UV trafiło pod strzechy
6 gru 2016 14:53

Dla wielu firm branży poligraficznej rok 2010 wcale nie okazał się tak dobry, jak zakładały. Do grona rozczarowanych raczej nie zalicza się amerykański koncern EFI/Vutek, który w 3. kwartale 2010 roku odnotował wzrost rzędu 28 proc. w stosunku do analogicznego okresu 2009, a na rok bieżący snuje jeszcze ambitniejsze plany –chce bowiem osiągnąć nawet 50 proc. wzrost sprzedaży w regionie EMEA w porównaniu z 2010 rokiem. Po raz pierwszy w historii firmy w ubiegłym roku sprzedaż farb UV (w przeliczeniu na litry) przekroczyła sprzedaż farb solwentowych, co pozwala wysnuć wniosek, że technologia UV zaczyna wypierać solwent w coraz większej ilości aplikacji. O rynku wielkoformatowym i jego potencjale wzrostu rozmawiamy z Paulem Crippsem, od 2003 roku pełniącym funkcję dyrektora zarządzającego regionu EMEA w firmie EFI. n To już drugi spotkany w ciągu niecałego roku kierowca taksówki w Brukseli, który kiedyś był drukarzem (a byłam w tym czasie w europejskiej stolicy trzy razy i przecież nie każdy opowiada w czasie kursu całe życie). Czy to znaczy, że branża poligraficzna znajduje się na równi pochyłej i lepiej zostać taksówkarzem niż drukarzem? Paul Cripps: Taką decyzję każdy podejmuje na własną odpowiedzialność i nie ośmielę się nikomu nic sugerować, choć z pewnością akurat w Brukseli taksówkarze nie narzekają na brak pracy. Podobnie jak drukarze. Brak elastyczności, niedostrzeganie i niedostosowywanie się do zmian zachodzących na rynku to poważne błędy popełniane w każdym zawodzie i zazwyczaj prowadzące do jego zmiany. Poligrafia jest tu doskonałym przykładem – firmy, które w rozwoju mediów elektronicznych i Internetu widziały głównie szanse, a nie zagrożenia, odnoszą spektakularne sukcesy i nawet w kryzysie dynamicznie się rozwijały, wprowadzały nowe produkty i usługi oraz inwestowały w nowe technologie. Niewykluczone, że gdyby kierowca taksówki, który przywiózł panią do naszego biura, miał proaktywny i wizjonerski stosunek do swojego zawodu, teraz miałby własnego kierowcę. n Czy w czasie kryzysu firmy inwestowały w technologie EFI/Vutek? Jaki był rok 2010 w porównaniu do poprzedniego? P.C.: Nie mogę komentować całego roku, ponieważ dopiero 20 stycznia (a więc już po oddaniu do druku styczniowego zeszytu – przyp. red.) opublikujemy wyniki 4. kwartału, jednak trend był bardzo dobry. Odnotowaliśmy znaczący wzrost w stosunku rocznym i to w każdym z trzech kwartałów 2010 roku. Przykładowo w 3. kwartale 2010 był to wzrost rzędu 28 proc. w stosunku do analogicznego okresu w 2009 roku. Spodziewam się, że ostatni kwartał utrzyma tendencję. Wciąż największy udział w naszych przychodach mają produkty Fiery, ale niewiele ustępuje im mar- ka Vutek, zwłaszcza że znacząco wzrosła sprzedaż atramentów UV. n Czyżby adopcja technologii UV przez rynek cyfrowego druku wielkoformatowego wreszcie stała się faktem, a nie tylko życzeniem dostawców? P.C.: Uważam, że tak. Firmy chętnie inwestują w systemy UV, ponieważ dostrzegają korzyści przez nie oferowane w porównaniu np. z technologią solwentową. Oczywiście jest to trend dużo wyraźniej widoczny w Europie Zachodniej czy Ameryce Północnej, gdzie ta adopcja już się właś- ciwie dokonała, podczas gdy Europa Wschodnia, Bliski i Środkowy Wschód czy Ameryka Południowa wciąż w dużym stopniu wykorzystują inne technologie, w tym solwentową. Ma to wiele wspólnego z niższymi kosztami pracy w tej części świata (na Wschodzie mogą one być nawet o 80-90 proc. niższe niż np. w Stanach Zjednoczonych), a także cenami atramentów – wystarczy porównać ceny lidera rynku atramentów UV z cenami lidera rynku solwentowego. Mimo to zdolność do produkcji gotowych do wysyłki druków, bez konieczności dalszej obróbki, jaką oferuje technologia UV powoduje coraz większe nią zainteresowanie również w krajach rozwijających się, zwłaszcza kiedy czas realizacji zleceń wkracza do gry. Nie będę ukrywał, że koszty takiej inwestycji są niewspółmierne w porównaniu z solwentem, jednak w 2010 roku sprzedaliśmy mniej urządzeń solwentowych niż UV i po raz pierwszy w historii mniej litrów atramentów solwentowych niż UV, w których to odnotowaliśmy wzrost sprzedaży na poziomie 100 proc. n Czyli w Europie Wschodniej, Azji, Afryce czy Ameryce Łacińskiej systemy UV wciąż nie sprzedają się zbyt dobrze i przegrywają z solwentem? P.C.: Nic podobnego! Odnotowaliśmy ogromny wzrost instalacji systemów UV w krajach rozwijających się w 2010 roku. Podobnie zresztą w regionie Europy Centralnej, choćby w Polsce – w ciągu ostatnich kilku miesięcy rynek zdecydowanie się ożywił, sprzedaliśmy pierwszy system GS5000, choć nie mogę jeszcze mówić o szczegółach. Wiem, że nasza konkurencja również instaluje systemy UV czy choćby lateksowe, które mogą stanowić etap przejściowy pomiędzy technologią solwentową a UV. W grudniu ub.r. wraz z Guyem Gechtem, CEO EFI/Vutek odwiedziliśmy naszego polskiego partnera, firmę Reprograf i Guy po tym spotkaniu określił polski rynek jako bardzo obiecujący i o dużym potencjale. Dlatego na pewno powalczymy o jego podbicie i to nie tylko w obszarze wielkoformatowym, bo ostatnio sprzedaliśmy w Polsce również 2 systemy MIS, a także cyfrowy system do druku etykiet Jetrion. Naprawdę jesteśmy pełni optymizmu tak co do bieżącego roku, jak i co do naszej współpracy z firmą Reprograf. n Ten optymizm ma wymiar globalny? P.C.: Ograniczmy go do Europy i Środkowego Wschodu, jako że za ten region odpowiadam. W 2011 roku liczę na wzrost sprzedaży produktów EFI/Vutek na poziomie przynajmniej 50 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym, podczas gdy nasz biznes w Europie i tak ma już znaczący udział w naszych globalnych przychodach. W Europie pracuje zaledwie 10 procent zatrudnionych w EFI/Vutek, ale odpowiadają oni za rynek o blisko 30-procentowym udziale w przychodach firmy. To wiele mówi o możliwościach tego regionu, zresztą znacznie bardziej postępowego niż amerykański, który ma jedną wielką przewagę – jest po prostu jednym wielkim rynkiem, mówiącym tym samym językiem, o podobnych regulacjach, a więc znacznie łatwiejszym do spenetrowania. n Kończąc zatem podsumowanie ubiegłego roku i prognozy na bieżący, czy Pana zdaniem w 2010 roku pojawiły się na rynku wielkoformatowym nowe produkty i rozwiązania, które by go w znaczący sposób zmieniły? I idąc dalej tym tropem – jakie są szanse, że pojawią się one w 2011 ze strony EFI/Vutek? Konkurenci mają już technologię UV LED, lateksową, ostatnio Mutoh wprowadził nowy atrament laktatowy… P.C.: Prawdę mówiąc nie określiłbym żadnej premiery 2010 roku mianem rewolucyjnej; technologie, które pani wymieniła, są oczywiście bardzo interesujące, ale znajdują raczej zastosowanie w niszach, a żadna nisza nie zmieniła jeszcze oblicza rynku jako takiego. Rozwój rynku wielkoformatowego jest bez wątpienia dynamiczny, ale odbywa się raczej w kierunku większych wydajności i wyższej jakości, ewentualnie nowych zastosowań, niż zupełnie nowych technologii. W oparciu o ten fakt powstała właśnie nasza strategia oferowania elastycznych systemów (jak np. wielkoformatowe drukarki hybrydowe, oferujące zadrukowywanie podłoży sztywnych oraz w roli) o wysokiej jakości, odpowiadających na wiele różnorodnych potrzeb. Oferują one prędkości satysfakcjonujące oba rodzaje produkcji, sprawdzają się i jako urządzenia podstawowe w mniejszych firmach, i jako wspierające w dużych, dając szerokie możliwości kreacji nowych produktów i pozyskiwania nowych rynków. Pewnym trendem 2010 roku, choć może nie tak silnym jak przed kryzysem, były za to wszelkiego rodzaju kampanie środowiskowe, które podkreślały proekologiczność rozwiązań, choć niektóre z nich wcale do takich nie należały. Niemniej faktem jest, że duże sieci handlowe, takie jak np. Tesco czy Sainsbury’s, przykładają wielką wagę do środowiskowego aspektu zamawianych przez nie druków. Wiele z nich zaadoptowało technologię UV, tym bardziej że dynamicznie rozwija się oferta podłoży i atramentów dla tego rynku. Wspólnie z firmą 3M opracowaliśmy na przykład przełomowy moim zdaniem atrament UV, który jest tak elastyczny, że pozwala na wykonywanie na masową skalę takich aplikacji w technologii UV, jakie jeszcze 6 miesięcy temu możliwe były do zrealizowania wyłącznie za pomocą technologii solwentowej. Gwarancja trwałości takiego atramentu to nawet 3 lata, w przypadku np. grafiki pojazdowej i innych aplikacji, gdzie podłoże jest elastyczne. n Elastyczny atrament UV to już coś. Ale co z bardziej spektakularnymi innowacjami, jak np. nowe, energooszczędne systemy drukujące? P.C.: Nie mogę zdradzić szczegółów na temat nowości, nad którymi pracujemy. Faktem jest, że inwestujemy około 20 proc. naszych dochodów w działania badawczo-rozwojowe i że w naszym interesie jest jak najszybsze wprowadzenie efektów tych działań na rynek. Kolejny fakt – szukamy bardziej energooszczędnych rozwiązań, w interesie naszych klientów oraz środowiska. Wiem, że brzmi to dosyć enigmatycznie, ale mam nadzieję, że już pod koniec kwietnia br. w Las Vegas, gdzie odbędzie się kolejna edycja EFI Connect, przekażemy więcej informacji. Jedną z naszych ostatnich innowacji, o której mogę już mówić, jako że miała premierę na ubiegłorocznych targach SGIA, jest zmodyfikowany model QS 3250r, mogący bezpośrednio zadrukowywać tekstylia o szerokości 3,2 m z rozdzielczością od 540 do 1080 dpi i prędkością od 21 do 83 m2/h w technologii sublimacyjnej. Modyfikacja ta, która została dokonana wspólnie z naszym dostawcą atramentów do druku na tekstyliach – firmą Hilord, polega na umieszczeniu modułu suszącego nad górnym systemem transportującym oraz modułu grzewczego przed rolkami odbierającymi. n Widzę, że ważną rolę w strategii EFI/Vutek pełnią wszelkiego rodzaju partnerstwa? P.C.: O tak, jesteśmy ich wielkim zwolennikiem. Producenci podłoży i atramentów również chętnie współpracują z nami, testując na naszych urządzeniach swoje produkty, więc korzyści są obopólne. My wolimy skoncentrować się na dostarczaniu rynkowi właściwych technologii i rozwiązań z zakresu software’u i hardware’u, produkcję podłoży i atramentów pozostawiając specjalistom. Zresztą sami jesteśmy dostawcą oprogramowania do wielu systemów produkcyjnych w branży poligraficznej, więc często występujemy w roli poddostawcy i znamy ten rodzaj współpracy z obu stron. n No właśnie, w tradycyjnej, analogowej poligrafii większą rolę odgrywają oprogramowanie i przeróżne rozwiązania informatyczne do zarządzania produkcją niż samo urządzenie, którego automatyzacja, wydajność i jakość powoli osiągają już chyba limity. Czy podobna sytuacja ma miejsce w przypadku produkcyjnych systemów wielkoformatowych? P.C.: Zdecydowanie tak. Rynkowi wielkoformatowemu dedykujemy specjalną wersję systemu MIS Pace, a superwielkoformatowemu – DSF. Ich najnowsze wersje testują nasi europejscy klienci, pokażemy je również na EFI Connect. Na rynku funkcjonuje już najnowsza wersja oprogramowania RIP Fiery XF dedykowana systemom wielkoformatowym. Software to dla nas kluczowy obszar, na nim między innymi budujemy naszą przewagę konkurencyjną, oferując kompletne, stabilne rozwiązania drukujące. n Wygląda na to, że przed EFI/Vutek całkiem interesujący rok – tak pod względem biznesowym, jak i rozwojowym. Czy w związku z tym możemy spodziewać się z waszej strony kolejnych przejęć? P.C.: To także istotny element naszej strategii. Kilka lat temu kupiliśmy firmę Vutek, co było prawdziwym kamieniem milowym w naszym rozwoju. Dzięki tej inwestycji zdywersyfikowaliśmy przychody naszej firmy – obecnie udział produktów Fiery to mniej niż 50 proc., podczas gdy w 2002 roku stanowił on 85 proc. Z kolei w obszarze aplikacji znaleźliśmy się w 2003 roku dzięki przejęciu Printcafe. Nawet w trudnym 2010 roku kupiliśmy firmę Radius, która pomoże nam umocnić pozycję na rynku etykiet i opakowań, zyskaną dzięki systemom Jetrion. Oczywiście będziemy nadal poszukiwać możliwości przejęć w strategicznych dla nas obszarach, ale chcemy rosnąć organicznie i tam, gdzie te możliwości wzrostu rzeczywiście istnieją. n W takim razie powodzenia. Dziękuję za rozmowę! Rozmawiała Anna Naruszko