Tym razem to maturalne pytanie nie odnosi się do Wokulskiego Đ XIX-wiecznego kupca z powieci Bolesława Prusa, ale do polskiego przedsiębiorcy, właciciela drukarni Taurus Đ Stanisława Roszkowskiego. Dlaczego?
Czy to na pewno tutaj?
Kazimierów niedaleko Halinowa Đ miejscowoć położona 25 km od centrum Warszawy. Po drodze, przy trasie w kierunku Mińska Mazowieckiego Đ dziury w asfalcie, pochylony znak drogowy, bunkrowate domy jednorodzinne rodem z poprzedniej epoki. Sceneria typowych podwarszawskich sypialni, gdzie niewiele się dotychczas działo, mało kto inwestował.
Odległoć pokonujemy szybko. Na miejscu zaskakuje nas staw i spadajšca z szumem, uspokajajšca kaskada wody. Setki gatunków rolin, ryby, kaczki, woliera z bażantami, przepiórkami, papugami i kurami ozdobnymi. Patrzymy na to wszystko z lekkim zdziwieniem, zaskoczeniem, jakbymy znaleli się w innym wiecie. Całoć, łšcznie z budynkami sprawia wrażenie, jakby była wtopiona w krajobraz, stanowišc nieodłšcznš częć przyrody. Można by myleć, że to nie tu, że pomylilimy miejsca. Scenografia z całš pewnociš kłócšca się z dotychczasowym wyobrażeniem o polskim zakładzie przemysłowym Đ drukarni.
Poczštki
W 1990 roku, po trzynastu latach pracy dziennikarskiej w popularnym wówczas tygodniku ăRazemÓ zwolniony został dyscyplinarnie wraz z całym zespołem przez nowego właciciela Đ KPN. Próbował w różnych branżach. Od pewnej spółdzielni wydobył w zamian za długi dwudziestoletniš maszynę drukarskš. I tak się zaczęło Đ od Romayora i... kurnika Đ mówi Stanisław Roszkowski. miejemy się, bo to trochę inaczej niż u wszystkich. Maszyna stanęła nie w garażu, ale w pomieszczeniu gospodarczym, które pozostało po hodowli. Na starcie był więc zerowy kapitał poczštkowy, muzealna maszyna i stumetrowa ăhala drukuÓ. Musiałem nauczyć się sam drukować, sam robiłem montaże, sam rozwoziłem starym maluchem towar.
Rano, kiedy wchodził na ăhalęÓ, widział zamarzniętš w kałamarzu farbowym wodę.
Drukarnia dzi
Zwiedzamy zakład. Nowy budynek powstał rok temu. Został zaprojektowany zgodnie z logikš druku, w obiegu zamkniętym Đ duży plac manewrowy mogšcy przyjšć TIRa z przyczepš, magazyn papieru, hala maszyn, introligatornia, powrót do magazynu, ekspedycja. Wszędzie przestronnie, schludnie i bardzo czysto. W magazynie Đ mówi Stanisław Roszkowski Đ znajduje się zapas papieru na okres dwóch, trzech tygodni. Zamawiam papier wyłšcznie przycięty, dostosowany do moich maszyn, co oznacza dużš oszczędnoć, jeli chodzi o przygotowanie materiału do produkcji. Mamy dwóch sprawdzonych głównych dostawców: Ecco-Papier oraz Europapier. W hali maszyn znajdujš się dwie czterokolorowe maszyny drukujšce (Adast i Polly) i dwie dwukolorowe, właciwie nowe, ponieważ nasz gospodarz przyjmuje zasadę, że maszyny dwu-, trzyletnie powinny zostać wymienione na nowsze. Wszystkie pracujš na trzy zmiany.
Ostatniš inwestycjš drukarni jest system CtP, który Taurus kupił za porednictwem firmy Fantom. W skład zestawu wchodzš: nawietlarka ECRM Tigercat w formacie B2, wywoływarka Agfa pracujšce w oparciu o płyty srebrowe, ploter Hewlett Packard; całoć wspomaga system workflow firmy ECRM. Dzięki tak silnemu oprogramowaniu za namowš Pawła Kusińskiego (Fantom), niejako przy okazji, powstało studio graficzne Đ dwa maki G4 i pecet z z pełnym oprogramowaniem graficznym, drukarki. Całoć będzie na poczštku uzupełniała nawietlarka do filmów ECRM, którš instaluje również Fantom. To ostatnie urzšdzenie odegra rolę bezpiecznika w przypadku awarii CtP, gdy zajdzie koniecznoć nawietlenia całej pracy w tradycyjny sposób oraz gdy jaki ăuparty klientÓ przyniesie reklamę na kliszach i zajdzie koniecznoć wywiecenia całej składki w tradycyjny sposób. Taurus na razie rezygnuje z zakupu drogiego skanera i oprogramowania ăodras-trowujšcego reklamy kliszoweÓ, które wcale nie gwarantujš wiernego odtworzenia pierwowzoru. A wszystko po to, aby uniknšć utarczek z niereformowalnymi i obrażajšcymi się klientami. Systemu CtP muszš bowiem ănauczyćÓ się nie tylko drukarnie, z czym zazwyczaj radzš sobie dobrze; do całego przedsięwzięcia muszš dorosnšć przede wszystkim majšcy swoje przyzwyczajenia klienci.
Większoć maszyn introligatorskich, które stanowiš wyposażenie drukarni, została zakupiona za porednictwem firmy Avargraf (Perfecta, GUK, Corta, Mller Martini, CP Bourg). Znaczna częć inwestycji finansowana jest ze rodków własnych. Bardzo dużo pomógł Taurusowi właciciel Avargrafu, Sławomir Kugaudo Đ po prostu mu zaufał.
Nasza wędrówka po zakładzie dobiega końca. Właciciel drukarni zaprasza nas do biura. Wychodzi na zewnštrz. Trochę zdziwieni idziemy za nim.
Letnie biuro
Zauważamy krytš słomianš strzechš altanę. To moje letnie biuro Đ mieje się nasz rozmówca Đ tu lepiej prowadzi się rozmowy, negocjacje. Woda, którš słychać, wycisza i uspokaja. I tak jest naprawdę.
Często jestem pytany, jak to było możliwe, aby na takim pustkowiu, w tak krótkim czasie powstała firma potrafišca drukować na najwyższym poziomie? Odpowiadam niezmiennie, że trzeba patrzeć nie pod nogi, ale za horyzont. Przecież ja to wszystko, co w chwili obecnej dzieje się w kraju, przewidziałem dwa lata temu, kiedy poligrafia była żyłš złota, a nikt nie mylał o załamaniu rynku. Tak zaplanowałem rozwój firmy, aby bezbolenie przetrwać ciężkie chwile. Wygłoszę niepopularnš tezę Đ po prostu skończyło się eldorado, trzeba nauczyć się pracować w realiach ostrej konkurencji, obniżać koszty działalnoci (choćby poprzez inwestowanie w system CtP), prowadzić nowoczesny marketing, pilnować jak renicy oka jakoci, dbać szczególnie o stałych klientów. Zamiast biadolić o kryzysie, trzeba po prostu zakasać rękawy i zabrać się do roboty. Koniec. Kropka. Tyle i aż tyle.
Pan Stanisław zawsze starał się, mimo wielu pokus, nie przeinwestować. Rozwój firmy odbywa się według zasad, które można znaleć w folderach reklamowych drukarni; jedna z nich to krok po kroku Đ minimum konsumpcji, maksimum inwestycji. Dzięki temu, że zakład znajduje się poza Warszawš, koszty produkcji sš niższe niż w firmach zlokalizowanych w stolicy. Ponadhektarowa działka i budynki sš notarialnš własnociš pana Stanisława. Krok po kroku to najpierw jeden Romayor, potem drugi, jednokolorówka, dwójka, druga dwójka, w końcu dwie czwórki. Jeden pracownik, potem drugi, dziesišty... dzisiaj jest ich pięćdziesięciu. Trzon załogi stanowiš miejscowi, którzy w większoci zdobyli tu zawód. Ich zarobki sš całkiem niezłe, nie ma więc dnia, żeby nie zjawił się kto, kto szuka pracy.
Drukarnia może wykonać każde zlecenie o charakterze reklamowym, jednak obecnie drukuje przede wszystkim nisko- i rednionakładowe czasopisma. Aż 90% zamówień pochodzi od stałych bezporednich klientów, co pozwala minimalizować uzależnienie się od wahań rynku. Nie współpracuję Đ mówi właciciel Taurusa Đ w zasadzie programowo z agencjami, a szczególnie tzw. sieciowymi, które majš tę paskudnš wadę, że bardzo le płacš, a na dodatek szkolš swoich pracowników, jak znaleć haka na drukarnię, co nie jest znowu takie trudne.
Firma stara się obsługiwać klientów kompleksowo poczšwszy od odbioru materiałów z ich siedziby, poprzez dowiezienie ozalidów, aż po transport gotowych wyrobów pod wskazany adres. Nie korzysta też praktycznie, poza szczególnie skomplikowanymi sposobami uszlachetniania, z kooperantów. Wszystkie elementy procesu produkcyjnego, poczšwszy od druku, poprzez jego obróbkę i transport pod wskazany przez klienta adres wykonuje we własnym zakresie. Ostatnio dzięki podpisaniu stałej umowy z pocztš oferuje też bezgotówkowš formę rozliczeń za usługę pocztowš.
Nieustannie wbijam do głowy swoim pracownikom, a szczególnie kadrze, że klient musi mieć u nas poczucie bezpieczeństwa. Nawet jeżeli sam co naknoci Đ pomożemy mu wybrnšć z kłopotu. Musimy mu zdjšć z głowy wszelkie problemy produkcyjne, po to, aby mógł się skoncentrować na sprawach merytorycznych i rozwoju własnej firmy.
Właciciel Taurusa kiedy postawił sobie zadanie, żeby jego drukarnia była wiodšcš firmš w gminie. Dzi jego marzenia sięgajš dalej: Chciałbym mieć drukarnię europejskš, jeszcze przed przystšpieniem Polski do Unii. Stšd między innymi decyzja o wdrożeniu w drukarni systemu zarzšdzania jakociš ISO 9001. Firmy prowadzšce audyty przygotowujšce i certyfikujšce podkrelały wzorowe zorganizowanie firmy. Tu nie ma zbędnych ruchów, każdy wie, co ma robić, zna swoje miejsce. Okazało się, że drukarnia od lat pracowała stosujšc ăintuicyjnieÓ normy ISO. Certyfikat spowodował jedynie to, że rzeczywistoć została nazwana i zapisana w postaci wymaganych procedur.
Stanisław Roszkowski doskonale sobie zdaje sprawę, że zarówno certyfikat ISO, jak i system CtP czy drukarnia-ogród nie spowodujš, że klienci od razu ruszš szturmem ze zleceniami. Ważne jest Đ mówi Đ aby konsekwentnie budować obraz firmy prężnej, nowoczesnej, korzystajšcej z nowych technologii, a jednoczenie niekonwencjonalnej, przyjaznej rodowisku.
Izabela?
W opowieci pana Stanisława nie zabrakło wielkiej miłoci (w odróżnieniu od miłoci Wokulskiego Đ szczęliwej). Mówi ciepło o swojej żonie, dzieciach, rodzinie: Bez nich nie dałbym sobie rady, dzięki nim i mojej pracy czuję się szczęliwy...
Romantyk czy pozytywista?
Przedsiębiorca czy marzyciel? Z jednej strony prężnie działajšca drukarnia, a z drugiej staw. On gdzie pomiędzy... Rano przyjeżdża do pracy, wcišga go wir obowišzków. Wtedy jest przedsiębiorcš. W chwili wolnej siada nad stawem, rozmyla, uspokaja się, wycisza, odreagowuje. Chce żyć w zgodzie z przyrodš. I to mu się udaje.
Jest miło, ale czas wracać. W drodze powrotnej rozmawiamy o tym, że dobrze mieć takie miejsce do pracy Đ słońce, zieleń, woda... Odzywa się w nas romantyzm. Każdy przecież jest po trosze romantykiem, ale przykład gospodarza naszej dzisiejszej wizyty pokazuje, że romantyzm to trochę za mało, żeby żyć, jednak choćby jego namiastka to życie ułatwia...