Przed trzema miesišcami opublikowalimy dwie rozmowy z osobami, które w dużym stopniu zadecydowały o sukcesie Kongresu Poligrafów Polskich. Dzi rozmowa trzecia z Jackiem Kumierczykiem, kanclerzem Polskiego Bractwa Kawalerów Gutenberga, które aktywnie uczestniczyło w tym wydarzeniu.
Upłynęły dwa lata od spotkania we Wrocławiu. Konsolidacja branży nie nastšpiła.
J.K.: Konsolidacja nie mogła nastšpić, gdyż przedsiębiorstwa w naszej branży dzielš się na trzy grupy: mała, rednia i duża. Nic ich nie łšczy, następuje raczej polaryzacja. Rwš się więzi koleżeńskie, bowiem sytuacja gospodarcza jest bardzo trudna, a dotychczasowi koledzy stajš się bezwzględnymi konkurentami. Brakuje cišgle płaszczyzny konsolidujšcej rodowisko. Jej roli nie odegrała, niestety, Polska Izba Druku, a szkoda, bowiem tematów wspólnych dla większoci podmiotów gospodarczych zwišzanych z poligrafiš jest co najmniej kilka, że wymienię edukację zawodowš, przygotowanie firm do zjednoczenia z Uniš Europejskš, arbitraż czy wreszcie dialog gospodarczo-polityczny. Powinnimy pamiętać, że samorzšd gospodarczy jest nam potrzebny, a jego rola w miarę rozwoju procesów akcesyjnych będzie rosła, dlatego nie należy dyskutować o konsolidacji, a raczej powinnimy podjšć trud jej realizacji. Polska Izba Druku, która powinna pełnić funkcję inicjatora tych zjawisk, musi ulec zasadniczej rekonstrukcji obejmujšcej odmłodzenie organów zarzšdzajšcych oraz akwizycję nowych członków z licznej grupy prywatnych przedsiębiorców, coraz powszechniej rugujšcych z rynku byłe państwowe zakłady. Można będzie to osišgnšć pod warunkiem znalezienia kandydata na stanowisko prezesa Izby, reprezentujšcego tę włanie grupę koleżanek i kolegów. Człowiek ten powinien być symbolem sukcesu, posiadać charyzmatycznš osobowoć, czas, ambicję oraz zaufanie członków Izby. Ci ostatni muszš dać mu szansę wykazujšc cierpliwoć oraz gotowoć do najdalej idšcej pomocy. Trzeba pamiętać, że to my sami budujemy nasze otoczenie i tej odpowiedzialnoci nie zdejmš z nas nawet najlepsi prezes czy rada Izby. Efektywny dialog przedstawicieli rodzimej poligrafii jest obecnie ważniejszy niż kiedykolwiek dotychczas, musi bowiem zaowocować załatwieniem takich spraw, jak np. certyfikacja osób zatrudnianych na pewnych stanowiskach, co radykalnie poprawiłoby kondycję szkolnictwa zawodowego.
Podobne kłopoty ze szkoleniem kadr fachowych jak w Polsce występujš nawet w USA...
J.K.: Mnie to nie zaskakuje; dotyczy to również innych branż. To kwestia kultury. W Europie była i jest certyfikacja pracowników; w USA i Anglii istnieje certyfikacja produktów i usług. Popatrzmy na Niemcy, gdzie od 900 lat istnieje tradycja rzemielniczej edukacji zawodowej: uczeń Đ czeladnik Đ mistrz to tytuły uznane od wieków. W krajach anglosaskich tej tradycji
nie ma. W rezultacie w Europie pierwszych 5 lat ma szansę przetrwać aż 75% nowo powstałych firm, w Anglii Đ tylko 22%. Obecnie Anglia, Irlandia przejmujš niemiecki system, gwarantuje on bowiem większš stabilnoć gospodarki, lepsze bezpieczeństwo pracy oraz wyższš jakoć produktów i usług. My, Polacy, mamy 8 wieków tej tradycji, to jest nasz skarb! Ale istniejšcy obecnie liberalizm w tej dziedzinie do niczego dobrego nie prowadzi.
A sprawa lobbingu?
J.K.: Przesadzamy nieco z tym lobbingiem, bo to modne słowo. Branżę powinien reprezentować samorzšd. Ważne przy tym sš kontakty osobiste na wszystkich szczeblach władzy, aż po Sejm i Senat. Należy organizować spotkania naszego rodowiska z czołówkš polskich polityków, mieć przyjaciół, docierać do uszu decydentów. Moim zdaniem o sprawach branży decydujš dobre kontakty osobiste na wszystkich szczeblach administracji oraz życzliwoć ludzka, a odpowied na pytanie, czy te od lat znane i uznane zasady można nazwać lobbingiem, pozostawiam czytelnikom.
Czy tę funkcję spełni Polska Izba Druku?
J.K.: Tak, nikt jej nie zastšpi. Posłużę się przykładem Polskiego Bractwa Kawalerów Gutenberga. Organizacja ta swoim działaniem ma prezentować gotowoć ludzi zwišzanych z przemysłem wydawniczo-poligraficznym do powięceń na rzecz dzieci i młodzieży. Innymi słowy Bractwo to praca zamkniętego rodowiska zawodowego dla dobra całego społeczeństwa. Natomiast w przypadku Izby beneficjentem działań tej instytucji musi być polska brać drukarska, podstawowym bowiem obowišzkiem samorzšdu gospodarczego jest dbałoć o interesy swoich członków.
Moje spojrzenie na działalnoć Polskiej Izby Druku jest krytyczne, lecz i tak oceniam, że PID działa lepiej niż wiele podobnych instytucji. Oczywicie odpowied twierdzšca na zadane mi pytanie nie zwalnia innych organizacji z obowišzku tworzenia korzystnego dla branży klimatu w społeczeństwie i wród sfer rzšdzšcych.
Jednak ănotowaniaÓ Bractwa sš zdaniem wielu lepsze niż PID. Czy kto z Izby próbuje nawišzać współpracę z Bractwem?
J.K.: Rzadko Đ zbyt rzadko. Nie oznacza to jednak, że ten stan rzeczy nie może ulec zmianie. Na łamach Poligrafiki raz jeszcze deklaruję gotowoć jak najdalej idšcej współpracy w interesie rodzimej poligrafii. Brak kontaktów powoduje, że w sprawach ważnych, jak VAT, działania nie były skoordynowane, a szkoda... Te dwie organizacje w żaden sposób nie konkurujš ze sobš, a zatem ich interesy nie sš sprzeczne, a wręcz przeciwnie Đ uważam, że wielokrotnie inicjatywy tych podmiotów mogłyby stanowić znakomite wzajemne dopełnienie. Mam jednak wrażenie, że nie wszyscy podzielajš mojš opinię.
Jakie jest Pana stanowisko w sprawie targów?
J.K.: Zarzšd Międzynarodowych Targów Poznańskich ma trudny problem do zgryzienia: jak zjeć ciastko i mieć ciastko. Kierownictwo MTP szukajšc sposobu na utrzymanie poziomu przychodów usiłuje sięgnšć do pustej kieszeni. Jest w tym trochę hipokryzji: z jednej strony przyjęto dwuletni cykl Poligrafii, z drugiej za... Nowy produkt ma być powišzany z targami Reklama, a może raczej z Infosystemem albo Taropakiem Đ trochę trudno tu znaleć adresata, a jeszcze trudniej płatnika. Jestem zdania, że na tym etapie przygotowań nowemu produktowi MTP ăRed BullÓ nie dodał skrzydeł. Impreza Poligraf-Produkt ma złš nazwę, która nie jest chwytliwa; wydaje się ponadto, że bohaterowie, tj. wystawcy, sš zmęczeni i na targi, których miało nie być, nie przyjadš.
Inicjatywa ta ma w sobie jednak maleńkš iskierkę geniuszu, ponieważ daje naszemu rodowisku szansę wygrania dla siebie ważnej sprawy, jakš byłoby zapoczštkowanie tradycji spotkań branżowych organizowanych w oparciu o potencjał Targów i, co tu dużo mówić, przynajmniej w fazie poczštkowej za pienišdze bogatego gospodarza. Dla nas ta sytuacja to nowe wyzwanie, musimy bowiem dostarczyć treć, z której sami bylibymy zadowoleni.
Sam fakt organizacji spotkań majšcych charakter konsultacji wiadczyć może o tym, że zarzšd MTP zaczyna w organizacjach branżowych widzieć partnerów, co powinno być dla tych ostatnich nie tylko ródłem satysfakcji, ale przede wszystkim inspiracjš do aktywnej pracy na rzecz rodowiska. Wykorzystajmy szansę wykreowania nowych wartoci i pomóżmy zorganizować może nie targi, a raczej konferencję na skalę międzynarodowš. Warto cišgnšć ludzi z zagranicy: Ukraińców, Niemców czy Litwinów. MTP dysponujš dobrš infrastrukturš. Sšdzę, że raz na dwa lata na takiej imprezie mogliby gocić nie tylko drukarze, ale również wydawcy, reklamodawcy, papiernicy z kraju i zagranicy. Przy dobrej frekwencji zapewne udałoby się zaprosić polityków, międzynarodowe autorytety branżowe, gospodarcze czy finansowe. Może w takiej atmosferze zacznie kiełkować idea następnego Kongresu, tym razem multimedialnego? Warto tu przypomnieć inicjatywę Poligrafiki zaproszenia przez MTP dziennikarzy zagranicznej prasy fachowej; echem ich pobytu były reportaże, które trafiły do 120 krajów wiata i ewidentnie przybliżyły nasz kraj i jego gospodarkę czytelnikom zagranicznym.
Mielimy okazję być na targach Poligrafia 2001 na Ukrainie, jako gocie Olega Rozuma, naczelnego redaktora ăDrukarstwaÓ Đ odpowiednika Poligrafiki. Dla nich jestemy cišgle ăzachodemÓ.
J.K.: Sprawę kontaktów z naszymi wschodnimi sšsiadami należy mšdrze przemyleć. Polska jako miejsce spotkań wschodu i zachodu to wizja, nad którš warto pracować. Inicjatywa MTP daje zaczyn do dalszych dywagacji na ten temat. Może nowa impreza nie będzie wielka, może będzie tylko rednia, ale aby się odbyła Đ musi być potrzebna. Polska pomimo bieżšcych trudnoci jest symbolem pomylnie przeprowadzonej transformacji. Jestemy kim, komu się udało. Nasi przedsiębiorcy posiadajš z jednej strony europejskie know-how, z drugiej za słowiańskš duszę, warto więc i łatwo z nami rozmawiać. W realizacji omawianego tematu inicjatywa MTP może się okazać niezwykle użyteczna!
Może zatem warto pójć w kierunku ăForum informacyjnegoÓ. Mogłaby to być inicjatywa o charakterze ogólnoeuropejskim.
J.K.: Musimy zdać sobie sprawę, że poligrafia stała się obecnie częciš usług multimedialnych. Dzi poprzez Internet otrzymuje się multum informacji o każdym produkcie, nie tylko poligraficznym. Na targach nie kupuje się już maszyn, farb, papieru czy płyt; na targach spotyka się innych ludzi i włanie ten aspekt jest bodajże najważniejszy. Dlatego włanie chętnie pojadę do Poznania na ciekawš imprezę, by spędzić czas z ciekawymi ludmi, poznać ich, nauczyć się czego nowego i będę tym szczęliwszy, im większa będzie frekwencja i im więcej branż pokrewnych będzie reprezentowanych. Włanie w ten sposób powstajš przyjanie mogšce być podstawš sukcesu gospodarczego!
Dziękujemy za rozmowę.