Tytułem wstępu…
6 gru 2016 14:56
We wrześniu Ośrodek Badań i Analiz SIMP przeprowadził drugie już w br. badanie koniunktury wśród małych i średnich przedsiębiorstw w sektorze poligraficznym, które – jak wiemy – stanowią znakomitą większość w naszej branży. Wyniki badania przeprowadzonego w lutym nie były zbyt optymistyczne i – jak wynika z opracowania na stronach 16-17 grudniowej Poligrafiki – niewiele się zmieniło. Nadmiar mocy produkcyjnych, wstrzymywanie inwestycji, niepewność co do ogólnej sytuacji gospodarczej i powszechny nastrój wyczekiwania to wnioski, które nasuwają się po zapoznaniu z rezultatami wrześniowej ankiety. Znamienne jest opieranie się głównie na środkach własnych w finansowaniu działalności – tylko 31 proc. firm korzysta z kredytów bankowych, a 10 proc. z innych form finansowania. Z drugiej strony, w ciągu ostatnich 8 lat dzięki funduszom europejskim polska poligrafia znacząco zmodernizowała swój park maszynowy, a koszt polskiej siły roboczej wciąż pozostaje znacznie niższy w porównaniu z wiodącymi gospodarkami europejskimi. Koszty produkcji w Chinach będących największym eksporterem usług i produktów poligraficznych nieustannie rosną, zbliżając się do oferowanych w Polsce, podczas gdy utrudnienia logistyczne oraz ograniczony serwis posprzedażowy pozostają nierozwiązane. Wydawałoby się, że to niepowtarzalna szansa dla Polski – spowolnienie gospodarcze i ogromna presja cenowa nie będą trwały wiecznie, a sytuacja ekonomiczna za kilka lat się ustabilizuje i wtedy koszt akwizycji nowych rynków znacznie wzrośnie. Z takiego założenia wyszli współorganizatorzy interesującej konferencji „Narzędzia dla eksportu”, poświęconej instrumentom wsparcia i zabezpieczania działalności na rynkach zagranicznych. Znamienne, że udział w niej wzięła nieliczna grupa poligrafów – czyżby rynek krajowy wciąż oferował wystarczający poziom zleceń i pozwalał na generowanie satysfakcjonujących marż? Szczerze mówiąc w kuluarach słyszy się coś zupełnie przeciwnego…
Jeśli zatem nie eksport, to trzeba postawić na innowacje. Jeszcze żadna drukarnia bez nich nie przetrwała – ogromna większość zmieniła sposób komunikacji z klientami i składania zamówień, skróciła czasy narządu, zmniejszyła ilość makulatury, podniosła wydajność czy wreszcie wprowadziła nowe technologie drukowania. Nieco mniej firm zaoferowało nowe produkty takie jak fotoaplikacje możliwe dzięki drukowi cyfrowemu. A pole do innowacji – dzięki technologiom oferowanym przez dostawców – sięga po horyzont. Sposoby wykańczania, nowe podłoża i formaty, oprogramowanie pozwalające na wykorzystywanie baz danych… Na rosyjskich Targach Innowacji Technologicznych, o których wspomniała jedna z prelegentek konferencji „Narzędzia dla eksportu”, naj-bardziej zaskoczyły ją… kurze jaja. Cóż innowacyjnego w kurzych jajach? – zapytała. W jajach nic, ale w paszy używanej do karmienia kur owszem – padła odpowiedź.
Naprawdę, innowacją może być nawet kurza karma!
Owocnej lektury!