniach. Z naszych informacji wynika, że z systemem CtP najlepiej radzą sobie te drukarnie, które mają studia DTP i swoich grafików. Natomiast spora liczba zakładów, nierzadko dużych, które zajmują się wyłącznie drukowaniem i nigdy nie miały studia DTP, staje w obliczu problemu. Są firmy, które narzekają, że po zainstalowaniu CtP dużo gorzej im się pracuje, a ludzie są sfrustrowani, ponieważ wymaga się od nich czegoś, czego nie umieją zrobić. Niektórzy próbują tłumaczyć, że na początku zawsze są trudności; ale czasami taki okres początkowy trwa 1,5 roku i dłużej. Powodem jest fakt, że pliki, które przychodzą od klientów, w 90% nadają się do poprawy w studiu DTP. Tak, więc kupując naświetlarkę należałoby w zasadzie zorganizować również takie studio i zatrudnić 2-3 fachowców, tyle że właściciel drukarni nie uwzględnił tego w biznesplanie, zakładającym tylko zakup maszyny i oprogramowania.
Oczywiście dostawca systemu zapewnia szkolenie, jednak szkolenie to nie to samo co wdrożenie; prócz tego podczas szkolenia na ogół używa się dobrze wygenerowanych plików niesprawiających trudności. Jednakże w praktyce – jak wspomniano – takie pliki stanowią zdecydowaną mniejszość.
O pomyśle na to, jak pomóc drukarniom w takiej sytuacji, mówi Zenon Niedbalski – właściciel firmy Fototype, działającej na rynku od 18 lat i będącej jednym z pionierów w świadczeniu usług CtP, do tej pory zresztą mogącej się pochwalić jednym z największych przerobów płyt:
Wieloletnie doświadczenia ze współpracy z wydawnictwami i drukarniami pozwoliły nam opracować systemowe rozwiązanie ułatwiające posiadaczom naświetlarek CtP korzystanie z nich, bez wielkich dodatkowych kosztów i przy pomocy dotychczas zatrudnionych pracowników, czyli bez wprowadzania informatyczno-personalnej rewolucji w drukarni. Proponowane rozwiązanie to usługa outsourcingowa polegająca na szybkim przygotowywaniu zmontowanych plików gotowych do naświetlenia na dowolnym systemie CtP lub CtF.
Jeden z podstawowych elementów omawianego rozwiązania to oprogramowanie, które już w drukarni będzie mogło filtrować i certyfikować dostarczane przez klientów pliki. Jeśli okażą się błędne, zostaną natychmiast odrzucone. Dla drukarni oznacza to m.in. wydłużenie czasu przeznaczonego na druk, ponieważ najczęściej w umowie z klientem jest zaznaczone, że druk rozpoczyna się od momentu dostarczenia kompletu plików. Jeśli muszą one wrócić do studia do poprawy, może to trwać nawet kilka dni.
W pełni automatyczny system oferowany przez Fototype ma sprawić, że praca z plikami w drukarni będzie się zaczynała w momencie, gdy będą one gotowe do produkcji. Pliki do Fototype'u mogą docierać albo z drukarni za pośrednictwem specjalnego serwera, który firma ta
dostarczy wraz z oprogramowaniem, albo bezpośrednio od jej klienta. (Fototype zatrudnia informatyków, którzy piszą program i będą go rozwijać oraz administratorów sieci, którzy czuwają nad poprawnością przesyłania i automatycznej wymiany informacji oraz danych). Autorskie oprogramowanie opracowane przez Fototype na podstawie tych danych utworzy pliki JDF, a następnie wysteruje program impozycyjny, który wykona montaż arkuszy. Tak więc po wysłaniu plików drukarnia w ciągu kilku minut otrzyma wyniki preflightingu, czyli sprawdzenia plików, oraz tzw. prewki z naniesionymi ramkami określającymi format pliku po obcięciu i ze spadami, co umożliwi technologowi sprawdzenie ustawienia stron. Jeśli jest odpowiednie, to po złożeniu zamówienia impozycja będzie wykonywana automatycznie.
Nasza usługa outsourcingowa będzie polegała na postawieniu serwera i podpisaniu kontraktu na ryczałtową obsługę całej produkcji drukarni opartej na dobrych plikach. Złe pliki będą zatrzymywane i albo zwracane do studia, które je wykonało,
albo poprawiane u nas za dodatkową opłatą – wyjaśnia Zenon Niedbalski.
Wylicza też korzyści dla drukarni wynikające z takiej współpracy:
Ą brak konieczności zakupu kosztownego oprogramowania do impozycji wymagającego częstych uaktualnień;
Ą możliwość obsługi zakupionego systemu przez obecnych pracowników montażu po prostym przeszkoleniu, bez potrzeby zatrudniania specjalistów (których i tak brakuje na rynku);
Ą identyfikacja błędów w plikach na znacznie wcześniejszym etapie umożliwiająca uniknięcie dodatkowych opóźnień w produkcji (drukarnia może też różnicować ceny za swoje usługi w zależności od poprawności dostarczonych plików);
Ą wsparcie przy naświetlaniu płyt w przypadku awarii naświetlarki CtP czy CtF lub szczególnego nasilenia prac.
Jak ten pomysł sprawdzi się w praktyce? Na pewno poinformujemy o tym na naszych łamach.