Zimny prysznic dla europejskiej branży wklęsłodruku
6 gru 2016 14:56
Po zamknięciu zakładu w Darmstadt (Badenia-Wirtembergia) w roku 2008 i reorganizacji tego w Norymberdze niemiecki i europejski gigant w dziedzinie wklęsłodruku – Prinovis – poinformował o zamiarze zamknięcia swojej drukarni w Itzehoe (w pobliżu Hamburga) w drugim kwartale 2014 roku. Ogłoszenie tej decyzji sprowokowało liczne demonstracje pracowników, także w Berlinie.
Zagrożonych jest ok. 1000 osób, w tym 250 zatrudnionych tymczasowo. W wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung” prezes Prinovis, Bertram Stausberg pod-kreślał, że popyt na produkty drukowane w technice wklęsłodruku zmniejszył się o 24 proc. w ciągu ostatnich pięciu lat i że zakłady należące do jego grupy wykorzystują jedynie 80 proc. swoich mocy produkcyjnych. Biorąc pod uwagę poziom cen, nie możemy zarabiać. Jeśli nie zamkniemy zakładu w Itzehoe, cała grupa będzie zagrożona –przewiduje Stausberg. – Spośród naszych czterech niemieckich drukarń Itzehoe jest najmniej rentowna z powodu struktury kosztów, zwłaszcza prac wykonywanych ręcznie, i niskiej produktywności przestarzałego parku maszynowego. Niemożliwe jest osiągnięcie zysku, nawet pomimo wysiłków pracowników, którzy od roku 2011 zrezygnowali z premii świątecznych i urlopów.
Zamknięcie zakładu powinno przynieść grupie oszczędności w kwocie 20 mln euro rocznie. Prinovis planuje także przeniesienie prac z Itzehoe do trzech pozostałych niemieckich zakładów, co pozwoliłoby im wykorzystać w pełni moce produkcyjne.
Według Bertrama Stausberga działalność grupy w Niemczech w roku 2012 była na niewielkim minusie. Jednakże w momencie autoryzacji wywiadu nie dysponował on jeszcze wynikami drukarni w Liverpoolu, która tradycyjnie generuje zysk w wysokości kilkudziesięciu milionów euro.
Niezależnie od tego prezes Prinovis podkreślił, że jego grupa dysponuje środ-kami, by samodzielnie sfinansować planowaną restrukturyzację i że ma pod tym względem wsparcie akcjonariuszy. Jesteśmy największym europejskim dostawcą produktów drukowanych techniką wklęsłodrukową – dodał. – Zamykając Itzehoe, zdecydowanie polepszymy sytuację całej grupy. Jednakże konsolidacja w europejskim przemyśle poligraficznym będzie nadal postępowała. Nakłady magazynów regularnie się zmniejszają. Zleceniodawcy drukują mniej katalogów lub ograniczają ich objętość. Szacuję, że wolumen produkcji drukowanej zmniejsza się co roku o 2 proc. Kolejne upadłości w Niemczech i w Europie są więc nieuniknione.
Przypomnijmy, że grupa Prinovis powstała w 2005 roku jako spółka joint venture trzech partnerów: Arvato (Bertelsmann), Axel Springer oraz Gruner+Jahr, którzy połączyli swoje aktywności w dziedzinie drukowania. Grupa zatrudnia obecnie 3800 osób w pięciu zakładach: w Ahrensburgu, Dreźnie, Itzehoe, Norymberdze i Liverpoolu. Są w nich drukowane m.in. tak prestiżowe tytuły jak „Der Spiegel” i „Stern” czy dodatki do „Sunday Timesa” oraz katalogi dla Littlewoods, La Redoute i Otto Group.
Drukarnie grupy działają bardzo elastycznie. Pliki gazety „Der Spiegel” trafiają np. do drukarni w piątek wieczorem, a pierwsze wydrukowane egzemplarze są w Berlinie najpóźniej w sobotni wieczór. Maszyny wklęsłodrukowe o szerokości 4,32 m pracują z prędkością 16 metrów na sekundę. 2500 cylindrów o zróżnicowanych obwodach pozwala na druk różnorodnych produktów. Drukarnie pracują w sieci i wybór miejsca druku jest dokonywany pod kątem uzyskania optymalnego rezultatu.
Prinovis przykłada też dużą wagę do jakości druku. Jakość papierów jest regularnie badana w laboratoriach grupy. Prinovis stworzył również, wraz z firmą Myllykoski, papier LWC pod nazwą MyVolume Gravure w odpowiedzi na potrzeby klientów. Parametry zarządzania kolorem są także wciąż kontrolowane i udoskonalane. Grupa dba też o środowisko: posiada certyfikat ISO 14001, ogranicza emisję CO2 i odzyskuje 98,5 proc. stosowanych rozpuszczalników.
Na podstawie „Caractere” nr 4 (696)/2013 opracowała IZ