W grudniu nastšpi oficjalne otwarcie nowej siedziby firmy Bracia Henn, polskiego przed-stawicielstwa MAN Roland. Budowa nowoczesnego obiektu, wyposażonego w centrum szkoleniowo-demonstracyjne, stanowi dowód zaufania wobec polskiego rynku i jest potwierdzeniem dalszych inwestycji niemieckiego giganta w regionie Europy Wschodniej. O strategii firmy i jej działalnoci, także w Polsce, rozmawialimy w Augsburgu z prezesem MAN Roland, Gerdem Finkbeinerem.
Panie prezesie, w informacjach na temat wyników finansowych firmy MAN Roland za 2000 rok i pierwsze półrocze roku bieżšcego podano, że największy wzrost przychodów odnotowano w zakresie sprzedaży maszyn arkuszowych. Czy włanie ten segment uważa Pan za kluczowy w widocznym coraz wyraniej starciu z Waszym największym konkurentem, czyli Heidelbergiem?
Gerd Finkbeiner: Chciałbym przede wszystkim zaznaczyć, że różnimy się od Heidelberga w zasadniczy sposób. Nie jest naszš filozofiš poszerzanie działalnoci poprzez zakupy nowych firm. Najważniejsze dla nas jest partnerstwo. Nie tracimy czasu na cišgłe przekształcanie nowych kultur przedsiębiorczoci. W ten sposób każde przedsiębiorstwo może pozostawać w swojej sferze kulturowej. Zróżnicowane mylenie i działanie zapładnia naszš współpracę. Każdy koncentruje się na swoich podstawowych umiejętnociach. Pozwala to optymalnie wykorzystać powstajšcš synergię. Oznacza to, że my rozwijamy nowoczesne technologie drukarskie. Zakresy prepress oraz obróbki po druku pozostajš w gestii naszych partnerów. Dlatego mamy wspólnie możliwoć zapewnić naszym klientom kompleksowe rozwišzania w całym łańcuchu produkcyjnym, oferujšc produkty na rynku w sposób szybki i elastyczny.
Po drugie różny jest asortyment produkcji obydwu firm w zakresie maszyn drukujšcych. MAN Roland w ogóle nie produkuje maszyn w najmniejszym formacie, jak np. GTO. Z drugiej strony, skoro mówimy o liczbach, to my jestemy zdecydowanym numerem 1 w dziedzinie sprzedaży maszyn zwojowych.
Nasza strategia przewiduje oparcie działalnoci firmy na trzech filarach: produkcji maszyn arkuszowych, produkcji maszyn zwojowych i działalnoci handlowej w zakresie sprzedaży materiałów eksploatacyjnych oraz usług. Obecnie ostatni z wymienionych przeze mnie działów przynosi nam ok. 10% wszystkich przychodów, pierwsze dwa Đ po ok. 45%. Docelowo sprzedaż każdego z oddziałów ma stanowić około 30% obrotów firmy.
Naszym celem jest rozwój wszystkich trzech filarów firmy.
Jak Pan ocenia sytuację działu maszyn zwojowych w Polsce, choćby na tle Europy, zwłaszcza w kontekcie wypowiedzi Tadeusza Winkowskiego Đ właciciela jednej z największych polskich drukarń Đ który w wywiadzie udzielonym rok temu Poligrafice stwierdził: ăMoim zdaniem MAN Roland stracił w Polsce kilka lat, jeli chodzi o rynek maszyn heatsetowych. A szkoda, bo jest to o wiele większy producent tego rodzaju maszyn niż Heidelberg, obecny we wszystkich dużych polskich drukarniach prasowychÓ?
G.F.: Istotnie, nasz udział w polskim rynku maszyn zwojowych nie odzwierciedla dzi naszej pozycji na wiecie czy też w Europie. Włšczajšc do naszej oferty działalnoć serwisowš i szkoleniowš próbujemy rozbudować naszš pozycję w tym segmencie rynku.
Bardzo dobre kontakty łšczš nas z amerykańskimi koncernami Donnelley i Quad Graphics, udziałowcem w drukarni Winkowski. Sš to ważni gracze na polskim rynku. W cišgu dwóch ostatnich lat Donnelley zamówił kilka maszyn w firmie MAN Roland. Z Quad Graphics podpisalimy podczas targów DRUPA pierwszy duży kontrakt na kwotę ok. 100 mln DM.
Jaka jest kondycja działu maszyn cyfrowych MAN Rolanda po zaledwie półtorarocznej działalnoci? Interesuje mnie zwłaszcza etap, na jakim znajduje się maszyna DICOweb.
G.F.: Naszym celem jest uzyskanie do roku 2003, a więc w trzy lata po powstaniu działu maszyn cyfrowych, przychodów rzędu 100 mln euro ze sprzedaży urzšdzeń z serii DICO. Pomóc ma nam w tym przede wszystkim wprowadzenie do sprzedaży maszyny DICOweb, która jest obecnie testowana w dziewięciu drukarniach na całym wiecie. W jednej z nich, w drukarni gazetowej koło Stuttgartu, DICOweb jest stosowany do bieżšcej produkcji około 240 tytułów prasowych tygodniowo.
Jest to maszyna uniwersalna; każda kolejna instalacja jest realizowana przez drukarnię z innego segmentu rynku.
Maszyna DICOweb, wcišż w fazie prototypu, była prezentowana na wrzeniowych targach PRINT 01 w Chicago i została uznana za jeden z najciekawszych eksponatów na tej wystawie. Zakładamy, że maszyna ta w wersji komercyjnej zostanie zaprezentowana na przyszłorocznych targach IPEX w Birmingham. Co do maszyn Xeikon sprzedawanych pod markš MAN Roland, zainstalowalimy do tej pory około 80 urzšdzeń w cišgu 12 miesięcy.
Minie jeszcze sporo czasu, zanim rynek zacznie w pełni korzystać z potencjału oferowanego przez druk cyfrowy, choćby w zakresie zleceń personalizowanych.
Czy Pana zdaniem druk cyfrowy może w pełni zdominować rynek poligraficzny?
G.F.: Nie wierzę w taki scenariusz. Nie tylko ze względu na różne ograniczenia druku cyfrowego (jakociowe, cenowe), ale i samš specyfikę tej technologii. Druk cyfrowy z pewnociš zdominuje rynki niszowe, tam gdzie niezbędna będzie chociażby wspomniana wczeniej personalizacja prac lub bardzo niskie nakłady. Natomiast nie obawiam się całkowitej dominacji druku cyfrowego w naszej branży, przynajmniej w cišgu nadchodzšcej dekady.
Chciałbym zapytać o coraz bliższe zdaniem wielu zwišzki łšczšce firmę MAN Roland z Agfš. Czyżby zapowiadał się cilejszy zwišzek dwóch potentatów?
G.F.: Nie, mogę Pana zapewnić, że nie ma żadnych planów zmierzajšcych do połšczenia w jakikolwiek sposób działalnoci firm MAN Roland i Agfa. My chcemy skoncentrować się na swojej podstawowej działalnoci, tj. produkcji wysokiej klasy maszyn drukujšcych. A to już stanowi bardzo duże wyzwanie Đ rok po roku zachować i umacniać pozycję na coraz bardziej wymagajšcym i konkurencyjnym rynku. Wymaga to od nas 100% koncentracji. Dlatego nie inwestujemy ani w prepress, ani w systemy introligatorskie. Do tego potrzeba bowiem zupełnie innego rodzaju kompetencji, innej wiedzy, innego zaplecza technologicznego.
Z tego względu, zamiast inwestować w nowe dla nas dziedziny, podjęlimy decyzję o nawišzaniu cisłej współpracy z dostawcami urzšdzeń prepress i postpress. Gdy klient pyta nas o możliwoć nabycia w pakiecie systemu prepress, maszyny drukujšcej i urzšdzeń introligatorskich, może na nas liczyć. Nasza filozofia opiera się na przesłaniu, że systemy majš oferować otwartš architekturę. Oznacza to standardowy interfejs pozwalajšcy klientom na wybór rozwišzań według własnego uznania.
Wracajšc zatem do pańskiego pytania Đ nie ma żadnej możliwoci przejęcia przez nas, choćby w częci, udziałów w Agfie. Ten temat został zamknięty wraz z przejęciem w 2000 roku działu maszyn cyfrowych Agfy i podpisaniem umowy OEM z Xeikonem, w której, jak poprzednio, Agfa autoryzowała sprzedaż swoich cyfrowych systemów druku pod naszym szyldem. Korzystamy tu z powstania synergii.
Jednš z przesłanek, które skłoniły mnie do zadania poprzedniego pytania, była realizacja przez MAN Roland i Agfę, we współpracy z innymi dostawcami, projektu Print City podczas targów DRUPA 2000. Wiemy dzisiaj, że nie było to przedsięwzięcie jednorazoweÉ
G.F.: Aby temat ten przedstawić szerzej opinii publicznej Đ na IFRA EXPO w Genewie Print City prezentuje się w nowej formie organizacyjnej jako spółka z ograniczonš odpowiedzialnociš i komandytowa. Wiosnš 2002 odbędzie się IPEX w Birmingham. Agfa zalicza się do głównych inicjatorów Print City, zrzeszenia czołowych przedsiębiorstw przemysłu poligraficznego. Poza targami Print City będzie pracować w zakresie optymalizacji procesów technologicznych w okrelonych segmentach rynku. W centrum uwagi znajduje się wspólny cel Đ kształtowanie w drukarniach efektywnego workflow. Chodzi o to, by partnerstwo działało w jak najlepszych warunkach i dawało klientom jak najlepsze rozwišzania.
Jakie sš plany firmy MAN Roland w stosunku do polskiego rynku? Wybudowanie tak okazałej siedziby zobowišzujeÉ
G.F.: Po przejęciu firmy Brder Henn postanowilimy uporzšdkować kwestię naszego przedstawicielstwa w Polsce, dotychczas zarzšdzanego z Wiednia. Podstawowym celem działalnoci firmy w waszym kraju było stworzenie odpowiednich warunków do dalszego rozwoju w Polsce, z nowš siedzibš, zarzšdem obecnym na miejscu, pełnš infrastrukturš, zapleczem technicznym, szkoleniowym i serwisowym. Te zadania ma spełniać nowo wybudowana siedziba firmy Bracia Henn w Wolicy pod Warszawš, której oficjalne otwarcie nastšpi w grudniu.
Pragnę dodać, że Polska jest pierwszym krajem w Europie Wschodniej, w którym poczynilimy tak ogromne inwestycje. Wiele zależy też od działalnoci firmy Bracia Henn. Przejmujšc austriackš centralę firmy doszlimy do wniosku, że bardzo ważna jest lokalna tożsamoć firmy nas reprezentujšcej. Dotyczy to zresztš nie tylko rynku polskiego; podobnie jest w innych krajach. Dlatego też po sfinalizowaniu umowy z Brder Henn postanowilimy zachować jej dotychczasowš strukturę, sprawdzonš przez kilkadziesišt lat obecnoci na rynkach poligraficznych w Europie.
Jak Pan ocenia szanse Polski i polskiej poligrafii na rynku Unii Europejskiej?
G.F.: Moim zdaniem Polska ma znakomite możliwoci konkurowania na rynkach europejskich, nie tylko ze względu na dogodne możliwoci produkcyjne. Mówię to jako prezes MAN Roland. Najlepszym potwierdzeniem moich słów jest obecnoć w Polsce takich potęg poligraficznych, jak Donnelley czy Quad Graphics. Polski przemysł poligraficzny stoi przed ogromnš szansš. Przy odpowiednio okrelonych kosztach i wydajnoci (o jakoci nie trzeba wspominać, już dzi reprezentuje ona najwyższy poziom) polskie drukarnie majš szansę odgrywać znaczšcš rolę na rynku zjednoczonej Europy.
Często rozmawiam z szefami zaprzyjanionego z nami wydawnictwa Passauer Neue Presse, które posiada całš sieć drukarń Đ między innymi w Polsce. Ich zdanie na wasz temat jest podobne i inwestujš oni Đ tak jak my Đ na tym przyszłociowym rynku.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
G.F.: Dziękuję i do zobaczenia w Polsce na otwarciu nowej siedziby Braci Henn.
W Augsburgu rozmawiał Sławomir Sokołowski