Rok temu zamiecilimy w Poligrafice artykuł pt. ăPoligrafia SA wychodzi na prostšÓ przedstawiajšcy ówczesnš sytuację firmy, którš krótko można było okrelić jako ăwychodzenie z dołkaÓ. Działania zarzšdu, na czele którego stał prezes Alexander Walker, oraz wysiłek całej załogi sprawiły, że obecnie Poligrafia SA ma za sobš najlepszy pod względem finansowym rok w swojej historii, a przed sobš Đ obiecujšce perspektywy wišżšce się m.in. ze zmianami własnociowymi. O tym ăwyjciu na prostšÓ rozmawiamy z prezesem Poligrafii SA Jackiem Kobylińskim, który w styczniu br. zastšpił na tym stanowisku Alexandra Walkera.
Nie jest Pan poligrafem; czy Pana pierwsze kontakty z tš branżš wišzały się z pracš w Poligrafii SA?
Jacek Kobyliński: Rzeczywicie, nie jestem poligrafem z wykształcenia, ale moje kontakty z poligrafiš trwajš od ponad 13 lat, z których 11 przepracowałem w branży wydawniczej, m.in. w Wydawnictwie Prasowym ăTwój StylÓ, Grner+ Jahr, a następnie w ăPulsie BiznesuÓ. Znajdowałem się więc niejako ăpo drugiej stronie muruÓ Đ byłem klientem drukarń. Mylę, że to włanie skłoniło włacicieli Poligrafii SA, żeby zaproponować mi stanowisko szefa sprzedaży i marketingu. Wiem doskonale, czego oczekuje klient. Poczštkowo ta propozycja nie wydawała mi się atrakcyjna, jednak kiedy zobaczyłem firmę i tkwišcy w niej olbrzymi potencjał: maszyny, ludzi tam pracujšcych (w obu zakładach jest zatrudnionych ok. 550 osób) Đ zmieniłem zdanie.
Ostatecznie przekonał więc Pana potencjał firmy?
J.K.: Tak; zobaczyłem, że w rodku Polski znajduje się firma z potężnymi możliwociami, której w ogóle nie widać. Jestem urodzonym handlowcem, w zwišzku z czym stwierdziłem, że sš tu wszelkie warunki po temu, żeby odnieć sukces. Sšdzę też, że plan zatrudnienia kogo spoza rynku poligraficznego, aby wprowadzić trochę ăwieżej krwiÓ do firmy, był bardzo dobry. W tym samym czasie Đ we wrzeniu 2002 Đ przyszedł też nowy szef działu finansów i administracji, członek zarzšdu, Gustaw Duda i wspólnie wprowadzilimy sporo ciekawych pomysłów. Postawilimy na dział obsługi klienta i dział sprzedaży, który został powołany w Warszawie (tu znajduje się ok. 80% naszych potencjalnych polskich klientów).
Największš rewolucję przeszedł dział obsługi klienta. Wiele firm popełnia błšd: dział obsługi klienta jest dla nich działem, który pracuje dla drukarni i ăbroni drukarnięÓ przed ănatarczywocišÓ klientów. Zmienilimy filozofię mylenia: teraz ten dział jest reprezentantem klienta w drukarni i ma zabiegać o to, by klient został obsłużony w jak najlepszy sposób, by drukarnia pracowała dla niego szybciej, taniej, lepiej. To sprawiło, że klienci poczuli się bezpieczni.
Poza tym klient powinien być na każdym etapie informowany o aktualnym stadium produkcji i nie wolno przed nim niczego ukrywać, bo to może grozić poważnymi konsekwencjami. Jeli np. jest awaria maszyny, to dzwonimy do klienta informujšc go o tym i uprzedzamy, że ekspedycja może być opóniona. Szukamy wspólnych rozwišzań, by szkody z tego tytułu były jak najmniejsze. Tu włanie przydaje się moje dowiadczenie z drugiej strony: pracujšc w wydawnictwie oddawałem gotowy numer do drukarni i przez tydzień, a nawet dłużej nie wiedziałem, co się z nim dzieje. Stšd zrozumienie potrzeb klienta, które powoduje, że dostajemy listy pochwalne oraz kolejne zlecenia. Uważam, że dział sprzedaży sprzedaje pierwszy produkt, a potem głównie od jakoci obsługi zależy, czy klient przyjdzie ponownie. Tak więc sukces Poligrafii na rynku polskim wywodzi się przede wszystkim stšd, że zapewniamy dobrš obsługę.
Tak znaczšce osišgnięcia na stanowisku dyrektora ds. sprzedaży i marketingu spowodowały powołanie Pana na prezesa firmy?
J.K.: O to trzeba zapytać Radę Nadzorczš, ale pewnie miały wpływ na ostatecznš decyzję. Kontrakt Alexandra Walkera wygasał w lutym br. i trzeba się było zastanowić, co dalej. Nasza polityka kadrowa skupia się na promowaniu ludzi z wewnštrz firmy; jeli nie ma dobrych kandydatur, sięgamy na zewnštrz. Tak było w przypadku szefów zakładów w Kielcach i Starachowicach, z których jeden jeszcze dwa lata temu był operatorem maszyny drukujšcej. Uważamy, że w decyzjach kadrowych nie powinno się budować sztywnych barier Đ wymagań. Jeli kto chce się uczyć, jest ambitny, ma naturalne predyspozycje i jest gotowy ciężko pracować, to nie musi mieć dyplomów. Trzeba tylko popracować wspólnie z takš osobš, ukierunkować właciwie, a ăinwestycjaÓ zwróci się stokrotnie.
Zmiana zarzšdu nastšpiła w styczniu br., aby umożliwić płynne przekazanie stanowiska. Mimo że pracowalimy razem z panem Walkerem przez dwa lata i staramy się kontynuować nasze wczeniejsze wspólne założenia, to poczułem brzemię nowych obowišzków. Największe z nich to poczucie odpowiedzialnoci za los wszystkich pracowników.
Jak ocenia Pan ubiegły rok?
J.K.: Nawišzujšc do tytułu publikacji w Poligrafice można powiedzieć, że Poligrafia SA wyszła na prostš, bo rok 2004 był bardzo dobrym rokiem, jeli chodzi o finanse firmy. Dowodem jest ponad 10-milionowy zysk netto Đ to najlepszy wynik w historii firmy.
Jestemy też przekonani, że ten rok zakończymy jeszcze lepszym wynikiem.
O tym, że potrafimy dobrze pracować i że wyszlimy na prostš, wiadczy fakt, iż tak wymagajšcy wydawca jak Bauer powierzył nam druk swojego flagowego tytułu Đ ăTwojego StyluÓ. Moim zdaniem jest to najtrudniejszy wysokonakładowy produkt na rynku polskim. Posiada najlepsze artykuły, piękne sesje fotograficzne, najbardziej luksusowe reklamy, więc jakikolwiek błšd w druku skutkuje potężnym odszkodowaniem. Jeszcze większym wyróżnieniem jest to, że kontrakt został podpisany na 3 lata. To też wiadczy o bardzo dużym zaufaniu wydawcy do nas.
Starałem się o ten kontrakt ponad dwa lata. To było bardzo duże wyzwanie; wiedziałem też, że taka marka jak ăTwój StylÓ przycišgnie innych klientów. Pierwszy numer ăTSÓ (kwiecień), jako numer testowy, wydrukowalimy w nakładzie 50 tys. egz.; pozostała częć była drukowana w RR Donnelley. Chcielimy mieć pewnoć przed drukiem całego nakładu, że ponad trzymiesięczne przygotowania zaowocujš zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Następny numer drukowalimy już w całoci Đ był bardzo dobry jakociowo. Dostalimy list z wyrazami uznania od firmy Bauer i jestemy z tego bardzo dumni.
Czy to największy kontrakt firmy?
J.K.: Jeli chodzi o wydawnictwa, to tak; większe kontrakty mamy na ulotki dla hipermarketów, ale to inny segment. Ten kontrakt poza prestiżem na rynku miał bardzo silne znaczenie wewnętrzne. W zeszłym roku odszedł od nas Marquard i pracownicy czuli się z tym le Đ boli, kiedy odchodzi znaczšcy klient, dla którego robiło się wszystko, by spełnić jego wymagania.
Przejęcie takiego tytułu było też bardzo istotne z punktu widzenia wzmocnienia poczucia wewnętrznej wartoci firmy. Poza tym w lad za ăTwoim StylemÓ przyszły do nas kolejne tytuły Bauera.
Jakie były ostatnie inwestycje Poligrafii SA?
J.K.: Pod koniec ubiegłego roku uruchomilimy maszynę Harris M600 C-24. Tegoroczne inwestycje to 24-stacjowa linia do oprawy klejonej Mller-Martini Corona CC12 (tu chciałbym pochwalić dostawcę za szybkoć dostawy i uruchomienia tej inwestycji) oraz dwie maszyny do foliowania Beck, które kupilimy przygotowujšc się do produkcji ăTwojego StyluÓ. W krótkim czasie musielimy rozbudować dział finishingu, by spełnić wymagania nowego klienta.
Został też zakupiony do Starachowic system CtP VLF Magnus firmy Creo. Chcielibymy również wstawić następnš maszynę drukujšcš Đ obecnie prowadzimy w tej sprawie rozmowy. W starachowickim zakładzie mamy do zagospodarowania 23 tys. m2 pod jednym dachem, jest to więc duże pole do inwestycji.
Od pewnego czasu asortyment firmy wzbogacił się o produkcję dziełowš. Czy udział ksišżek w ogólnej produkcji ronie?
J.K.: Jeli chodzi o trzy największe krajowe drukarnie Đ a nawet cztery, liczšc Drukarnię Prasowš w Łodzi Đ to jako jedyni wykonujemy od poczštku do końca ksišżki w twardej oprawie. Maszyny mamy od kilku lat, ale dopiero od dwóch produkujemy większe serie. Produkcja ta nie jest znaczšca w naszym portfolio, ale za to bardzo prestiżowa.
Jakie sš plany dotyczšce rozwoju eksportu?
J.K.: W ubiegłym roku mocno postawilimy na eksport. Zaczynalimy praktycznie od zera; na koniec roku 2004 udział produkcji eksportowej wynosił 8-10%. W I kwartale 2005 zaczynalimy od poziomu III kwartału ub.r. i chcemy w tym roku zwiększyć ten udział do 20-25% Đ jest to bardzo ambitny plan, jednak wierzymy, że uda się go zrealizować. Eksportujemy do Niemiec, Skandynawii, Francji, Anglii. Pod względem rozwoju eksportu podzielam opinię Pana Tadeusza Winkowskiego, że Polska stanie się zagłębiem drukarskim Europy. Mamy po temu wszelkie warunki: dobre położenie geograficzne, wietnych pracowników, nowoczenie wyposażone drukarnie i przychylne rozwojowi zwišzki zawodowe.
A czy w Poligrafii SA działajš zwišzki?
J.K.: Tak, mamy zwišzek zawodowy zarówno w Poligrafii-Bis, jak i w Poligrafii SA. Nie mogę powiedzieć, że współpraca z nimi układa się bardzo łatwo; jest to trudny partner, dopingujšcy zarzšd do pewnych działań. Wspólnie stworzylimy w Poligrafii SA rodzaj nieformalnej Rady Pracowniczej, której członkami sš nie tylko reprezentanci zwišzków, ale także wybrani przez załogę przedstawiciele Đ starostowie maszyn. Spotykamy się wspólnie raz, dwa razy w miesišcu. Sš to bardzo owocne spotkania, dyskutujemy na temat bieżšcych problemów załogi, ale też o sytuacji na rynku i wpływie, jaki ma ona na funkcjonowanie zakładu. Taki bezporedni głos ăz dołuÓ jest potrzebny. Ogólnie mówišc, staramy się wypracować jak najlepszy kanał komunikacji pomiędzy kierownictwem firmy i załogš. Stawiamy na współpracę, a nie podział rzšdzeni Đ rzšdzšcy. Poczštki sš trudne, ale jestemy przekonani, że taki model zaowocuje. Mamy jeden wspólny cel Đ sukces Poligrafii i jej pracowników. Nie chcemy doprowadzić do sytuacji, jaka ma miejsce w niektórych krajach Europy Zachodniej, gdzie zwišzkowcy swoimi wygórowanymi, niewspółmiernymi do sytuacji na rynku wymaganiami ograniczajš rozwój lub doprowadzajš do upadku firmy drukarskie.
W dodatku do ăPulsu BiznesuÓ powięconym papierowi i drukowi, w którym znalazła się m.in. Pana wypowied, padło hasło, że ăjestemy lepsi od Rosjan i tańsi od NiemcówÓ.
J.K.: To było doć prowokujšce stwierdzenie. Największym rynkiem do pozyskania w Europie sš nasi wschodni sšsiedzi. Wszystkie koncerny drukarskie marzš, by tam wejć. Mało kto jednak ma na tyle odwagi, by zainwestować tam duże pienišdze. Powód jest jeden Đ brak stabilnoci ekonomicznej, niejasne przepisy prawne. Tu jestemy lepsi od Rosjan. Polska jest naturalnym przyczółkiem i tu tkwi nasz potencjalny sukces. Jestemy w stanie produkować szybko, dobrze i taniej niż nasi zachodni sšsiedzi. Z Polski ruszy ekspansja druku na wschód.
W wywiadzie sprzed roku Alex Walker zapowiadał zmiany własnociowe w Poligrafii SA wskazujšc na rok 2005.
J.K.: Tak się stało; na poczštku roku ogłosilimy na giełdzie, że Poligrafia SA poszukuje nowego właciciela. Negocjacje z potencjalnymi nabywcami cały czas trwajš. Mylę, że w tym roku proces zostanie zakończony i Poligrafia będzie miała nowego branżowego właciciela. W grę wchodzš duże koncerny, które mogš wnieć nowe technologie i modele zarzšdzania. Ta zmiana to olbrzymia szansa dla Poligrafii SA, a szczególnie jej pracowników. Bardzo się cieszę i jestem dumny, że to ja z moimi kolegami z zarzšdu: Helenš Tarłowskš-Bronkowskš i Gustawem Dudš będziemy tymi, którzy wprowadzš Poligrafię w kolejny, najbardziej owocny okres jej historii.
Dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiali Iwona Zdrojewska i Sławomir Sokołowski