Numer jeden wspiera eksport
6 gru 2016 14:45
Kiedy w marcu br. redaktorzy Eurographic Press złożyli wizytę w drukarni Drukpol w Sulejówku, jej najnowsza inwestycja podzielona była na kilka modułów i przykryta wielkimi płachtami folii. Wzbudziło to powszechną wesołość wśród dziennikarskiej braci, zwykle bowiem drukarnie prezentują im maszyny już "scalone" i gotowe do pracy. Niespełna 4 miesiące później 6-kolorowy Heidelberg XL z zespołem lakierującym pracuje już pełną parą.
Jesteśmy bardzo zadowoleni z jakości druku, jest to zdecydowanie numer jeden naszego parku maszynowego - mówi Tomasz Balcerowski, dyrektor zarządzający Drukpolu. - Za krótko jednak pracuje, aby mówić o ewentualnych słabych punktach tego urządzenia. Heidelberg XL został zakupiony w związku z planami rozwoju produkcji opakowaniowej w drukarni Drukpol, dlatego jakość druku miała kluczowe znaczenie. Również na potrzeby opakowań stworzona została jej konfiguracja - 6 kolorów plus lakier. Oferta firmy Heidelberg wydała nam się najkorzystniejsza, bynajmniej nie ze względu na cenę. Zadecydowała jej efektywność. Większość maszyn pracujących w naszej drukarni pochodzi z fabryki w Wiesloch, mamy więc już spore doświadczenie z ich serwisem, z którego jak do tej pory jesteśmy zadowoleni. Cenimy sobie także wysokie zaawansowanie technologiczne maszyn Heidelberga - mówi Tomasz Balcerowski. - Zachęciły nas również wydruki próbne z tego modelu, które zostały wykonane na naszych oczach przy prędkości ok. 15 tys. ark./h. Inwestycja ta pozwoliła Drukpolowi pozyskać kolejnych klientów zagranicznych, szczególnie z Anglii, dla których wykonywane są opakowania, kalendarze i inne druki komercyjne. Inne drukarnie, posiadające gorszy park maszynowy, również wykonują prace na eksport. Jest to jednak kwestia ekonomii. My staramy się budować nasz wizerunek nie jako firmy oferującej najniższą cenę na rynku - byłoby to co najmniej nierozsądne przy naszej skali inwestycji. Oferujemy wysoką jakość za korzystną cenę – twierdzi Tomasz Balcerowski. Obecnie eksport stanowi 10% całej produkcji Drukpolu i systematycznie rośnie. To bezpieczny poziom - uważa mój rozmówca - nasza strategia to także budowanie silnej pozycji na rodzimym rynku, który bardzo prężnie się rozwija, zarówno w produkcji reklamowej, jak i opakowaniowej. Moim zdaniem można dobrze funkcjonować nie przyjmując żadnych zleceń zagranicznych; rynek polski nie jest jeszcze nasycony. Eksport jest o tyle niebezpieczny, że w momencie zmiany przepisów może stać się zupełnie nieopłacalny. Nie chciałbym wtedy być w skórze osób odpowiedzialnych za firmy, w których eksport stanowi 30, 40 czy nawet 60%. Trudno byłoby powstałą lukę z dnia na dzień wypełnić zleceniami krajowymi. A że w Polsce obserwujemy niesamowity boom inwestycyjny, pracy nie starczy dla wszystkich. Dlatego uważam, że osiągnięty przez nas poziom produkcji eksportowej jest na chwilę obecną satysfakcjonujący. Drukpol pozyskuje zlecenia zagraniczne głównie przez kontakty bezpośrednie, bowiem zdaniem Tomasza Balcerowskiego zarówno w kraju, jak i za granicą niezmiernie istotne jest budowanie pozytywnych relacji z klientami. Działanie przez pośredników pozbawia tego typu możliwości. Ważną kwestią jest także budowanie pozytywnego wizerunku Polski jako wiarygodnego i rzetelnego kooperanta w produkcji poligraficznej. Dlatego wizyty niezależnych zagranicznych dziennikarzy (jak ostatnia zorganizowana przez Poligrafikę) mogą bardzo pomóc polskim drukarniom. Niektórzy przecież wciąż myślą o nas jako o kraju mocno zacofanym technologicznie, ważne więc, aby pozytywnych, przełamujących ten stereotyp publikacji na temat Polski było coraz więcej - konkluduje mój rozmówca. AN