Roman Pajewski to „marka” znana chyba wszystkim drukarniom dziełowym, a przynajmniej tym warszawskim. Tłoczenia foliami metalicznymi, przetłoki i wyszukany sitodruk to jego specjalność od ponad 20 lat, przy czym od 2 lat prowadzona pod nazwą Studio Gild.
Uszlachetnianie produkcji poligraficznej to bardzo pojemny termin, niemniej przed Romanem Pajewskim nie ma on tajemnic.
Jego studio świadczy zarówno proste, jak i najbardziej wyszukane usługi. Drukarniom dziełowym z pewnością znane są złocenia introligatorskie wykonywane z matryc chemigraficznych, grawerskich lub strukturalnych różnymi foliami: holograficzną, czarną, białą, przezroczystą oraz tradycyjną złotą i srebrną o różnych odcieniach. Nieobce są im zapewne również tłoczenia wgłębne okładek, sitodrukowe lakierowanie wybiórcze czy foliowanie na gorąco folią
matową lub błyszczącą. Agencje reklamowe i firmy papiernicze najczęściej zgłaszają się do Studia Gild po wypukłe, jedno- i wielopoziomowe przetłaczanie papierów ozdobnych i kartonów, a także po usługi sitodrukowe, jak druk farbami UV. Powyższe rodzaje uszlachetnień Studio Gild wykonuje przeważnie w celu uszlachetniania wyrobów takich jak: okładki, obwoluty, opakowania w niskich nakładach (np. pudełka na książki, upominki firmowe), teczki, segregatory, koperty, listowniki, wizytówki, karty okolicznościowe, zaproszenia, etykiety samoprzylepne, kalendarze, dyplomy i wiele innych produktów. Oprócz wspomnianych już drukarń, agencji reklamowych i firm papierniczych klientami Romana Pajewskiego są firmy jubilerskie, koncerny medialne, wydawnictwa, banki, instytucje państwowe, spółdzielnie, związki sportowe, szkoły i inne. Nie brakuje wśród nich także odbiorców zagranicznych z Anglii, Szwecji, Hiszpanii, Francji czy Niemiec.
Firm uszlachetniających produkcję poligraficzną w regionie Mazowsza nie brakuje, jednak działalność Romana Pajewskiego jest na swój sposób wyjątkowa. Słynie on z tego, że nie boi się najtrudniejszych wyzwań, a kiedy ma okazję wykonać nietypowe zlecenie, wymagające wielu prób i opracowania technologii, podejmie się go choćby tylko za pokrycie ceny materiałów. Słowem: pasjonat. Do tego z dużą – nawet jak na inżyniera poligrafa – wiedzą na temat procesów, materiałów i ich obróbki. Zapewne dlatego zgłaszają się do niego firmy, które doświadczyły już problemów z uszlachetnianiem produkcji. Jakość materiałów, a w szczególności folii do złocenia generalnie się poprawia i muszę przyznać, że coraz lepsze są produkty z Chin – mówi Roman Pajewski. – Niemniej kluczem do sukcesu nadal jest odpowiedni dobór rodzaju folii do podłoża, a w przypadku wątpliwości zawsze warto przeprowadzić próbę przed zepsuciem całego nakładu.
Problem z usługami świadczonymi przez Studio Gild polega na tym, że tak naprawdę nie sposób ich opisać czy nawet sfotografować. Jego produkty trzeba zobaczyć, dotknąć. Zdecydowałem się pójść w kierunku produkcji na wysokim poziomie jakościowym i oferować ekskluzywne, wyszukane uszlachetnienia, połączone w niekonwencjonalny sposób – mówi Roman Pajewski. – Aby zaprezentować swoje możliwości, wykonałem teczkę z trzema stopniami przetłoczenia, które daje bardzo interesujący efekt stopniowanego reliefu. W teczce tej zbieram różne ciekawe prace, które wykonałem na zlecenie lub po prostu dla własnej satysfakcji czy zaspokojenia ciekawości. Kiedy prezentuję tę teczkę moim klientom, przeważnie przecierają oczy ze zdumienia, że takie rzeczy są możliwe. Portfolio zgromadzone przez Romana Pajewskiego jest bardzo bogate, a sama teczka pęka w szwach. Są w nim przykłady prac, które z powodzeniem mogłyby startować w międzynarodowych konkursach, do których jednak właścicielowi Studia Gild brakuje cierpliwości: Zgłosiłem jedną z moich prac do konkursu na zdobienie kolekcji papierów ozdobnych Curious firmy Antalis, jednak nie została ona przyjęta, ponieważ nie załączyłem opisu, w jakim celu ją wykonałem – śmieje się Roman Pajewski.
Studio Gild specjalizuje się przede wszystkim w trudnych przetłokach, które nadają podłożom elitarny, elegancki charakter. Skomplikowane, wielopłaszczyznowe tłoczenia to mój konik – twierdzi Roman Pajewski. – Tłoczę bardzo cienkie elementy, poziom na poziomie – czyli coś, czego inne firmy z reguły się nie podejmują, bo jest to zbyt czasochłonne, a przez to drogie. Wiele z nich także nie potrafi wytłumaczyć klientom, że o grubości przetłoku decyduje przede wszystkim grubość surowca i jego zaklejenie, a także kształt liter, a nie do końca możliwości technologiczne maszyn czy umiejętności ludzi. Na przykład tłoczenie na kredzie nigdy nie będzie tak precyzyjne jak na niepowlekanym papierze ozdobnym, dlatego warto pokazać zleceniodawcy efekt tłoczenia na obu rodzajach podłoży, zanim złoży zamówienie i nie będzie do końca zadowolony z końcowego rezultatu. Wiele firm nie podejmie się również tłoczenia na folii matowej, która jest bardzo trudnym podłożem. Ja daję sobie z nią radę.
Wiele osób pewnie też nie wie, jak ważny dla właściwego efektu tłoczenia jest dobór innych technologii przetwarzania podłoża. Warto wiedzieć, że gra światła wpływa na postrzeganie wytłoczonego elementu, a druk powoduje optyczne „przytłoczenie” efektu tłoczenia. Dlatego tłoczenia wyglądają najpiękniej na niezadrukowanych papierach ozdobnych o gramaturze powyżej 300 g/m2. Kreda często nie wytrzymuje nacisku i pęka.
Przy tłoczeniach bardzo ważna jest również głębokość trawienia matrycy lub jej grawerowania, jeśli wykonuje ją grawer, kiedy wymaga oddania drobnych szczegółów – zdradza mój rozmówca.
Jak radzą sobie firmy takie jak Studio Gild w trudnym dla branży poligraficznej okresie spowolnienia gospodarczego, kiedy wydatki na marketing są brutalnie redukowane i w wielu przypadkach na tak zwane (przez nieuświadomionych właścicieli budżetów) fanaberie nie ma po prostu pieniędzy? – zastanawiam się głośno. Tłoczenie wypukłe podlega okresowym modom – przyznaje Roman Pajewski. – Zawsze było drogie w wykonaniu i pracochłonne, jednak teraz powraca do łask ze względu na fakt, że pozwala wyróżnić się w dyskretny, ale wysmakowany sposób. Moi klienci zauważyli już, że wkomponowanie tłoczenia wypukłego w projekt graficzny powoduje jego lepszy odbiór, przykuwa uwagę na dłużej.
Jak zdradza właściciel Studia Gild, wypukłość można uzyskać również bez przetłaczania – poprzez wielokrotny (nawet do 4 razy) druk farbą sitodrukową. Nie wszyscy jednak wiedzą, że na osiągnięcie takiego efektu nie pozwala lakier UV, który ma tendencje do rozlewania się. Dopóki nie odpuści kryzys, większość firm parających się uszlachetnieniami stara się nie podnosić cen, woląc zarobić mniej niż wcale, co powoduje, że usługi te są objęte naprawdę niskimi marżami – twierdzi Roman Pajewski. – Sytuacja się już trochę normuje, mam coraz więcej zleceń, ale równie dobrze może to być specyfika końca roku i dużo zamówień na produkcję kalendarzy, kart świątecznych itp. Zobaczymy, co przyniesie przyszły rok, ale przy obecnym poziomie cen i zamówień nie mogę sobie jeszcze pozwolić na inwestycję w bardziej wydajne urządzenia i wejście na rynek produkcji wysokonakładowych.
Co jeszcze powstrzymuje Romana Pajewskiego przed inwestycjami i rozwojem, to brak naturalnego sukcesora: Ja po prostu nie mam komu przekazać swojej wiedzy oraz firmy. Dorosłe dzieci nie są zainteresowane prowadzeniem takiego biznesu, a młodsze są jeszcze za małe na takie decyzje. Złomując maszyny, które teraz pracują w mojej firmie, de facto będę musiał złomować także swoją wiedzę. Ta świadomość boli. Moim marzeniem jest znalezienie osoby, która poprowadziłaby tę działalność ze mną z pasją równą mojej, a docelowo przejęła ją ode mnie. Rzeczywiście, działalności, którą prowadzi Roman Pajewski zdecydowanie bliżej do rękodzieła niż produkcji na masową skalę, a na tym raczej trudno zarobić wielkie pieniądze, które teraz interesują młodych ludzi… A przynajmniej dopóki usługi te nie są na rynku cenione tak, jak na to zasługują. AN