Mazowieckie Centrum Poligrafii obchodzi w bieżącym roku jubileusz 10-lecia działalności. W ciągu tych lat firma z podwarszawskich Marek stała się jedną z największych w naszym kraju i najbardziej rozpoznawalnych drukarń cyfrowych specjalizujących się w produkcji książek. Jest także znana z pionierskich inwestycji. O okolicznościach powstania firmy i uwarunkowaniach jej rozwoju rozmawiamy z Wojciechem Hunkiewiczem, właścicielem MCP.
Proszę opowiedzieć o początkach firmy: skąd pomysł na taki biznes? Czy jest Pan jedynym jej właścicielem?
––––––––––
Wojciech Hunkiewicz (na zdjęciu w środku): Tak, jestem jedynym właścicielem. To był przypadek. Po studiach pracowałem jako handlowiec w firmach produkujących opakowania tekturowe, zbiorcze czy zajmujących się drukiem etykiet, drukiem szerokowstęgowym, wąskowstęgowym, fleksograficznym. Były to firmy produkcyjne, więc znałem rynek B2B od podstaw i zawsze stała za mną większa lub mniejsza drukarnia. Z czasem doszedłem do wniosku, że etat jest nie dla mnie, czego naturalną konsekwencją było otworzenie własnej działalności w dziedzinie druku.
Co zdecydowało o wyborze przez Pana głównej specjalizacji (druk książek) i co sprawiło, że od początku postawił Pan na technologię cyfrową? W roku 2012 nie był to tak oczywisty kierunek.
––––––––––
W.H.: Chciałbym powiedzieć, że byłem wizjonerem (śmiech), ale tak naprawdę znów zadecydował przypadek. Wydawców i ten rynek znałem najlepiej, ponieważ z nimi współpracowałem, kiedy byłem jeszcze handlowcem. O wyborze technologii cyfrowej zadecydował z kolei niski poziom inwestycji, przynajmniej na początku. Słuchałem również prognoz, które już w 2010 roku mówiły, w którą stronę pójdzie rynek książki, a przewidywania głosiły, że w 2020 skieruje się właśnie ku technologii cyfrowej, co potwierdził czas pandemii. Mogę tylko powiedzieć, że cieszę się, iż wtedy uwierzyłem w analizy i poszedłem za tym głosem.
Jak rozwijało się MCP, zwłaszcza pod względem technologicznym?
––––––––––
W.H.: Zakup pierwszych maszyn, jak to jest zwykle na początku bez większego kapitału, był oparty na maszynach używanych, z wyjątkiem introligatorni, która była pochodzenia chińskiego: oklejarka, krajarka, foliarka. Nie były to maszyny najwyższych lotów, jednak były, i to w zasięgu mojego portfela. Potem wraz z rozwojem sprzedaży i nawiązywaniem kontaktów z dostawcami decydowałem się na zakup nowszych maszyn. Były to urządzenia wyższej klasy, nowe. Priorytetem byli klienci, którzy pośrednio pomagali mi w decyzjach o zakupie danej maszyny. Zawsze dostosowywałem się i starałem odpowiedzieć na ich potrzeby.
Widać, że nie obawia się Pan innowacyjnych rozwiązań, a wręcz stawia na ich potencjał. Świadczą o tym choćby inwestycje z ostatnich 2 lat. W roku 2020 w firmie pojawiła się linia Hunkelera roll-to-stack w unikalnej w Polsce konfiguracji – w linii z rolową maszyną inkjetową. Jaki był powód tej inwestycji, zrealizowanej pomimo panującej wówczas pandemii? Czy ryzyko się opłaciło?
––––––––––
W.H.: Pandemia dla książki była bardzo łaskawa, a całą inwestycję planowałem jeszcze przed jej nadejściem. W tamtym okresie mieliśmy już na tyle dużą produkcję, że determinowała nas do poszukiwania nowych rozwiązań w celu zwiększenia wydajności i optymalizacji procesu drukowania.
Z kolei w ub.r. zainwestował Pan w technologię inkjetową, a konkretnie w maszynę VarioPrint I300 firmy Canon, wówczas pierwszą w Polsce. Dzięki czemu zdecydował się Pan wkroczyć w nowy dla firmy obszar druku atramentowego? Jakie są zalety inkjetu w produkcji książek?
––––––––––
W.H.: Wspomniana technologia pozwala nam konkurować bezpośrednio z offsetem w średnich nakładach. Absolutnie wygrywamy tutaj pod względem ekonomii produkcji z drukiem offsetowym, a idzie za nią także szybkość druku.
Jakie produkty i usługi oferuje obecnie MCP? Ile osób jest zatrudnionych w firmie? Jakie urządzenia wchodzą w skład jej wyposażenia?
––––––––––
W.H.: Śmieję się, że drukujemy prostokąty i kwadraty, bo wszystkie nasze produkty właśnie z tych figur się składają. Ale na poważnie – nasza firma skupia się na książkach, magazynach, czasopismach niskonakładowych. Niemniej oferujemy kompleksową usługę poligraficzną. Mamy szerokie spektrum produktowe. Właściwie wykonujemy wszystko z wyjątkiem wielkiego formatu, chociaż posiadamy też w swoim portfolio ploter szerokowstęgowy, ale tylko po to, aby nasz klient nie szukał innych miejsc, tylko mógł skupić się na produkcji całościowej u nas.
Na dzień dzisiejszy zatrudniamy ok. 60 osób, w tym Dział Handlowy, Obsługi Klienta, DTP, pracowników produkcji i administracji. Pracujemy w systemie trójzmianowym, introligatornia na dwie zmiany.
W naszym portfolio mamy trzy kolorowe arkuszowe tonerowe maszyny Ricoh 9200, maszynę kolorową inkjetową Vario Print I300 firmy Canon, sześć maszyn do druku czarno-białego arkuszowego Océ Vario Print – wszystkie w najwyższych prędkościach 320-330 arkuszy/min. Jeśli chodzi o druk inkjetowy, to jest rola Ricoh VC20100 o prędkości 150 mb/min, z maksymalną szerokością rolki 520 mm. Do druku offsetowego mamy maszynę Sakurai 466. Jest to maszyna A2+ pozwalająca drukować okładki w większych nakładach. Do wykańczania okładek służy laminatorka marki D&G Proteus. Na ten moment testujemy również urządzenie marki MGI, jeśli chodzi o lakier wybiórczy i jest szansa, że maszyna ta pozostanie w naszym portfolio. Maszyny introligatorskie to m.in. trzy krajarki (Polar, Schneider, Perfecta), niciarka Meccanotecnica. Mamy też pełną, kompletną linię do oprawy zeszytowej iSaddle marki Duplo. Jest to maszyna do średnich i niskich nakładów pozwalająca na oprawę druków zarówno z offsetu, jak i cyfry, bez podajnika cyfrowego, ale w pełni zautomatyzowana. Posiadamy pełną, kompletną linię do oprawy spiralowanej, puncher automatyczny JBL, a także linię półautomatyczną do zawieszania bloków marki Renz. Do łączenia bloków z okładką mamy trzy oklejarki BQ470 – dwie maszyny hot meltowe, czyli na zwykły klej i jedną na klej PUR. Wycinamy na trójnożach HT70, HT80, a także DGR, dającym możliwość wycinania do netto egzemplarzy ze skrzydełkami. Do oprawy twardej posiadamy komplet urządzeń Schmedt do niskich nakładów. Urządzenia peryferyjne to: wiertarki, punchery, zawieszarka ręczna, falcerki, maszyna do foliowania termokurczem Smipack i dużo innych, pozwalających nam wykańczać druk w dowolny sposób.
Mazowieckie Centrum Poligrafii regularnie plasuje się w czołówce rankingu dziełowych drukarń cyfrowych (3. miejsce w br.). Czym przyciągacie klientów i jacy to są klienci?
––––––––––
W.H.: To szeroki zakres produktów pozwala nam kierować naszą ofertę do wielu klientów, nie tylko wydawniczych. Naszym największym klientem jest wydawnictwo, które u nas ma ok. 3 proc. obrotu, więc raczej stawiamy na dywersyfikację. Stąd też między innymi dużo ankiet nadesłanych przez wielu klientów oceniających nas i wysokie miejsca w różnych rankingach. Staramy się być przede wszystkim dostępni. Klient może składać u nas zamówienia zarówno drogą mailową i telefoniczną bezpośrednio u naszych handlowców, jak i poprzez nasze serwisy internetowe www.drukksiazek.pl i www.wawaprint.pl. Oferujemy kompleksową usługę obejmującą doradztwo w zakresie doboru materiałów i odpowiednich technologii druku. Staramy się pomóc naszym klientom i nasze drzwi są dla nich zawsze otwarte. Jesteśmy elastyczni, wychodzimy naprzeciw klientom i ich potrzebom, bez względu na to, czy drukują 10, czy 10 000 egzemplarzy. Myślę, że właśnie za tę elastyczność nas cenią.
Czy obecna trudna sytuacja (inflacja, ceny papieru i energii, problemy z dostawami) ma wpływ na kondycję firmy?
––––––––––
W.H.: Tak, ma wpływ, ponieważ z uwagi na ciągły wzrost cen surowców nie możemy np. oferować klientom długoterminowych kontraktów. W latach ubiegłych współpracowaliśmy z dużymi państwowymi uczelniami; obecnie nie stajemy w ogóle do długoterminowych przetargów, co przełożyło się na obniżenie obrotów firmy. Nie znamy jutra, nie wiemy, jak dalej będzie wyglądała sytuacja z dostępnością papieru. Doświadczamy podwyżek cen prądu, które to podwyżki weźmiemy częściowo na siebie, ale częściowo będziemy musieli przełożyć na naszych klientów. Czy spotka się to z ich zrozumieniem – czas pokaże. Na dzień dzisiejszy obawiam się spadku popytu na rynku książki, co przełoży się na rynek cyfrowy. Co będzie dalej, trudno wyrokować.
Na pewno niełatwo jest w obecnych warunkach cokolwiek planować, jednak zapytam: czy są jakieś plany związane z przyszłym rozwojem firmy?
––––––––––
W.H.: Tak, cały czas planujemy rozwój, inwestycje w druk i postprocesy po to, żeby nasi klienci otrzymywali gotowy produkt najwyższej jakości. Nie chcę zdradzać wszystkich swoich tajemnic. Czekamy na to, co się wydarzy w pierwszym kwartale nadchodzącego roku, a potem idziemy do przodu. Może za rok spotkamy się przy okazji kolejnego wywiadu, a wtedy dowiecie się Państwo, co się dzieje z nami. Dodam tylko, że wszystkie dotychczasowe inwestycje zrealizowaliśmy bez udziału środków z UE i chyba tak już pozostanie.
Dziękuję za rozmowę.