Blisko półtora roku temu na naszych łamach ukazał się obszerny wywiad z Tadeuszem Winkowskim, prezesem firmy Winkowski Sp. z o.o., zatytułowany ăGo West!Ó. Tytuł bardzo wyranie sugerował pozytywne nastawienie szefa największej polskiej drukarni do nadchodzšcej integracji z Uniš Europejskš i zwišzanymi z tym szansami dla rodzimej branży poligraficznej. Po kilkunastu miesišcach spotykamy się ponownie...
Panie prezesie, nasza poprzednia rozmowa, przeprowadzona z mylš o publikacji w Poligrafice, odbyła się pod koniec 2003 roku, pół roku przed wejciem Polski do Unii Europejskiej. Mówił Pan wówczas bardzo dużo na temat możliwoci, jakie oferuje integracja z Europš dla polskich drukarń. Jak Pan ocenia sytuację dzi, po ponad półrocznej obecnoci w strukturach UE?
Tadeusz Winkowski: Muszę przyznać, że mówišc wówczas o możliwoci zbudowania swoistego ăzagłębia poligraficznegoÓ w Polsce, o tym, że poligrafia może się stać naszš specjalnociš w Unii Europejskiej, miałem głębokš nadzieję, że tak się może stać. Dzi mam absolutnš pewnoć, że tak się stanie. Nasze, i nie tylko nasze dowiadczenia z ostatnich miesięcy pokazujš, że w Europie nie tylko można powalczyć, ale też odegrać na zachodnich rynkach kluczowš rolę. W cišgu ostatniego roku udział eksportu w naszych obrotach wzrósł z 25% do 37%. Wiem, że produkcja dla zagranicy jest też coraz częciej realizowana przez inne polskie drukarnie. I dotyczy to zarówno dużych firm, jak i tych mniejszych.
Aby jednak tak się stało, muszš być spełnione okrelone warunki.
T.W.: Rzeczywicie, i dobrze jest zaczšć od własnego podwórka. Dzi bowiem sytuacja wyglšda tak, że nasze władze nie pomagajš polskim drukarniom w rozwoju, nie mówišc o wsparciu przy ekspansji na rynki zagraniczne. Nie mamy szans na to, aby Đ jak przed laty poligrafia hiszpańska Đ otrzymać gigantyczne wsparcie z Unii Europejskiej. Tamtejsi drukarze wiedzš, jakim jestemy zagrożeniem, w samych Niemczech Đ jak wskazujš badania rynkowe Đ w najbliższym czasie padnie wiele zakładów poligraficznych. Co w tej sytuacji robiš nasi urzędnicy? Interpretujš przepisy na niekorzyć polskich firm; wystarczy przytoczyć choćby ostatni przypadek z ustawš o podatku VAT, gdy firmom eksportujšcym nakazano zapłacić VAT na sprzedaż usług poligraficznych razem z odsetkami. Na szczęcie dzięki zabiegom Polskiej Izby Druku, wspieranej przez samych zainteresowanych, czyli drukarnie, udało się tę nieszczęsnš interpretację zmienić.
Skoro jestemy przy Izbie Đ w poprzednim wywiadzie przyznał Pan, że mała aktywnoć PID to w dużej mierze wina samych jej członków. W tym czasie zmienił się dyrektor biura PID, przetasowania miały miejsce także w Radzie Izby. Jak Pan ocenia jej obecnš działalnoć?
T.W.: Jak już wspomniałem, Izba może się pochwalić ogromnym sukcesem w postaci wpłynięcia na zmianę interpretacji ustawy o VAT, która mogła skończyć się tragicznie dla wielu firm eksportujšcych produkcję poligraficznš. Zresztš od pewnego czasu obserwuję wzmożonš aktywnoć tej organizacji. Sšdzę, że w Polsce będšcej członkiem Unii Europejskiej silna izba zrzeszajšca firmy poligraficzne jest potrzebna.
Czy jednak możemy mówić o silnej Izbie, skoro w jej władzach nie zasiadajš przedstawiciele największych polskich drukarń?
T.W.: No cóż, w takim razie należy uczynić wszystko, aby to się zmieniło. W kwietniu czeka nas Walne Zgromadzenie...
Czy mamy przez to rozumieć, że jest Pan zainteresowany kierowaniem Polskš Izbš Druku?
T.W.: Panowie, przed kilkunastoma miesišcami przyznałem Wam rację, że za stan Izby sš odpowiedzialni przede wszystkim jej członkowie. A skoro tak, należy to zmienić i doprowadzić do sytuacji, w której w działalnoć PID zaangażujš się także ci najwięksi. Zatem odpowiadajšc wprost: tak, jestem zainteresowany kierowaniem Polskš Izbš Druku.
Czy wie Pan, że po opublikowaniu tego wywiadu będzie Pan pierwszym w historii PID kandydatem na prezesa, który odważył się ogłosić to publicznie, a nie w zakulisowych rozgrywkach?
T.W.: Rozgrywki mnie nie interesujš. Izba nie powinna być miejscem realizowania własnych partykularnych interesów. Uważam natomiast, że polska branża poligraficzna potrzebuje silnej Polskiej Izby Druku. Sšdzę, że mam pomysł na kierowanie takš instytucjš. I Đ jak sšdzę Đ stoi za mnš argument w postaci obecnej pozycji firmy Winkowski w Polsce i w Europie. Co więcej, wszędzie, gdzie tylko mogę, promuję nasz kraj i naszš branżę. Jaki czas temu brałem udział w spotkaniu przy okršgłym stole powięconym rozwojowi druku zwojowego zorganizowanym przez francuski magazyn ăCaractřreÓ, za kilka tygodni będę miał odczyt podczas kongresu PIRA. Wszystkie te wydarzenia wykorzystuję do podkrelania, że w Polsce warto drukować. Dlatego już dzi Đ chcšc nie chcšc Đ jestem niejako ăambasadoremÓ polskiej poligrafii w Europie.
Wspomniał Pan o rozwoju firmy Winkowski. Przez ostatnich kilkanacie miesięcy wydarzyło się u Państwa wiele interesujšcych rzeczy, o których na bieżšco informowalimy na naszych łamach. Jednak najgorętszym newsem jest sfinalizowany w końcu zakup budynku na potrzeby trzeciej drukarni.
T.W.: Rzeczywicie; po ponadrocznych negocjacjach z władzami Wyszkowa doprowadzilimy sprawę zakupu hal pod drukarnię do szczęliwego końca. Planujemy, że produkcja w naszym kolejnym zakładzie zostanie uruchomiona jeszcze w tym roku.
Czy oznacza to przeniesienie częci maszyn z Piły?
T.W.: Nie, na potrzeby zakładu w Wyszkowie kontraktujemy kolejne urzšdzenia. Jednym z nich jest najnowszy wielkoformatowy system CtP firmy Creo. Zresztš nowe inwestycje dotyczš także naszych pilskich zakładów. Niedawno podpisalimy kontrakt na dostawę nowej, kolejnej wielkoformatowej maszyny KBA Rapida 205. Uruchamiamy również dział sitodruku, w którym będš m.in. pracowały maszyny firmy SPS. Mylę, że szczegóły dotyczšce tych inwestycji czytelnicy Poligrafiki poznajš już niebawem.
Wiemy o jeszcze jednym Pana pomyle: stworzeniu w Pile swego rodzaju centrum logistycznego.
T.W.: Zgadza się. Uważam, że możemy znakomicie wykorzystać położenie geograficzne Polski, która w naturalny sposób leży na szlaku komunikacyjnym ze Skandynawii do krajów Europy rodkowej i Wschodniej. A to włanie w Skandynawii produkuje się gros papierów zużywanych w europejskich drukarniach. Piła, z budowanym terminalem przeładunkowym, może być znakomitym miejscem dystrybucyjno-logistycznym nie tylko dla Polski, ale także dla innych krajów naszego regionu. Już dzi przez pilski terminal przejeżdżajš role papieru dla wielu polskich drukarń. Chcemy doprowadzić do tego, aby obsługiwać także firmy z innych krajów. Na to jednak musimy jeszcze poczekać.
W takim razie porozmawiajmy o przyszłoci branży. Wielokrotnie w swoich wypowiedziach podkrelał Pan wagę szkoleń, edukacji kadr poligraficznych. W 2004 roku Đ wspólnie z firmš Quad/ Graphics Đ sfinansowalicie Państwo roczne stypendia w USA dla dwójki polskich studentów. Jak Pan ocenia tę inicjatywę z perspektywy tych kilku miesięcy?
T.W.: Mielimy okazję spotkać się z naszymi stypendystami w grudniu, przy okazji ich wizyty w Polsce. I muszę przyznać, że rozmowa z nimi pozwala zachować wiarę, że z edukacjš poligraficznš w Polsce nie jest tak le. Ci młodzi ludzie naprawdę chcš się uczyć, próbujš maksymalnie wykorzystać swój pobyt w USA. Zresztš opinię tę podzielajš także nasi koledzy z Quad/Graphics, z zakładów, w których Joanna Chamera i Grzegorz Pałyska majš praktyki. Amerykanie sš pod wrażeniem zarówno wiedzy, jak i kultury osobistej i towarzyskiej naszych studentów. To skłoniło nas do corocznego fundowania tego rodzaju stypendium. W tym roku paszporty stypendialne będziemy wręczać podczas targów Poligrafia w Poznaniu, więc sšdzę, że i oprawa tego wydarzenia będzie odpowiednia.
Skoro jestemy przy targach Đ czy bierzecie Państwo udział w ekspozycji ăMiasteczko Drukarń PolskichÓ, organizowanej po raz pierwszy podczas poznańskich targów?
T.W.: Oczywicie, na wspólnym stoisku będš się prezentować firmy Winkowski, IMC Winkowski Group i Bajpros. Wracamy do Poznania ze stoiskiem po kilku latach przerwy i mam nadzieję, że będš to dla nas udane targi. Zapraszamy wszystkich do odwiedzenia nas podczas targów.
W takim razie dziękujemy za rozmowę i do zobaczenia w Poznaniu.
Rozmawiali Apolinary Brodecki i Sławomir Sokołowski