Kwestia praw autorskich w Internecie jest wcišż dosyć niejasna i budzi kontrowersje.
Wiele obiegowych opinii w tej sprawie dosyć zasadniczo mija się z prawdš, warto więc wyjanić te kwestie.
Chyba najczęciej spotykanym mitem w kwestii praw autorskich jest stwierdzenie, że jeli przy danym utworze Đ tekcie, zdjęciu itd. Đ nie ma specjalnej notki o prawach autorskich, to taki utwór nie jest nimi chroniony. Nie jest to prawda. Ujednolicony tekst ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 4 lutego 1994 r. z najnowszymi poprawkami do czerwca 2000 r. mówi wyranie, że ăPrzedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalnoci twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartoci, przeznaczenia i sposobu wyrażeniaÓ. W dalszej częci ustawa precyzuje, co jest przedmiotem prawa autorskiego, a sš to m.in. utwory:
1) wyrażone słowem, symbolami matematycznymi, znakami graficznymi (literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne oraz programy komputerowe),
2) plastyczne,
3) fotograficzne, (...)
4) audiowizualne (w tym audialne i wizualne).
Prawem autorskim chronione jest także ăopracowanie cudzego utworu w szczególnoci tłumaczenie, przeróbka, adaptacja (...) oraz zbiory, antologie, wybory, bazy danych (...) nawet jeli zawierajš nie chronione materiały, o ile przyjęty w nich dobór, układ lub zestawienie ma twórczy charakter, bez uszczerbku dla praw do wykorzystanych utworówÓ. Oddzielny rozdział VII ustawy (art. 74-77) mówi o ochronie programów komputerowych. Spod ustawowej ochrony wyłšczone zostały m.in. akty normatywne, np. teksty ustaw i rozporzšdzeń czy dokumenty urzędowe, ale też ăproste informacje prasoweÓ.
Prawa, o których mowa, przysługujš dziełu i jego autorowi niejako z urzędu i nie ma wymogu specjalnie o nich informować Đ choć oczywicie umieszczenie dodatkowego ostrzeżenia może na przykład być pomocne w uzyskaniu większego odszkodowania w sšdzie.
Notatka o prawach autorskich wyglšda następujšco: ăCopyright [data] by autor/włacicielÓ. Zamiast słowa copyright można użyć znaczka ©. (Zwrot ăWszystkie prawa zastrzeżoneÓ nie jest już wymagany).
Jeszcze raz jednak pragnę podkrelić, że nieobecnoć takiej notatki nie oznacza, że utwór nie jest chroniony prawem autorskim!
Prawa autorskie dzielš się na osobiste Đ które sš niezbywalne i nigdy nie wygasajš Đ oraz majštkowe Đ które sš zbywalne, dziedziczne i wygasajš 70 lat po mierci autora. Prawa osobiste to przede wszystkim prawo do autorstwa utworu, prawo oznaczenia utworu swoim nazwiskiem lub pseudonimem albo do udostępniania go anonimowo, prawo do nienaruszalnoci treci i formy utworu oraz jego rzetelnego wykorzystania, prawo do decydowania o pierwszym udostępnieniu utworu publicznoci oraz prawo do nadzoru nad sposobem korzystania z utworu.
Autorskie prawa majštkowe natomiast to wyłšczne prawo twórcy do korzystania z utworu, prawo do rozporzšdzania utworem na wszystkich ăpolach eksploatacjiÓ (zgodnie z art. 50 ustawy pola eksploatacji to m.in.: utrwalenie, powielenie, wprowadzenie do obrotu, wprowadzenie do pamięci komputera, publiczne wykonanie lub odtworzenie, wywietlenie, nadanie wizji lub fonii przez stację naziemnš, przez satelitę, retransmisja) oraz prawo do wynagrodzenia za korzystanie z utworu.
Internet jest w wietle tej ustawy odrębnym polem eksploatacji, co więc za tym idzie, utwory rozpowszechniane w Sieci w pełni podlegajš wszystkim zapisom ustawy.
Wiele osób sšdzi, że jeli nie osišga korzyci materialnych z publikacji czyjego utworu, nie narusza praw autorskich. Nie jest to prawda. Samo rozpowszechnianie dzieła bez zgody autora jest już naruszeniem praw autorskich, a jeli przez takie nielegalne rozpowszechnianie ucierpi wartoć handlowa dzieła, autor będzie miał podstawy, by dochodzić wysokiego odszkodowania.
Kolejny problem stanowiš materiały publikowane w ramach USENETu. Wiele osób uważa je za własnoć publicznš, jednak tak długo, jak autor wypowiedzi nie złoży specjalnego i jednoznacznego owiadczenia w tej sprawie, jego dzieło własnociš publicznš nie jest i jest chronione prawem autorskim tak samo, jak wszystkie inne utwory. Zdaniem niektórych, publikujšc materiał na listach USENETu autor automatycznie zgadza się na jego kopiowanie, a nawet sam je zleca. Jest to jednak dosyć dyskusyjne i nawet jeli przyjšć tezę o specyfice USENETu, to pozwala ona jedynie na kopiowanie materiałów tam publikowanych w ograniczonym zakresie. Zgodnie bowiem z sensem i intencjš USENETowych grup dyskusyjnych, publikowane tam utwory służš dyskusji i dopóki sš wykorzystywane do prowadzenia takowej, wszystko jest w porzšdku. Jeli jednak kto wyjmuje konkretny post z kontekstu dyskusji na licie i używa go poza jej obszarem, narusza już prawa autorskie. Tu stykamy się z kwestiš tzw. dozwolonego użycia.
Trzeba wyjanić, że ădozwolone użycieÓ to zapisana w ustawie o prawie autorskim (art. 23-35) możliwoć wykorzystania utworu lub jego częci np. w celu skomentowania czy sparodiowania. ăWolno przytaczać w utworach stanowišcych samoistnš całoć urywki rozpowszechnionych utworów lub drobne utwory w całoci w zakresie uzasadnionym wyjanieniem, analizš krytycznš, nauczaniem lub prawami gatunku twórczociÓ Đ stwierdza ustawa. Oczywicie przy takim wykorzystaniu utworu konieczne jest podanie ródła, autora i tytułu oryginalnego dzieła. Przykładem ădozwolonego użytkuÓ mogš być włanie dyskusje w ramach USENETu czy polemiki prasowe.
Oprócz materiałów USENETowych prawem autorskim chroniona jest także poczta elektroniczna. Jak zwykle wolno jš na przykład komentować czy polemizować z jakim listem, warto jednak pamiętać, że otrzymujšc pocztš egzemplarz jakiego utworu, nie nabywamy automatycznie praw autorskich do tego utworu. Wykorzystujšc go bez zgody autora Đ zwłaszcza, jeli ma on jakš wartoć handlowš Đ narażamy się na możliwoć wylšdowania w sšdzie. Na razie jednak jest to raczej mało prawdopodobne, zwłaszcza jeli chodziłoby o zwykły list internetowy.
Zapytałem Piotra Waglowskiego, autora serwisu o prawie internetowym www.vagla.pl, czy zna przypadki spraw sšdowych o naruszenie praw autorskich w Internecie?
Takich spraw jest bardzo mało. Te, które znam, dotyczš głównie oprogramowania zabezpieczonego w wyniku działań policji i BSA. Natomiast jeli chodzi o wykorzystanie cudzych utworów, takich jak elementy graficzne stron www czy teksty artykułów Đ o takich wyrokach jeszcze nie słyszałem w Polsce. Zgłosiło się natomiast do mnie kilka osób z interesujšcymi problemami prawnymi, tak więc zakładam, że niebawem w naszych sšdach pojawiš się sprawy zwišzane z ochronš własnoci intelektualnej w Internecie.
Mimo iż kilkakrotnie zdarzało się, że materiały opublikowane w moim serwisie vagla.pl były ăprzywłaszczaneÓ przez inne osoby, a następnie publikowane na ich stronach Đ z reguły wystarczał mail lub telefon, by zostały usunięte. Co innego, gdy mamy do czynienia z ochronš interesu dajšcego się przeliczyć na konkretne pienišdze, np. wydawców internetowych czy twórców oprogramowania Đ takiego interesu bezwzględnie warto już bronić w sšdzie.
Często w Internecie spotykamy serwisy, które niemal w całoci opierajš się na publikacji przedruków, informacji z różnych innych ródeł itp. i robiš to zgodnie z prawem. Podstawš do takiej działalnoci sš dwa uregulowania. Po pierwsze korzystajš one z utworów innych autorów na podstawie ădozwolonego użytkuÓ, a po drugie, serwisy takie kwalifikujš się do kategorii prasy, a co za tym idzie Đ zaczynajš się rzšdzić prawem prasowym i mogš szerzej korzystać z cudzych publikacji. Zgodnie z prawem autorskim w prasie można bez zgody autora publikować m.in. przedruki artykułów dotyczšcych bieżšcych wydarzeń politycznych, gospodarczych czy religijnych, umieszczać wycišgi i streszczenia opublikowanych artykułów, a także przytaczać publiczne wypowiedzi. Wszystko to oczywicie z podaniem ródła i autora.
To, czy serwisy i strony internetowe można uważać za prasę, było przez kilka ostatnich lat przedmiotem burzliwych dyskusji prawników. Wydaje się jednak, że ostatecznie zwyciężyła koncepcja, że owszem Đ niektóre serwisy i strony w sieci można za prasę uznać i odnieć do nich zasady obowišzujšce w prasie. Co decyduje o tym, że jaki serwis internetowy jest prasš lub niš nie jest? Wyznacznikiem nie jest tu technika przygotowywania i rozpowszechniania, lecz fakt, że przekaz ten dokonywany jest periodycznie, nie tworzy zamkniętej i jednorodnej całoci i jest opatrzony stałym tytułem, numerem bieżšcym i datš. Z punktu widzenia prawa do kategorii ăprasaÓ należš przecież oprócz wydawnictw papierowych (gazety i periodyki) także serwisy agencyjne czy programy radiowe i telewizyjne Đ teraz także serwisy internetowe (o przynależnoci Internetu do prasy w swej ksišżce ăInternet a prawoÓ pisali m.in. znani specjalici od prawa autorskiego profesorowie Janusz Barta i Ryszard Markiewicz).
Na pytanie, jak oceniłby wiadomoć polskich internautów w kwestii tego, co wolno kopiować z Internetu, a czego nie wolno, Piotr Waglowski odpowiedział: Polscy internauci w większoci przypadków majš niskš wiadomoć prawnš, jeli chodzi o prawo zwišzane z Internetem, jednak od pewnego czasu ta sytuacja zmienia się na korzyć. Wykryte plagiaty serwisów internetowych sš nagłaniane w Sieci, co wynika z tego, że autorzy bojš się sšdu, wolš pożalić się innym internautom, którzy potępiš plagiatora, bo to nic nie kosztuje, a efekt jest natychmiastowy.
Na dzień dzisiejszy prawo autorskie dosyć wyranie reguluje także kwestie zwišzane z twórczociš w Internecie. Aby polepszyć sytuację, przydałoby się teraz jedynie kilka głonych procesów, które zwiększyłyby wiadomoć zarówno prawników o Internecie, jak i użytkowników Internetu o prawie Đ podkrela Waglowski.
W dobie niesłychanie burzliwego rozwoju rynku elektronicznego na całym wiecie wielu wydawców dostrzega nowe możliwoci, jakie stwarza im publikowanie materiałów w formie cyfrowej. Wszyscy jednak borykajš się przy tym z problemem łamania praw autorskich. Kanadyjska firma RightsMarket stworzyła system zabezpieczeń pod nazwš RightsPublish (http://www.rightsmarket.com/rightspublish.htm). Jest to system kontrolujšcy korzystanie z treci w formie cyfrowej, umożliwiajšcy jednoczenie ich sprzedaż i dystrybucję zgodnš z prawem i intencjš autorów. Oprócz ochrony treci on-line RightsPublish narzuca także warunki korzystania z objętych nim serwisów off-line, prowadzi monitoring poczynań klientów, zapewnia wydawcom zapłatę za udostępnione materiały. System jest stosunkowo niedrogi i łatwy do wdrożenia.
Być może takie systemy to włanie rozwišzanie kwestii nagminnego łamania praw autorskich w Sieci...
Podsumowujšc: gdy korzystamy z Internetu, musimy koniecznie pamiętać, że wszystkie publikowane w nim utwory Đ teksty, zdjęcia, grafiki itp. Đ sš chronione prawem autorskim. Możemy wykorzystywać je lub publikować jedynie za zgodš autora i z poszanowaniem praw autorskich. Bez zgody autora wolno nam wykorzystywać fragmenty lub nawet całoci dzieł jedynie w ramach ădozwolonego użytkuÓ, pamiętajšc jednak o podaniu ródła i autora. Tworzšc serwisy czy informacje o charakterze prasowym musimy stosować zasady, jakie obowišzujš innych twórców prasy, co daje nam wprawdzie prawo do szerszego wykorzystywania cudzych materiałów, ale nakłada na nas także pewne obowišzki Đ choćby wyrane oddzielenie reklamy od materiałów redakcyjnych czy stworzenie struktury redakcyjnej.
Jeżeli nurtuje Państwa problem z pogranicza prawa i biznesu Đ proszę o kontakt pod adresem maciej@tryburcy.com. Postaram się wyjanić wštpliwoci w następnym artykule.